absolwent
to było zasada i kwasota prawej dłoni
przepływ powitań nieświeżych dowcipów
kołatanie do opustoszałych przedsionków
restaurowanej alkoholem młodości
pod lodem równoważnik czasu
nie zaliczał poprawek z ciągów rykoszetów
sensacja rocznika kochliwy syn listonosza
został księdzem żeby wierzyć w przebaczanie
ostatnia pierwsza jawnonieobojętna
chciała mnie wziąć niepijącego taksówkarza
z zebranymi dla niej kwiatami nieistotnymi
dla kujonek zadań domowych
z urodzonymi do miecza pod wyciągiem kuchennym
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania