absurdy naiwności

miałem dla Ciebie prezent spakowany ze wstążką

dobre słowa, prezencję, przemyślane życzenia,

pocałunek w policzek skierowany ku ustom

czekałem

 

Ciebie nie ma i nie ma

 

było mi trochę zimno no już noce nieciepłe

szybko robi się ciemno a tam depczę sam chodnik

myślę poćwiczę kwestie w głowie powtarzam co umiem

zmieniam słowa, dobieram znaki, aż skończył się słownik

 

puste ulice wokół, teraz już okna świecą dalsze migoczą wolno chyba z powodu smogu

co tam jedna godzina powspominam co było żeby samemu z sobą mi się raźniej czekało:

 

myślałem o Twoich dłoniach, o zapachu pościeli, o kominku co ogrzewał nas w tamtym drewnianym dom

o kubku herbaty którą piłem tam z Tobą, ta myśl miała mnie ogrzać, jak mnie wtedy ogrzała

 

patrzę na niespodziankę, poprawiam kokardkę

jest mi trudno i zimno ale okazja wspaniała

bo już nie długo przyjdziesz, przerwiesz noc co zapadła

zrobiła byś to wszystko gdybyś tylko istniała

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Śrut dwa lata temu
    Bardzo podoba mi się sposób, w jaki wiersz jest napisany, ale zakończenie jest trochę sztampowe.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania