Poprzednie częściAmerican Dream!
Pokaż listęUkryj listę

American Dream! Prolog, rozdział pierwszy.

PROLOG

Siedząc w samolocie próbuje zebrać myśli, patrzę na ludzi którzy w chaosie szukają swoich miejsc na pokładzie, zamykam oczy i myśle - Czy robię dobrze? Czy to właściwa decyzja? - już nie ma chyba odwrotu, przypominam sobie mamę, która jeszcze pięć minut temu miała zamglone oczy żegnając się ze mną, mnie też jest przykro, zostawiam całe moje życie za sobą, postawiłam wszystko na jedną karte, nigdy tak się nie zachowywałam, zawsze byłam rozsądna, w miarę możliwości poukładana, stąd te wątpliwości co do podjętej decyzji i pomyśleć, że jeszcze trzy miesiące temu nie przyszłoby mi do głowy, że moje życie obróci się o stoosimdziesiąt stopni, można powiedzieć, że w jakimś części zawali się pewien mur, mur uczuć, zaufania, miłości.

Jestem tancerką z zawodu - chyba mogę już tak to nazwać, od 9 lat taniczę a od 4 nie widzę po za tym świata, szkołę taneczną zmieniałam tylko dwa razy, nie lubie zmian ogólnie, ale uwielbiam tańczyć, to jest moja pasja, wniej mogę się zanurzyć bez końca, wyrażać swoje emocje, robić rzeczy których gdzieś tam w słowach czy czynach nigdy bym nie zrobiła, mam pewną grupe z którą tańcze, co prawda została ona trochę okrojona ostatnio ale nie mamy na to wpływu, każdy ma prawo kierować swoim życiem jak chce, rozwijać się, iśc do przodu, ja też chciałam, wiele razy słyszałam od moich znajomych i nie tylko, że jestem wszech stroną tancerką, co jest rzadkością w tym środowisku, nie każdy tancerz zatańczy ci rumbę, walca czy hip hop na takim samym świetnym poziomie, ja cieszyłam się z pochwał ale nie suchałam innych jak mówili, że Rzeszów to mało przyszłościowe miasto, że tu nie rozwine swoich skrzydeł, dlaczego nie słuchałam? W sumie dobrze o tym wiedziałam, ale byłam zakochana, właśnie byłam, aż do momentu, do jednego felarnego dnia...

Był 16 styczeń, sobota, miałam jeszcze chwilę po próbie do mojego autobusu stwierdziłam, że wejdę do centrum handlowego, przy okazji się zagrzeję bo było dość zimno, zresztą mamy zimę czemu się tu dziwić. Chodząc po sklepach naglę usłyszałam swoje imię, nie byłam pewna czy to do mnie więc nerwowo rozejrzałam się po sklepie - Klaudia! - naglę spostrzegłam moją dawną przyjaciółkę z grupy Ewę, z usmiechem podeszłam do niej i przywitałam się

- Cześć - uscisnełam ją mocno - co Ty tu robisz? Jesteś w Polsce ? Nic nie wiedziałam - zasypałam ją pytaniami

- Tak ale tylko na chwilę za tydzień znów wracam, masz czas? Może pogadamy przy kawie ? - zaproponowała

- jasne, pewnie do autobusu mam jescze godzinę - odparłam i udałyśmy się do kawiarenki po czym zamówiłyśmy kawę i wpadłyśmy w wir rozmowy - no to opowiadaj jak Ci tam? Fajnie? Jej jestem taka podekscytowana że Cię widzę - uśmiechnełam się

- Ja też! Hm jak mi w USA - dodała z akcentem i zaśmiała się - super, tam jest wszystko mega, mówię Ci całkiem inne życie, nieto co tu, tam tancerz to hm ktoś, a szcególnie dobry tancerz co ma świerze spojrzenie na wszystko, trafiło mi się coś świetnego, mam super grupę, mieszkanie i to nie byle co, zajęcia nie mal codziennie co mi jakoś nie przeszkadza, ale po za tym super klimat, tyle miejsc to zobaczenia, tam jest inny świat, ludzię są uśmiechnięci, po prostu megaa - mówiła z podekscytowaniem - i wiesz taniczyliśmy na koncercie Taylor Swift i Bruno Marsa, a on z kolei nas polecił i już za trzy miesiące zaczniemy gościnnie tańczyć w X factor oraz staramy się o angaż do gali MTV na sierpień - ostatnie zdanie nie mal wypiszczała

- o boże ! Ty szczęściaro! Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę - dodałam

- nasz menadżer jest świetny, ma na imię Brus jest bardzo zaangażowany, profesjonalny i przedewszystkim sprawiedzliwy, ma dużo udziału w tym gdzie się teraz znajdujemy, na jakiej pozycji

- a jaki jest Bruno Mars? Mów! - ponagliłam ją

- bardzo miły jak na gwiazdę, śmieszny, ma fajne poczucie humoru, dużo znami rozmawiał i mówił co by chciał a co nie, bo na przykład Tylor dała nam pole do popisu, w sumie pojawiła się tylko na koniec zobaczyć jak wygląda układ, ogólnie miła, ale nie mieliśmy znią styczności zbyt dużo - opowiadała, była taka szcęśliwa, a ja cieszyłam się razem z nią, Ewa odeszła od nas jakieś pół roku temu, wystawiała swoje choreografię na Youtubie skąd wychaczył ją właśnie Brus, zaproponował jej przyjazd do Stanów, ona jest spątaniczna więc nie wiele myśląc odrazu się zgodziła, Brus tworzył grupe wszechstronnych tancerzy z całgo świata, ich grupa liczy 12 osób z czego tylko trzy są amerykanami, jest tam też rosjanka, chinka, hiszpan itd. super sprawa tym bardziej, że nie zawiodła się i jest jej tam dobrze - a co u Ciebie? Teraz Twoja kolei?

- u mnie, hm to samo - uśmiechnełam się lekko - ćwiczymy, mamy jakieś tam wsytępy, jak to było wcześniej - dodałam

- a co u Arka? Jak wam się układa?

- dobrze - powiedziałam i uciekłam zwrokiem na kubek kawy

- dobrze? Tylko? Wyczuwam coś innego - mówiła

- jest okay, trochę się zmienił, spowarzniał

- mam nadzieje, że nie wywinąl Ci już żadnego numeru - spojrzała na mnie

- nie ...

- znasz moje zdanie, jesteś młoda, piękna, mądra, utalentowana dasz sobie radę bez niego - zaczełam

- Ewa proszę nie zaczynaj... - przerwała mi

- przepraszam, ale wiesz że wcale nie musisz z nim być jeśli Ci jest źle, dałabyś sobie radę bez niego - popatrzyła na mnie - zmienimy temat - w końcu - pomyślałam - mam do Ciebie pytanie, pewnie i tak się nie zgodzisz, ale jesteś moją najlepszą koleżanką więc to by było głupie jakbym się nie zapytała Ciebie

- kurde coś się stało ? - zapytałam z lekkim przerażeniem w oczach

- nie nic heh tylko poszerzamy grupe na 14 osób, ale potrzebny nam ktoś na prawdę świetny, na światowym poziomie, nie mamy wiele czasu i nie może być to jakaś świerza osoba i co ty na to żeby zabrać swoje bagaże i spełnić swój AMERICAN DREAM hihi - zaśmiała się

- ee...poważnie? - odparłam z niedowierzaniem - pytasz o to mnie?

- a kogo by innego, obiecałam Brusowi że postaram się kogoś załatwić i odrazu pomyślałam o tobie

- no nie wiem czy bym się nadawała

- no co ty mówisz! Przecież jesteś świetna, masz to coś, byłabyś lepsza niż nie które osoby z naszej grupy!

- dobra dobra nie podlizuj się heh - dodałam

- nie podlizuje się, słuchaj nie chce żebyś podejmowała decyzje teraz, dam Ci czas więc nie odrzucaj jej na starcie, podeśle Ci materiały na maila, nasze próby, choreografie, jakbyś się zgodziła wszystko funduje nasza grupa, przyjazd i oczywiście piewszy miesiąc w Stanach, zarobki są zadowalające, pomyśl o tym poważnie - powiedziała

- kurde zaskoczyłaś mnie, nie wiem, kurcze znasz mnie nie jestem taka odważna by zostawić wszystko i lada dzień wyjechać

- ale wiesz że do odważnych świat należy - popatrzyłam na nią - heh słuchaj nawet jak się zgodzisz to żeby wszystko zorganizować tam i tu zajmie przynajmniej jakieś dwa, trzy miesiące, musisz zrobić sobie badania, załatwić wszystkie papiery itd. oczywiście my ci pomorzemy, dlatego - dodała wstając - zastanów się poważnie to może być duży krok w przyszłość, a teraz już muszę iść

- już? - wstałam również

- tak kochana miałam tylko na chwile wyskoczyć na miasto a tu juz mnie 3 godziny nie ma a znasz moją mamę

- no tak, no nic fajnie było Cię zoabczyć i pogadać - dodałam wkładająć ręce do kieszeni spodni

- mi również, obiecaj mi że to poważnie i solidnie przemyślisz okay? - spojrzałam na nią - obiecaj! - nie mal krzykneła

- obiecuję - powiedziałam łagodnie

- no pasuje heh a teraz trzymaj się i powodzenia, jesteśmy w kontakcie, numer i mail mam wciąż ten sam, to myślę że do rychłego zobaczenia - powiedziała i obieła mnie mocno, ja nic nie odpowiedziałam również mocno ją przytuliłam i odprowadzałam wzrokiem jak wychodziła z kawiarni, nie pewnym ruchem opadłam na krzesło - kurde co zrobić, mam mieszane uczucia kurcze...nie nie to nie dlamnie, nie potarfiłabym zostawić wszystkiego, rodziny, przyjaciół, Arka... właśnie Arek, nie odzywał się cały dzień, pewnie miał młyn w pracy - z głową pełną myśli wyszłam z centrum i ruszyłam w stronę dworca, nagle pomyslałam - hm może odwiedze Arka, to zaledwie 15 minut drogi, a jest juz po 18 powinien zaraz wrócić do domu - jak pomyślałam tak zrobiłam, byłam z Arkiem od 3 lat, bywało różnie ale kochałam go kilka razy wykręcił mi numer na przykład pisał z innymi dziewczynami, flirtował z kimś czy pojechał na dyskotekę mówiąc mi że jest w pracy, bolały mnie te rzeczy i kilka razy próbowałam z nim zerwać, ale on zawsze przepraszał błagał mnie, żebym została z nim a ja się zgadzałam, oczywiscie znajomi i rodzina nie pochwalali tego, ale w pewnym momencie odpuscili bo nie chciali się ze mna kłócić, Arek czasami był jaki był ale był też kochany i romantyczny, ostatnio układało się całkiem dobrze, od jego ostatniego wybryku minął prawie rok więc myślałam, że w konicu się zmienił, wydoroślał. O 18.05 byłam już pod jego domem, było ciemno ale samochód stał pod domem i to nie jeden - hm dziwne bo światła w domu są pogaszone, tak jak by nikogo nie było - weszłam na podwórko i miałam już zadzwonić do drzwi gdy nagle usłyszałam jakieś odgłosy z garażu - pewnie dlatego nie ma nikogo w domu, znów coś komuś naprawia - pomyślałam i ruszyłam śmiało do garażu, lecz im byłam bliżej słyszłam wyrazine głosy i to nie tylko męskie, były tam jakieś dziewczyny, nie chciałam ujawniać swojej obecności więć pocichu podeszłam do okienka z boku, stanełam na palcach i krew mi chyba staneła jak zobaczyłam co tam się dzieje, owszem był tam Arek z kolegami, ale oprócz tego były tam jakieś trzy dziewczyny których nigdy nie widziałam, jedna z nich blondynka śmiało siedziała Arkowi na kolanach, pili piwo, rozmawiali, po prostu impreza na całego, a mi mówił żę pracuję, że ma urwanie głowy - pomyślałam wściekła - ja mu zaraz urwę tą głowe - byłam gotowa tam wkroczyć ale przystanełam posłuchać oczym rozmawiają

- hm to jak Arek idziemy na górę ? - zapytała i wszyscy wydali z siebie dwuznaczny okrzyk - no chyba mi nie odmówisz z powodu tej Twojej tancereczki - Ty suko - pomyślałam

- to nie byle jaka tancereczka - odezwał się pochwili

- ej bo sobie pójde - dodała oburzona

- no coś ty, daj spokój, ale nie rozmawiajmy o niej

- boisz się mówić o niej? - zapytał nagle jeden z kolegów, chyba Daniel

- niee - odpowiedział - ale po co mam rozmawiać przy takich fajnych dziewczynach o... - przerwał mu

- o fajniejszej dziewczynie? - dodał oburzony - czy on mnie broni? - słuchaj to co robisz jej od pewnego czasu to jest chamstwo

- ej ej chamuj się trochę - dodał oburzony Arek

- a niby czego? zdradzasz ją na prawo i lewo i wiesz co koniec tego nie będę więcej kłamał! Wszystko jej powiem

- nawet się nie waż! - krzyknał i chyba wstał

- bo co? Jest za mądra i za ładna żebyś ją tak traktował - dodał

- czekaj czekaj, tobie podoba się Klaudia heh - zaśmiał się - zakochałeś się, no ale słuchaj stary zapomnij o niej - powiedział nie co poważniej

- okay ja mogę zapomnieć, ale Ty też już możesz zapomnieć - odpowiedział i ruszył do drzwi, boże nie wiedziałam co zrobić, uciec czy się ujawnić, cała zesztywaniałam

- sprób jej coś powiedzieć, a pożałujesz! - krzyknąl Arek - nagle drzwi się otworzyły a przed nimi zobaczyłam Daniela, spojrzał na mnie zszokowany

- Klaudia? - patrzył na mnie

- tak Klaudia - powtórzyłam - już nie musisz mi nic mówić, nikt z was nie musi mi nic mówić! - krzyknełam, odepchnełam go ręką i weszłam na próg patrzą na wszystkich - Ty podła świnio - zwróciłam się do Arka - ja mogłeś!

- posłuchaj...- zacząl się zbliżąć

- nie! To Ty posłuchaj, brzydzę się Tobą, jesteś dla mnie skończony, czyste zeroo! To koniec! Już nie musisz się martwić tancereczką - tym wyznaniem dałam mu do zrozumienia że wszystko słyszałam - żegnam - odwróciłam się i chciałam wyjść, ale on złapał mnie za rękę chcąc zatrzymać, wyszarpałam się i z całej siły uderzyłam go w twarz - należało Ci się już dawno - dodałam, a on trzymał się za bolący policzek - nigdy więcej mnie nie dotykaj, nie odywaj się, nie przychodzi, zniknij z mojego życia! Na zawsze! Nie byłeś mnie wart! Nigdy! - odwróciłam się i wyszłam trzaskając mocno furtką, byłam tak zła tak wyprowadzona z równowagi, że nawet nie zastanawiłam się dokąd idę, dopiero po chwili stanełam rozglądając się, dziwne nie płakałam, nawet nie chciało mi się płakać, spojrzałam na zegarek 18.33 już po moim autobusie, następny o 19.45 i to na drugim końcu miasta - eh przejdę się - nadal się nie uspokoiłam, szłam powoli, nie wiedząc co myśleć - jak mogłam tego nie zauwarzyć, byłam taka ślepa i głupia! Boże...- w oczach staneły mi łzy, naglę nadjechał samochód, bałam się żę to Arek ale nie to nie on, zatrzymał sie obok i szyba otworzyła się

- wsiadaj podwiozę Cię - to był Daniel

- nie dzięki, przejdę się - odparłam nie zatrzymując się

- do domu? To trochę daleko, nie daj się prosić - stanełam i spojrzałam na niego - przyda Ci się rozmowa teraz - dodał - no chyba że nie chcesz to nie będę nic mówił - wsiadłam nie odpowiadając, jechaliśmy w milczeniu

- jak długo to trwało? - zapytałam po chwili, widziałam kątem oka, żę patrzy na mnie - tylko nie kłam - dodałam i tym razem ja spojrzałam na niego

- eh Arek to niezłe ziółko...jesteście - zatrzymał się - byliście trzy lata razem , a on ani przez chwile nie był lojalny w stosunku do Ciebie, zawsze coś mniejszego, większego

- zdradzał mnie?

- tego nie wiem, tzn chwalił się coś tam ale nie wiedziałem czy mówił prawdę, na pewno wielokrotnie spotykał się z kimś, mówiłem mu nie raz, żeby zostawił cię, że tak nie można, ale on mnie zbywał, nawet straszyłem go że powiem Ci, ale błagał mnie żebym nic nie mówił, a ja ...milczałem - nic nie powiedziałam - przepraszam - dodał - wiem że ci teraz źle

- nie przepraszaj mnie bo nie masz za co, Arek to Twój przyjaciel a Ty byłeś po prostu lojalny wobec niego - powiedziałam

- ale wstyd mi za tą lojalność, kurde miał taką fajną dziewczyne ładna...miła...

- przestań, nie chce tego teraz słuchać, ale dziękuje że starałeś się żeby jakoś to wszystko było dobrze, no cóż wyszło jak wyszło, lepiej późno niż wcale, mogę mieć pretensje do siebie że się nie zorientowałam

- nie miej pretensji do siebie bo to on zawinił tylko i wyłacznie, jest chamem i na pewno nie jest już moim kumplem, ale Ty pamiętaj że możesz zawsze na mnie liczyć - spojrzał na mnie

- będę pamiętać, ale narazie poradzę sobie - powiedziałam, po 10 minutach podjechaliśmy pod dom, weszłam szybko, przelotem przywitałam się z wszystkimi i uciekłam pod pretekstem choroby do pokoju, spojrzałam w lustro i pękłam...polała się lawina łez, otworzył się stłumiony ból, bezwłądnie opadłam na łóżko, zatracając się w swojej rozpaczy.

 

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Z moich myśli wyrwał mnie głos stiuardesy która ogłaszała start i prosiła o zapięcie pasów, często wracam do tego dnia, zresztą to nie był koniec, Arek nie odpuścił dzwonił, nachodził mnie, rodzine, znajomych, myślałam że nie da sobie spokoju, że się nie uwolnie od niego, lecz pewnego dnia po długiej nieobecności w internecie, kiedy zaczełam powoli dochodzić do siebie znalazłam mail od Ewy, było dokładnie miesiąc od daty wysłania, pomyślałam że nawet jakbym się decydowała to już za późno, lecz był tam jeszcze jeden mail od Ewy z poprzedniego dnia, oczywiście wiedziała już o Arku i pytała czy jednak nie zmieniłam zdania, długo zastanawiałam się co odpisać, przecież to byłby skok na głęboką wodę, lecz gdy zaczełam czytać zaległe maile od Arka stwierdziłam, że nigdy się nie uwolnię od niego, po rozmowach z rodziną podejłam decyzję, że spróbuje, Ewa była wzniebowzięta, wszystkie proceduty przeszły w miarę gładko i o to jestem właśnie w samolocie, zestresowana i nie pewna, ale wiem jedno stawiam na taniec, tylko i wyłącznie, żądnych znajomości, angażu, żadnych facetów, daje sobie spokój przynajmniej narazie. Facetą mówię nie!

 

Po 12h lotu byłam wykończona, moja pierwsza podróż samolotem, która nie należała do najlepszych, nie dobrze. Byłam w Caiforni dokładnie o 8.35 rano, na lotnisku czekała na mnie Ewa

- cześć ! - uściskała mnie- jak podróż?

- może być, jakoś przeżyłam - próbowałam się uśmiechnąć ale nie wyszło za dobrze

- spokojnie, pojedziemy teraz do mieszkania, odpoczniesz sobie, zajęcia dopiero jutro, ale mamy za to piękny słoneczny dzień, a Ty uwielbiasz ciepło, a tu jest praktycznie zawsze ciepło - dodała, zaśmiałam się - no w końcu to mi się podoba!

- oh kto by nie uległ Twojej paplaninie - stwierdziłam już z nieco lepszym humorem.

 

Dzielnica okazała się bardzo przytulna, pełna zieleni, kwiatów, mieszkanie za to przeszło moje najśmiesze oczekiwania, wchodząc napotykaliśmy salon, cały w bieli, po przejściu przez łuk w ścianie była kuchnia, nie duża ale praktyczna, wszystko nowoczesne na amerykańskim poziomie, na środku salonu były schody, białe z delikatnymi barierkami, niewieli korytarzyk z którego widać było cały salon, po prostu bajka, zakochałam się w tym miescu.

- a o to Twój pokój - trzymając mnie za rękę Ewa otworzyła drzwi, aż mnie zamurowało, po prawej stronie duże łóżko wykończone drewnem zaraz obok łóżka były drzwi do ubikacji - własna, prywatna ubikacja - rozmarzyłam się, na wprost drzwi na balkon, co prawda nie wielki ale ważne że był, na lewo na całej sćianie znajdowały się szafki i półki, wszystko takie śliczne - i jak? Podoba Ci się?

- czy mi się podoba?! Jest pięknie! - zapiszczałam

- super że jesteś zadowolona, oczywiście możesz coś pozmeniać jeśli chcesz...

- nie nie tak jest znakomicie

- dobra to rozapkuj się, odpocznij itd. ja muszę lecieć na próbę, ale tylko na godzinkę może dwie, jak wypoczniesz to zabiorę Cię po południu na miasto - uśmiechneła się i objeła ciepło

- okay, co tylko rozkarzesz - zaśmiałam się

- cieszę się że humor ci dopisuje, no a teraz zmykaj spać - dodała zamekając drzwi, a ja stałam i roglądałam się nie wierząc własnym oczom, czy ja śnie? To wszystko jest zbyt piękne - dodałam po czym opadłam na łóżko i nawet nie wiem kiedy zanełam.

Obudziłam się szybko spojrzałam na zegarek 12.30, kurde chwile spałam - pomyślałam, Ewy nie było, przechadzałam się po domu, był piękny - kurde ciekawe czy wszystko będzie tak piękne - uśmiechnełam się, postanowiłam pójść na górę i rozpakować się, nie brałam wiele rzeczy, Ewa mówiła, że kupie sobie coś na miejscu, tutaj jest inny styl i można coś kupić dużo taniej niż w Polsce. Kiedy skończyłam postanowiłam wziąść prysznic, ubrałam się w czarne szorty z wyższym stanem i różową bluzkę z frędzlami która odsłaniała mi trochę brzucha, zeszłam a dół po chwili drzw otworzyły się, to była Ewa

- hej już odpoczełaś - powiedziała kładąc reklamówkę z zakupami na szklanym stole

- hej tak, a Ty gdzie się podziewałaś tak długo?

- a skoczyłam jeszcze na małe zakupy, chcesz coś pić?

- może wode, trochę mi zaschło w buzi - uśmiechnełam się

- oczywiście nie krępuj się, to teraz jest również Twoje mieszkanie, bierz wszytko to na co masz ochotę, jasne? - popatrzyła na mnie

- pewnie - odpowiedziałam i upiłam łyk wody

- okay to co dziś robimy? Jest 3 pm, może wyjdziemy na miasto? Obejrzysz okolice? Odwiedzimy jakieś sklepy?

- całkiem nieźle brzmi, kupiłabym kilka rzeczy, a właśnie o której jutro zajęcia?

- o 8 rano, stresujesz się?

- trochę...

- nie ma czym, daj spokój

- łatwo Ci mówić, opowiedz mi coś o grupie - dodałam podekscytowana

- dobrze, ale najpierw chodzimy na małą kawę, mamy tu niedaleko fajną kawiarnie La Bar, jest co prawda dość świerza bo presferuje jakieś 3 miesiące, ale jest tam tyle rodzaji kaw że głowa mała, a jaka pyszna - rozmarzyła się

- a moge tak iść? - spojrzała na mnie

- pewnie wyglądasz świetnie, jak rasowa amerykanka - zaśmiała się

- ej ...

- żartuje, myślę że dopasujesz się tu lepiej odemnie - złapała mnie za ręke i wyszłyśmy z mieszkania. Dzień był słoneczny, termometr pokazywał jakieś 26 stopni, faktycznie do La Bar było blisko zaledwie 10 minut drogi, teren kawiarni był ogrodzony małym, białym płotem, można było usiąść również na zewnątrz, ale w środku było równie przyjemnie, kremowe ściany, biała podłoga, wiklinowe krzesła i ławki nadawały świetny klimat temu miejscu, ludzi było sporo, każdy pochłonięty sobą, podobało mi się to bo w Polsce ludzie zbyt się oceniają, a tu nawet nikt nie zauważył, że weszłyśmy

- to jaką kawę pijemy? Z mlekiem? Bez kofeiny?

- hm może late, ale z dużą pianką - uśmiechnełam się

- chodzi zamówimi, odrazu poznasz Marka właściciela - dodała

- żartujesz? - speszyłam się

- nie to super gościu, jego obowiązek to znać wszystkich klientów, a teraz przestaw się lepiej na angielski bo ludzie zaczynają na nasz spoglądać hihi - powiedziała i złapała mnie za rękę - cześć Mark - odezwała się przy ladzie, odwrócił się wysoki, dość umięśniony blondyn, w białej koszulce polo i obdarzył nas uśmiechem

- cześć Ewa, widzę że mogę na ciebie liczyć i co chwile przyprowadzasz mi nowych klientów - popatrzył na mnie

- no pewnie, to jest Klaudia właśnie dziś przyleciała z Polski

- cześć Mark - podał mi rękę

- Klaudia - dodałam i uśmiechnełam się, chciałam żeby bardzo nie było słyszać mojego akcentu, angielski miałam w jednym paluszku a jak jeszcze zdecydowałam się na przyjazd to szlifowałam go bez końca

- czyli to jednak prawda, że Polskie dziewczyny najładniejsze są - uśmiechnął się, oblałam się rumieńcem

- no powtarzam Ci to cały czas Mark - dodała Ewa - okay ja to co zwykle a Klaudia...

- late poproszę, tylko z duża pianką

- nie ma sprawy, robie największą piankę w mieście - puścił do nas oczko

- fajny nie - powiedziała Ewa jak usiadłyśmy

- no tak

- cały czas na ciebie patrzył, chyba się mu spodobałaś

- daj spokój na mnie? - zdziwiłam się

- tak na ciebie, dlaczego nie? Jesteś bardzo ładna, cały czas jakiś chłopak się na ciebie patrzy

- jej Ewa zawstydzasz mnie - rzuciłam

- mam pomysł, może po kawie pójdziemy do fryzjera? Moje włosy proszą się o podcięcie i może Ty byś zaszalała?

- nie chce ich ścinać - dodałam

- to może jakieś refleksy albo ombre

- hm ale delikatnie - uśmiechnełam się

- super, poznasz Pola

- kto to?

- fryzjer. super kolega

- jej jak ile ludzi Ty tu znasz - powiedziałam

- troszkę heh ale ludzie tu są fajni, inni niż w Polsce, zresztą sama się przekonasz - w rozmowie przerwał nam Mark przynosząc dwie kawy

- jedna bezkofeinowa i druga z ekstra pianką - mowił z uśmiechem -to jak Ci się podoba w Kaliforni? - zwrócił się do mnie

- narazie super, zwarzając że jestem tu jakieś 9 godziny to fajnie

- uważaj bo możnas ię tu zakochać - spojrzałam na niego - oczywiście w Kaliforni - uśmiechnął się

- heh będę uważać - powiedziałam

- ja uciekam, obowiązki wzywają, miłego dnia drogie Panie - dodał z uśmiechem i oddalił się

- czy mi się wydaję czy on Cię podrywa - cicho stwierdziła Ewa

- proszę Cię przestań snuć bajki

- nie snuje, sama wiesz dobrze tylko cięzko Ci się przyznać, ale uważaj na Marka, jest bogaty podobno tą kawiarnie otworzył czysto hobbistycznie, pomimo że jest miłym i dobrym kumplem lubi też czasem wykorzystać naiwność dziewczyn

- dobrze wiedzieć, ale on mnie nie interesuje, zresztą żaden facet mnie nie interesuje, powiedziałam sobie że żadnych związków, nie po tym wszystkim

- okay okay, zmienimy temat - dodała Ewa, po pół godziny wyszłyśmy z kawiarni, udałyśmy się do fryzjera Pol był bardzo uprzejmy, miał bujną fryzurę i był bardzo szczupły, ale bardzo dobry w swoim fachu, lekko podcieniował mi włosy i dał na moje ciemno brązowe włosy delikane jaśniejsze refleksy, muszę przyznać żę wyglądało to dobrze, po fryzjerze udałyśmy się na zakupy, kupiłam sobie pare rzeczy na codzień jak i również na treningi, około 8 wróciłyśmy do domu, zmęczone, ale naładowane dobrą energią, przyrządziłyśmy kolację i zasiadłyśmy do stołu.

- i jak Ci się podoba? - zapytała Ewa

- dobrze, wszystko jest lepsze niź się spodziewałam - dodałam zajadając sałatkę

- to fajnie, a właśnie co do próby jest o 8 ale musimy być na 7, obejrzysz studio, sale i Brus chce z Tobą rozmawiać

- ojej całkiem zapomniałam o tym

- nie stersuj się bedzię fajnie

- opowiedz mi o wszystkim, proszę - dodałam

- okay, sale zobaczysz jutro a jeśli chodzi o grupę to jest nas 12, sześć dziewczyn i sześciu chłopców, chłopaki są super, bezstronni można zawsze na nich liczyć, no a jeśli chodzi o dziewczyny to już jest trochę gorzej Estera i Nicole są fajne, śmieszne można na nich polegać, Ana jest bezstronna gada z każdym i czasem ma olewający system na jakieś tam problemy czy pretensje, najgorsza jest Tess uważa się za niewiadomo kogo, za jakąś królową a wcale nią nie jest, przywłaszczyła sobie biedną Lili i tak się panoszy jak szara gęś, nie mam wątpliwość że bęzie o Ciebie zazdrosna

- o mnie ? czemu ?

- bo ona tak ma, boi się o konkurencje itd. ale spokojnie, ze mną jesteś bezpieczna, a po czasie uodpornisz się na nią

- mam nadzieję heh - dodałam. Po zjedzeniu udałyśmy się do swoich pokoi i kolo 10 poszłyśmy spać w końcu jutro dzień pełen wrażeń.

 

Sala była ogormna, wkoło lustra po prawej stronie schody z krzesłami, duża szatnia, wszystko na najwyższym poziomie, byłam zachwycona.

- cześć Ty jesteś Klaudia - odwróciłam się, stał za mną wysoki brunet, miał może około 35 lat, z twarzy wyglądał na uprzejmego, ale zarazem bardzo pewnego siebie, miał spodenki w hawajskim stylu i biały t-shirt

- tak Klaudia - odpowiedziałam

- jestem Brus, miło Cię poznać - dodał i wyciągnął rękę

- mi również - ojej to nasz Szef

- jak Ci się podoba? - zapytał

- super, wszystko jest idealne - powiedziałam z zachwytem i rozglądnełam się

- cieszę się, porozmawiajmy o szczegółach, mieszkanie już widziałaś, pierwszy miesiąc fundujemy my, czyli grupa, nasi sponsorzy, później będziesz otrzymywać stałą pensje i bonusy za występ, wielkość bonusu zależy od tego w jakiej skali jest dany występ prawda? - spojrzał na mnie

- tak rozumiem - dodałam z powagą

- rozlużnij się dziewczyno - nagle na jego twarzy zagościł uśmiech, odwzajemniłam go - nie ma co sie stresować, wynagrodzenie stałe to na początek 1800 dolarów, mówiłem Ci już ale chce żebyś wiedziała że nic się nie zmieniło, zajęcia mamy pięć razy w tygodniu, zazwyczaj jest to od poniedziałku do środy, czwartek jest wolny i później piątek i sobota, zależy jak też pasuje wszystkim staramy się dostosowywać do każdego, zajęcia to różnie raz 5 raz 8 godzin, to wszystko jest dostosowywane na przykład do tego ile mamy pracy, jaki występ się zapowiada no i czy zaczynamy dopiero choreografię czy już wszystko wiemy a reszta to jest juz tylko powtarzanie układu, jesteśmy otwarci na pomysły, wszystkie, więc nie ma co sie krępować, jesteśmy grupą i to my wspólnie robimy układ od a do z, dziś przyjdzie Twój partner, poszeżyliśmy grupe o jedną parę, no narazie dobrze nam idzie, rozwiajmy się i oby tak dalej, Ewa mówiła że jesteś świtna - uśmiechnełam się - dlatego zdecydowałem się na ciebie, okay jest 7 30 ja musze coś załatwić, podejdzi po próbie podpiszemy umowe i reszte papierów, okay?

- pewnie nie ma sprawy

- super i powowdzenia oczywiście - dodał i oddalił się

- i jak Ci się widzi? - zapiszała Ewa

- okay, troszkę poważny

- tot ak na początku, zawsze taki jest, ale póżniej zobaczysz że to miły gość, to co może coś zatańczymy?

- z przyjemnością! - aż podskoczyłam, przez dwa miesiące niemal codziennie uczyłam się choreografii które przysłała mi Ewa opanowałam nie mal wszystkie, do nie których dodałam coś od siebie - moze na początek, hm Ariana Grande bang bang - dodałam

- pewnie - i po minucie usłyszałam znajome dziwięki, zaczełyśmy obie tańczyć, było super w końcu się rozluźniłam, powtórzyłyśmy jeszcze kilka układów, ostatni to Alfaro Soler - Sofia, nagle tańcząc poczułam, żę ktoś łapie mnie za rękę, to jakiś chłopak o ciemnych oczach, nie zwykle ciemnej cerze i białym uśmiechu, nie wiele myśląc zaczeliśmy razem tańczyć, wychodziło nawet nieźle, gdy muzyka ucichła nachyliłam sie z uśmiechem

- jestem Jacob - dodał

- Klaudia

- chyba będziemy razem tańczyć

- super - uśmiechnełam się i zbiliśmy piątke, dopiero po chwili spostrzegłam się, żę juz wszyscy na sali są, patrząc na nas z uśmiechem, oprócz jednej, niebieskookiej blondynki, któa stała z założonymi rękami patrząc wrogo na nas lub na mnie

- no widzę, że Ewa się nie pomyliła - powiedział nagle Brus, zbliżając się do nas - świetnie, to mi się podoba, to jest to czego nam brakowało, świerzość, nowoczesność jestem wami szczerze zachwycony - odwrócił się do reszty - uwaga wszystkim, to nowa para w naszej grupie Klaudia i Jackob, jak widzieliście są bardzo dobrzy w tym co robią, proszę ich miło przyjąć i w razie czego pomóc, choć myślę że ta pomoc będzie zbędna - mówiąc ostatnie słowa spojrzał na mnie - okay! - klasną - do roboty nie ma o stać! - zaśmiał się - tak macie się słuchać! - większość podeszła odrazu i zaczeła się przedstawiać i wymieniać z nami uściski, usłyszłam wiele pochwał, na końcu podeszła do mnie ta blondynka

- jestem Tes - a to ty - pomyślałam

- a ja Klaudia - podałam dłoń, uścisnęła ją i odeszła - dziwne myślałam że ma ochote coś powiedzieć.

Próba przebiegła dobrze, okazało się że za trzy tygodnie występujemy gościnnie na jakimś bankiecie u boku Boba Michela - nie znam ale podobno bardzo ważna osobistość - musimy wypaść świetnie, bo będą tam same szychy czyli biznesmeni itd. wmiędzy czasie występujemy w teledysku Ellie Goulding, nasza choreografia trwa całe 40 sekund ale dobre i to, to wkońcu Ellie! Jest trochę tego jak na trzy tygodnie, wszyscy mówią, że idzie mi świetnie,mam nadzieję że nie kłamią, po 2 wracałyśmy do domu razem z Ewą

- wszyscy są Tobą zachwyceni - mówiła - a już na pewno Brus, był wniebowzięty jak tańczyłaś sama, i te ruchy które dodałaś do naszej choreografii!

- wszystko widział? dodałam zaskoczona

- pewnie taki był plan - spojrzałam na nią - nie patrz tak, każdy przez to przechodzi, dziś też szło Ci świetnie, mówił że łatwo przechodzisz z jednego stylu w drugi, i to latino na końcu to miodzio, ruchy miałaś w jednym paluszku już po 10 minutach, wiedziałam że tak będzie, a Tes myślałam że wybuchnie ze złości bo ona nie mogła opanować otatniej partii

- kiedy Ci o tym powiedział?

- przed wyjściem jak na mnie czekałaś, cały czas na oglądał, nawet jak wyszedł stał na górze za szklanymi drzwiami, on musi to robić musi cię prześwietlić, nie miej mu tego za złe, ale jest zachwycony, jeszcze nikt mu sie tak nie spodobał jak Ty, nawet Ja! - nie mal krzykneła, objelyśmy się pełne uśmiechu i ruszyłyśmy w strone domu.

Wszystko było dobrze, byłam bardzo zadowolona, mineły dwa tygodnie, a ja z każdym dniem odnajdywałam się tu coraz lepiej, grupa okazała się super, oprócz Tes która starała się mi czasem dogryżć ale ja się nią nie przejmowałam, wracałam z próby sama bo Ewa musiała wybrać się dziś do dentysty - biedną od dwóch dni bolał ząbek - postanowiłam kupić sobie kawę na wynos w La Bar, pewnym krokiem wkroczyłam prosto do środka - byłam tak szczęśliwa i zadowolona - cześć Mark - powiedziałam opierając się o ladę - był dziś ciepły dzień miałam na sobie spódnicę w kratke i biały top, włosy rozpuściłam, po ścięciu układały się świetnie, Pol ma talent!

- o polsh girl! - dodał z uśmiechem - co dla ciebie? Ekstra pianka? - uniósł brew

- takk, tylko dziś na wynos - dodałam

- już się robi! - powiedział i wziął się do pracy, spojrzałam na telefon, wydawało mi się że dostałam smsa, rozglądnełam się po kawiarni, poraz pierwszy czułam się obserwowana, nagle spostrzegłam jakiegoś ciemnego blondyna z lekko bujnymi włosami, ubrany był w luźną koszulę, dzinsy, poprawił włosy i szybkim ruchem włożył czapkę, spoglądał na mnie co chwilę, aż czułam się skrepowana, postanowiłam odwrócić się, choć nie przyznam się, że nie zrobiła na mnie wrażenia jego uroda, poraz pierwszy ktoś tu był tak oszałamiająco przystojny, pociągła twarz, lekka opalenizna, silne ramiona hmm rozmarzyłam się - przestań - to tylko ktoś tam - mówiłam w myślach, oparłam się o ladę

- Mark my zaraz będziemy lecieć ! - ojej jest koło mnie, jak to sie stało tzn wiadomo jak wstał i podszedł

- już ? Rob, nie zdążyliśmy pogadać - dodał Mark - chyba się znają i to dobrze - znając was a już na pewno ciebie, ciężko będzie was tu zobaczyć

- przyjedziemy hm może jutro, na razie jestem tutaj przez najbliższe trzy miesiące, więc spokojnie - dodał - czułam się nie zręcznie, był tak blisko, za blisko

- poczekaj, okay Klaudia proszę kawę, solidnie zapakowana - powiedział z uśmiechem

- dzięki - dodałam speszona, ten chłopak nagle na mnie spojrzał, nie mogłam uniknąć jego wzroku musiałam spojrzeć, spotkaliśmy się wzrokiem, poczułam się dziwnie, uśmiechnął się ja również - to cześć Mark - rzuciłam i pospiesznie wyszłam nie czekając na odpowiedź, nagle usłyszałam jak ktoś woła, odwróciłam się to był ten zabójczo przystojny nieznajomy

- przepraszam, zostawiła Pani telefon -i znów ten uśmiech

- dziękuję, ale ze mnie gapa - dodałam odbierając go

- pozwoliłem sobie wpisać mój numer - spojrzałam na niego z otwartą buzią - to był żart - poprawił się

- heh - uśmiechnęłam się delikatnie - dziękuję jeszcze raz

- często tu bywasz? - zapytał nagle

- yyy .. takk mieszkam nie daleko i ...- po co to mówię - zawsze wracam po pracy i wstępuję tu - miał już coś powiedzieć ale dodałam - dziękuję Ci jeszcze raz, muszę uciekać cześć - pospieszyłam szybko, nie zdążył nic odpowiedzieć, boże on był tak przystojny, ten uśmiech, głos, boże co mi jest, nie moge sobie na to pozwolić, obiecałam sobie!

Średnia ocena: 1.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • jurijka 02.09.2016
    łzawe, nastolatkowe i z błędami, jak już ich nie będziesz robiła to dam coś więcej niż 2

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania