Aerofobia plus – czyli daleko od powiewu demokracji
Każdy inteligentny krajan wcześniej czy później zadaje sobie pytanie, jak to jest możliwe, że nastąpiła taka dewiacja człowieczeństwa na naszym podwórku. Może wynika to z rozpanoszenia się osobników wyznających zasadę, „my i tylko my”, gdyby było inaczej, winni z pewnością obawialiby się rozliczenia za swoje nikczemne uczynki. Jednak nic takiego nie nastąpi, ponieważ już od wielu lat sami o to zadbali. Prędzej zostawią nam dziurę w ziemi po przegranych wyborach, a zwłaszcza gigantyczne długi, niż zrezygnują z własnych poczynań. Niestety, my zwykli patrioci, nie mamy już żadnego wpływu na poszanowanie demokracji, czy przestrzeganie konstytucji na szczytach władzy i możemy tylko bierne obserwować. Jak dla zapewnienia sukcesu w wyborach, partia niepodzielnie żarzącą zakupiła z funduszu sprawiedliwości dla dobra społeczeństwa Pegasusa. Inwestycja okazała się niezwykle opłacalna, ponieważ dzięki niej reelekcja się urzeczywistniła. Wcześniejsza pełnia władzy za sprawą Senatu i głupich wyborców została zachwiana, lecz „nieomylny” minister sprawiedliwości niczym udzielny władca skupił się na oczernianiu Marszałka. Zaangażowano do prześwietlenia życiorysu pana Grodzkiego cały sztab wiernych i po kilkuletnim śledztwie. Skończyło się tylko na opluwaniu i pomówieniach. Zleceniodawcy całego procesu doskonale wiedzą, że nie tylko procesy o dobre imię są długotrwałe i trwają niczym spłata kredytu u Frankowiczów, a obecnie nawet tych zapożyczonych w złotówkach. Ktokolwiek chce walczyć i oczyścić swoje nazwisko, napotyka mur utrudnień i kaskadę wrogości. Przypomina to walkę z wiatrakami Don Kichota albo Dolinę Baryczy podczas długotrwałego i nieudolnego ustalania winnych zniszczenia ekosystemu.
Gdyby tak nie było, nie mielibyśmy możliwości na przeżywanie koszmarów w postaci złych wieści każdego dnia. Informacje te są szczególnie dotkliwe dla osób, których źródło utrzymania nie wynika z polityki. Przysłowiowemu kowalskiemu daleko do średniej krajowej, więc musi zadowolić się tym, co ma. Dlatego niczym gąbka chłonie obiecanki o dobrobycie. Hasła ze szczytu władzy i deklaracje padają tak szybko i obficie, że mało kto jest w stanie je zapamiętać. Prędkość zaciera ilość i stadium ich realizacji, a z nimi trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Pośród tego gąszczu umykają nam informacje z białoruskiej granicy, gdzie imigranci z bliskiego wschodu dalej forsują zasieki. Przytłoczeni wiadomościami o napaści Rosji na Ukrainę, niewielu pamięta o dramacie trzynastoletniej Tiby z Iraku umieszczonej w ośrodku w Białej Podlaskiej, czyli w jednym z ośmiu ośrodków w kraju gdzie trafiają jej podobni. Dziewczynka prowadzi, albo prowadziła strajk głodowy w proteście na warunki uwiezienia. Niestety organizacje humanitarne, podobnie jak Polski Czerwony Krzyż nie mają tam wstępu. Takie traktowanie „ciapatych” uchodźców wywołało krytykę polskich władz we wszystkich demokratycznych krajach, lecz dla poprawy wizerunku znalazł się wódz opaczności, który napadając na Ukrainę, dokonał przewartościowania wizerunku zła. Nagle ludzie pokroju Le Pen, czy Salviniegio, a wywodzący się z rodzimego podwórka zostali wyciągnięci z kuferka i zaistnieli w świecie medialnym. Okrzyknęli siebie przyjaciółmi Ukrainy i wybielają się pośród fleszy. Natychmiast zapomnieli o własnych wysiłkach, które miały zaszkodzić Unii Europejskiej, zwłaszcza zmaganiom o praworządność i wartości demokratyczne. Nawet zaprzestano zwalczania amerykańskiego kapitału, ulokowanego w telewizji wytykającej chamskie zagrywki ze społeczeństwem.
Nadmiar katastroficznych wieści każdego dnia odciąga uwagę opinii publicznej od inwigilowania przeciwników politycznych i osób niewygodnych władzy izraelskim programem szpiegującym. Czy wielomilionowymi kosztami w euro przedłużenia działalności elektrowni Turów o pięć lat. Ogromnymi karami za działanie nielegalnej izby dyscyplinarnej. Miliardami wyrzuconymi w Ostrołęce, czy w budowę ogrodzenia na polskobiałoruskiej granicy. Gdybyśmy każdemu nielegalnemu imigrantowi z tamtego kierunku, dali milion złotych, koszty byłyby o połowę mniejsze, a zwierzęta nie ginęłyby na drutach.
Komentarze (3)
W kontekście "Aerofobii..." - tekst okazuje się zbyt złożonym...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania