Alfons

Życie to kur*a, a ja jestem alfonsem,

Telefon się urywa, jakbym był na roksie anonsem.

Czasem sam nie wiem, czy chcę to dalej robić,

Krzywdząc ludzi, tylko po to, by grosz zarobić.

 

Kłamstwo za kłamstwem,

Przykryte drogimi rzeczami.

Każdy się uśmiecha...

Trzymając nóż za plecami.

 

W świecie, w którym ludzie są dla innych ludzi wilkami,

Ja myślę inaczej,

Są po prostu dupkami.

 

Kiedy przyjaźń i relacje zamieniają się w cyfry,

Ja się nie martwię,

Bo z matmy miałem piątkę, więc znam te szyfry.

 

Wszystkie żale i smutki wylewam tutaj, sam na papier,

Szkoda, że na pięćsetki, bo ktoś porysował mi lakier.

Toczę to koło, jak pod górę Syzyf kamień,

Goniąc za szczęściem, nie zważając na nic.

 

Kiedy przemawiam, wszystko zdaje się być błache,

Pewnie dlatego, że siedzę sam...

I kończę kolejną flachę.

 

Piję do lustra, bo chciałem być fajny,

A prawda jest taka, że ludzie to kur*wy i nie mam ferajny.

Następne częściAlfons 2 Alfons 3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery rok temu
    Jak poprzednie wiersze nawet, nawet; tak Tu zdominowały Cię rymy dla rymów. Niestety

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania