Adam - na bycie dzieckiem nigdy nie jest za późno.

........przecież on nie miał syna. Adam w ogóle nie reagował na ich rozmowę, ale jej dało do myślenia. Stanęła pośrodku grobu i zaczęła przeglądać szarfy na wieńcach. Było ich niewiele, na jednej pisało od siostry, na innej od chrześniaka i były jeszcze dwie od córki Doroty i córki Magdy.

Adam ! Krzyknęła do męża, to nie był twój ojciec, to jakiś inny mężczyzna. Stał jak oszołomiony, jak to nie, przecież wszystko pasuje? Zaczęła mu wyjaśniać i poszli szukać kobiety, która niedawno przechodziła obok. Ta im wyjaśniła, że Władysław nie miał syna, tylko dwie córki, z żoną rozstali się po dwudziestu latach wspólnego życia. Znała ich oboje bardzo dobrze, bawiła się na ich weselu jako bliska sąsiadka.

Adamowi tak bardzo ulżyło, poczuł się, jakby mu ubyło lat, powróciła chęć do dalszego poszukiwania.

Wracając od kobiety, ponownie zaszli nad grób, aby zostawić kwiaty i zapalić znicz, w końcu były dla niego przeznaczone.

Celem ich dalszej wyprawy była kolejna miejscowość z listy.

Ujechali dość daleko, gdy okazało się, że droga jest nieprzejezdna, musieli zawrócić, aby skorzystać z objazdu.

Adam zrobił się bardziej rozmowny, mówił, że bardzo chciał sobie przypomnieć ojca, ale nic nie pamięta, jest tylko ten jeden obraz z matką, gdy jakiś mężczyzna go trzyma i całuje po szyi, a on się bardzo śmieje. Zawsze uważał, że to był on, matka mówiła, że są do siebie podobni.

Jechali tak przed siebie pogrążeni w rozmowie, aż nagle Halinka krzyknęła, zobacz Nowa Wieś!

 

Jechali wąskimi uliczkami, raz były utwardzone, raz asfaltowe by a chwilę skręcić w jakąś dziurawą gruntową. Chwilami Halinka miała wrażenie, że kręcą się w kółko, ale po kilkunastu minutach dotarli do celu. Dom z kamienia stał wzdłuż drogi, całą swoją powierzchnią zakrywał podwórko, które się za nim rozpościerało. Budynki gospodarcze, które wyglądały bliźniaczo podobnie do pierwszego budynku, były przedłużeniem jednej ściany domu, tworząc budowlę w kształcie litery L. Usiedli na ławce pod domem, Krysia poszła zawołać mamę, po chwili wyszły obie niosąc ze sobą dwa krzesła. Kazały im się przesiąść, ponieważ ławka była brudna, zadeptały ją dwa psy, które właśnie przybiegły z podwórka i zaczęły obwąchiwać gości. Najbardziej przywarły do Adama, kobieta powiedziała, że musi być dobrym człowiekiem, zwierzęta to wyczuwają. Faktycznie, zwierzaki go lubiły, mało który obszczekał, a nigdy żaden nie pogonił.

Rozsiedli się wygodnie na krzesłach tyłem do podwórka, gospodyni usiadła na ławce i zapytała wprost, to kogo państwo szukają?

 

Adam opowiedział skrót swojej historii tak jak każdemu z Wiśniewskich w ostatnich dniach.

A skąd pan jest i ile ma pan lat? Adam odpowiadał cierpliwie na pytania, a kobieta co chwilę zadawała nowe.

Zaczynało go to denerwować, sama nic nie wniosła do rozmowy, tylko go pytała. Po kolejnym zestawie pytań był prawie pewien, że to zwykła wiejska plotkara i chyba czas się zbierać.

Z pobliskich budynków gospodarczych dobiegł jakiś hałas, oboje obrócili się w jego kierunku. Gospodyni nie zareagowała, powiedziała tylko, to mój brat działa w warsztacie.

I znów zaczęła swoje niekończące się przepytywanie. Widząc jak rozmowa przebiega, Adam wstał i powiedział, że chyba nic tu po nich i czas się zbierać. Kobieta szybko zareagowała.........

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania