Abraham
Był sobie żydowski pielgrzym o imieniu Abraham. Mężczyzna ten zawsze marzył o podróżach i odkrywaniu nowych miejsc. Jego serce pełne było miłości do Boga, a w każdej podróży starał się zbliżyć do Niego jeszcze bardziej. Wiedział, że Bóg jest wszędzie, ale czuł, że odwiedzenie świętych miejsc może przybliżyć go do Stwórcy.
Abraham był starannie przygotowany do swojej najnowszej podróży. Miał zawiązaną sakiewkę z jedzeniem i wodą, a na plecy wziął swój koc, by móc nocować pod gołym niebem. Zanim wyruszył w swoją długą wędrówkę, odwiedził lokalną synagogę, aby modlić się i prosić Boga o błogosławieństwo w trudach, które przed nim leżały.
Jego pierwszym przystankiem miało być starożytne miasto Jerozolima. Abraham już tak wiele słyszał o tej świątyni, i nie mógł się doczekać, by ją zobaczyć na własne oczy. Wędrując przez urokliwe krajobrazy, mężczyzna spotykał przez drogę różne osoby, które podziwiały jego determinację.
Pewnego razu Abraham wszedł do małej kawiarni, aby odpocząć i zjeść coś przed kontynuacją wędrówki. Postanowił zasiąść przy jednym ze stolików, gdzie siedział starszy mężczyzna o inteligentnym spojrzeniu. Po chwili rozmowy okazało się, że pan ten nazywa się Izak i jest znanym historykiem.
Abraham zainteresował się historią miasta i świątyni, o której tyle słyszał. Izak opowiadał mu o niezwykłych cudach, które miały miejsce w Jerozolimie oraz o pięknych rytuałach przeprowadzanych w świątyni. Abraham wiedział, że to jest to – to jest miejsce, które musi odwiedzić.
Podróż trwała dłużej, niż Abraham się spodziewał, ale nie zamierzał się poddawać. Pomagał chłopcom i dziewczynkom, których spotykał po drodze, dzieląc się swoim jedzeniem i ulgą od wycieńczenia. Zdawał sobie sprawę, że cała podróż była częścią jego pielgrzymki i że dała mu szanse na bycie lepszą osobą.
Wreszcie, po wielu miesiącach wędrówki, Abraham dotarł do Jerozolimy. Był tak poruszony, kiedy ujrzał imponujące mury świątyni i słyszał odgłosy modlitw. Wszystkie jego trudy były tego warte.
Wchodząc do świątyni, Abraham zauważył mnóstwo podróżników z różnych zakątków świata. Byli tam Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie, wszyscy pragnący poczuć bliskość Boga. Mężczyzna poczuł się częścią czegoś większego – czegoś, co przekraczało religijne podziały i jednoczyło wszystkich w wierzeniu w jednego Boga.
Podchodząc do ołtarza, Abraham modlił się ze łzami w oczach. Był w pełni wdzięczny, że mógł doświadczyć tej niezwykłej chwili, tej niezwykłej pielgrzymki. Wiedział, że nie tylko odkrył piękno Jerozolimy, ale także odkrył piękno w sobie.
Abraham spędził kilka dni w Jerozolimie, zwiedzając świątynię i poznając ludzi z różnych kultur. Był zachwycony bogactwem historii i duchowości tego miejsca. Jednak w głębi duszy czuł, że jego pielgrzymka się nie skończyła. Wiedział, że Bóg ma dla niego jeszcze inne plany.
Pewnego ranka Abraham obudził się z niezwykłym pragnieniem. Chciał zobaczyć Mekkę – święte miasto islamu, które słyszał, że leży na wschodzie. Abraham nie był pewien, dlaczego Bóg kierował go tam, ale postanowił zaufać Jego woli. Zebrał swoje rzeczy i pożegnał się z przyjaciółmi, których poznał w Jerozolimie.
Wyruszył więc w dalszą drogę, kierując się na wschód. Podróż była trudna i niebezpieczna. Abraham musiał pokonać pustynie, góry i lasy, a także unikać napadów bandytów i dzikich zwierząt. Nie miał mapy ani kompasu, ale kierował się gwiazdami i swoją intuicją.
Po wielu tygodniach wędrówki Abraham dotarł do granicy Arabii Saudyjskiej. Tam spotkał karawanę kupców, którzy jechali do Mekki na hadżdż – coroczną pielgrzymkę muzułmanów. Abraham poprosił ich o pozwolenie na dołączenie do nich. Kupcy byli zdziwieni, że Żyd chce odwiedzić Mekkę, ale zgodzili się pod warunkiem, że Abraham będzie szanował ich zwyczaje i wierzenia.
Abraham przyjął tę propozycję i podziękował im za życzliwość. Podczas podróży uczył się od nich o islamie i o życiu Proroka Muhammada. Dowiedział się też o Kaabie – czarnym kamieniu, który jest uważany za najświętszy symbol islamu i który każdy muzułmanin powinien okrążyć siedem razy podczas hadżdżu.
Wreszcie, po kilku dniach jazdy, Abraham ujrzał Mekkę. Było to olśniewające widok – miasto pełne ludzi z całego świata, ubranych w białe szaty i skandujących "Allahu Akbar" – Bóg jest wielki. Abraham poczuł dreszcz na plecach. Czy to było to miejsce, do którego Bóg go prowadził?
Wchodząc do miasta, Abraham podążał za kupcami do meczetu Al-Masjid al-Haram – największego meczetu na świecie, w którym znajdowała się Kaaba. Abraham był pod wrażeniem ogromu i piękna tego budynku. Zobaczył tysiące wiernych modlących się i okrążających Kaabę.
Abraham zastanawiał się, czy powinien uczestniczyć w tym rytuale. Czy Bóg chciał, by pokazać mu coś ważnego? Czy to był sposób na zbliżenie się do Niego? Abraham postanowił spróbować. Założył białą szatę i wszedł do tłumu.
Okrążając Kaabę, Abraham czuł dziwną moc płynącą z tego kamienia. Czuł się jakby był połączony z wszystkimi ludźmi wokół niego i z Bogiem w swoim sercu. Czuł pokój i radość. Zrozumiał, że Bóg jest jeden i ten sam dla wszystkich ludzi i że każda religia jest tylko inną ścieżką do Niego.
Abraham uśmiechnął się i podziękował Bogu za tę niezwykłą lekcję. Wiedział, że jego pielgrzymka się nie skończyła. Wiedział, że Bóg ma dla niego jeszcze inne miejsca do odkrycia i inne ludzi do poznania. Wiedział, że całe życie jest pielgrzymką i że każdy dzień jest darem.
Abraham kontynuował swoją wędrówkę, pełen wiary i nadziei. Nie wiedział, dokąd go zaprowadzi, ale wiedział, że Bóg jest z nim i że nigdy nie będzie sam.
Koniec.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania