Aberracja widma
Widzę plecy kobiety, odsłonięta szyja i wysoko upięte
włosy. Z prześwietlonych ramion wyłaniają się stare
fotografie, czarno – białe szkice drzew, starych mostów.
To może być każda istota spotkana na drodze.
Podwójny fokus, załamanie światła uspokaja, łagodzi.
Cienie kładą się długą linią, schodzą do pośladków.
Brudna smuga, rozlane fusy – morze ścieków,
dopełniają dzieła.
Wyzwania nie mają wspólnego mianownika.
Zamykam książkę. Tego rozdziału nie przeczytam.
Kwiaty, to słodki obraz prehistorii. Zanurzone w alkoholu
więdną jedne po drugich prosząc o wodę i kroplę
tożsamości.
Rozpięte na słońcu płótno wysycha, by dać podkład wizji,
ukorzyć.
We własnym imieniu można wszystko.
Komentarze (6)
Serdecznie :)))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania