Amnezja- Rozdział 1- Kuroko no Basket

Początek października był bardzo miły. Świeciło słońce, wiał lekki wiaterek i było w miarę ciepło. Z drzew powoli spadały liście. Jesień pokazywała się z dobrej strony. Wiele osób, a zwłaszcza uczniów korzystało z pięknej pogody. Nie wszyscy jednak mogli być tak beztroscy. Pokolenie Cudów już od ponad dwóch tygodni trenowało do Winter Cup i egzaminów, gdyż była to ich ostatnia klasa. Jak na razie treningi przebiegały w miarę spokojnie pod czujnym okiem trenera i kapitana. Akashi Seijuurou dokładnie pilnował swoją drużynę. Pilnował dokładnie aby trenowali i uczyli się do egzaminów. Nie było to łatwe zadanie, gdyż nie wszystkim się to podobało. Zwłaszcza, że Akashi chciał aby mieli najlepsze wyniki, więc musieli mieć czasami korepetycje, co było ciężko zaplanować. Murasakibara uczył się pod okiem Akashiego i nie mógł w tym czasie nic jeść, co nieco go denerwowało. Midorima często musiał pomagać, a sam chciał mieć czas na naukę i odpoczynek oraz dodatkowe treningi. Kise jako model miał różne sesje zdjęciowe i typ podobne, dlatego jego grafik był przepełniony, a on sam ledwo co wyrabiał. Kuroko również chodził na dodatkowe treningi i uczył się pod okiem Akashiego i Midorimy, gdyż nauka nie najlepiej mu szła. Aomine miał tylko dodatkowe lekcje ale i tak z nim było najgorzej, gdyż nie słuchał się kapitana, a nawet trenera. Nawet na normalne treningi nie chciał chodzić, ani nawet na lekcję. Akashi próbował już wiele sposobów ale As Pokolenia Cudów robił co chciał. Nawet groźby nie zdołały go utemperować. Kary również nie pomagały. Momoi również nie zdołała wpłynąć na niego. Tak więc Aomine przychodził na treningi, na których zazwyczaj nie ćwiczył. Akashi wykorzystywał jego obecność ucząc go do egzaminów. Szło to bardzo opornie ale kapitan uparł się, że nauczy go choćby miał siedzieć z nim do północy. Na szczęście te 4 godziny dziennie coś zdziałały i Aomine powoli przyswajał wiedzę. Wszyscy czekali na Winter Cup, gdyż po nim trzecioklasiści mieli pożegnać się z drużyną. Głosiły jednak pogłoski, że mieliby oni zagrać na letnich zawodach ale wszystko było w rękach trenera i dyrektora. Nikt się jednak nie spodziewał, że coś mogłoby pójść nie tak.

 

Trening trwał już od dobrej godziny. Dzisiaj wyjątkowo trenowaliśmy z drugim składem. Czerwona gnida, czytaj Akashi, chciał abyśmy nauczyli naszych następników wszystkiego co najlepsze. W końcu pierwszy skład to osoby z trzeciej klasy, więc po Winter Cup wszyscy odchodzą. Prawdopodobnie. Może i już nie chce mi się trenować, bo tylko ja sam mogę siebie pokonać ale chciałbym zagrać jeszcze na letnich zawodach. Nie muszę nawet trenować aby ich wszystkich pokonać. I tak słyszałem, że Akashi chce przesunąć naszą gimnazjalną emeryturę. W końcu kolejny wygrany mecz działa na naszą przyszłość czy coś takiego. Ja i tak już zdecydowałem, że idę to liceum Too. Już w drugiej klasie dostaliśmy różne propozycje, dlatego mogliśmy na spokojnie zdecydować. I tak jestem pewny, że każdy z nas pójdzie do innego liceum. Będzie ciekawa rywalizacja. Sześć drużyn, w których w każdym jest osoba z Pokolenia Cudów. Tak, Tetsu też liczę. Może i nie dogadujemy się teraz najlepiej ale widzę jak się stara. Wracając jednak do teraz. Stałem i patrzałem jak mała grupa, która została mi przydzielona gra mini mecz. Tak, zostałem wpakowany w to nauczanie. Chociaż jest to lepsze niż lekcje z Akashim, który wytyka mi najmniejszy błąd i nawet narzeka na moje pismo. Gdyby nie miał tych nożyczek w ręce to zapewne zacząłbym się z nim kłócić. Jednak gdy raz omal nie wbił mi ich w udo to wolałem nie ryzykować. Dał mi spokój z treningami, co i tak było zbawieniem. Tylko od czasu do czasu uczęszczam w treningach aby nie tracić formy. Plus mam niezłą zabawę z Kise, gdy gramy one on one. Zawsze przegrywa lecz ciągle chce jeszcze. Chyba jest jakimś masochistą czy coś. Wracając ponownie do treningu. Mini mecz zamienił się na nieco większy, gdyż Kise postanowił połączyć nasze grupki. Znaczy się Imperator Tinki Winki tak rozkazał. Nie mając więc innego wyboru podzieliliśmy ich na dwie grupy. Oczywiście nie obyło się bez kłótni między mną, a Kise.

-Kise ty wybierasz swoją drużynę, ja swoją! To moja sprawa kogo wybieram. I nie chcę od ciebie żadnych rad. Sam widziałem kto ma jakieś pojęcie o koszykówce Blondynko.- Spojrzałem na niego wściekły. Myśli, że ja nie wiem kto jest dobry?!

-Aominecchi~!!- Krzyknął i prychnął. No tak. To Kise. Gdy nie ma co powiedzieć podczas kłótni prycha niczym wściekły kot i tupie nogą. I on jest facetem?!

-Daiki. Ryouta. Uspokójcie się i zacznijcie grać.- Powiedział lodowato Sir Akashi. Współczuje jego grupie. Trzęśli się wręcz jak osika i byli bardzo niepewni podczas ćwiczeń. Westchnąłem i krzyknąłem na tych małolatów aby zaczęli grać. O dziwo grali nawet dobrze tylko nie byli zbytnio zgrani. Plus jeden chłopak był bardzo narwany, jakby się naćpał albo wypił za dużo napojów izotonicznych. W pewnym momencie zaczął nawet faulować nawet swoją drużynę.

-Ej ty!! Wypad z boiska!- Krzyknąłem na niego. Nosz kurde. Jak grać to grać fair-play, a nie faulować własną drużynę.

-Nie schodzę! Gram dalej!- Krzyknął kozłując piłkę. Jeszcze się gówniarz sprzeciwia MI?! Mi Asowi Pokolenia Cudów?!

-Albo schodzisz albo wypadasz z klubu!- Co on myśli? Że to przedszkole?! Niedoczekanie jego. Młodzik ustał wściekły i wręcz się trząsł.

-GRAM DALEJ!!- Krzyknął i rzucił mocno piłkę w stronę kosza. Piłka odbija się od tablicy i trafiła w.....O kurwa. W Akashiego. I to prosto w głowę. Ktoś jeszcze krzyknął ale to nic nie dało. Piłka uderzyła Akashiego, a on upadł na ziemie. Niewiele myśląc szybko do niego podbiegłem jak reszta drużyny. Na szczęście nie leciała mu krew.

-Kise. Idź szybko po pielęgniarkę.- Powiedział Midorima kucając przy Akashim. Spojrzał na mnie, więc wziąłem go powoli i przeniosłem na materac. Odwróciłem się do sprawcy tego wypadku. Złapałem go za koszulkę i przysunąłem do siebie.

-Widzisz co zrobiłeś?! Wiedz, że jeśli nawet nic mu nie będzie to i tak wylatujesz z drużyny!- Wykrzyknąłem mu prosto w twarz. Po chwili zostałem odciągnięty od niego przez Murasakibarę.

-Uspokój się Aomine. To trener i Akashi zdecydują co z nim zrobić. Wy.- Wskazał na małą grupkę drugorocznych.- Pilnujcie go. Trener za chwilę tu przyjdzie.- W tym momencie weszła pielęgniarka wraz z Kise i szybko zaczęła sprawdzać stan poszkodowanego. Po chwili przyszedł również trener i kazał wszystkim iść do domu oprócz nas. Tamten chłopak od razu został wywalony z drużyny i miał odbyć jaką karę. Pielęgniarka po zbadaniu krótko Akashiego stwierdziła, że powinniśmy zadzwonić po pogotowie. Może mieć on wstrząśnienie mózgu. Tak więc trener zadzwonił i zawieźli go szpitala. Może i wyzywam na Akashiego ale martwiłem się jego stanem. W końcu jest kapitanem, a bez niego to wszystko się posypie. Midorima stwierdził, że nie warto iść dzisiaj do szpitala, więc każdy poszedł do domu. Mieliśmy dostać wiadomość o stanie zdrowia Akashiego.

 

Następnego dnia podczas przerwy obiadowej Midorima powiedział, że po szkole idziemy do szpitala. Wprawdzie Akashi się jeszcze nie ocknął ale postanowiliśmy sprawdzić co z nim. Treningi jak na razie zostały wstrzymane dla wszystkich. Nieco niechętnie poszedłem do szpitala. Miałem nadzieję, że mi się nie oberwie. W końcu ten gówniarz był w mojej grupie. Weszliśmy do szpitala i od razu skierowaliśmy się do sali, w której leżał Akashi. Gdy tam doszliśmy okazało się, że właśnie się ocknął. Co za zbieg okoliczności. Weszliśmy wszyscy od razu.

-Witaj Akashi. Jak się czujesz?- Zapytał Midorima. W końcu tylko on nie denerwuje Akashiego. Czerwonowłosy spojrzał się na niego nieco.....zdziwiony?

-Kim ty jesteś? Kim wy jesteście?- Zapytał patrząc na nas jak na kosmitów. Spojrzeliśmy po sobie. To nie mógł być żart. Zanim zadaliśmy mu pytanie wszedł lekarz i poprosił nas na korytarz.

-Wy jesteście jego przyjaciółmi z drużyny?- Zapytał lekarz, a my pokiwaliśmy głową.

-Co mu jest?- Zapytał Kise, który wyglądał na wielce zmartwionego.

-Miał lekkie wstrząśnienie mózgu. Można powiedzieć, że to nic poważnego. Ale gdy się ocknął okazało się, że nic nie pamięta. Ma amnezję. Nie pamięta nawet jak ma na imię, ani nikogo innego. Zadawaliśmy mu proste pytania ale na każde nie znał odpowiedzi.- Patrzeliśmy się na lekarza zszokowani. Amnezja? Nic nie pamięta? NIC?!

-To minie?- Zapytał Midorima.

-Nie wiemy. Z amnezją bywa różnie. Może być, że odzyska wszystkie wspomnienia. Może jednak nawet dość do tego, że będzie zapominał to co się dowiedział. Amnezja nie została jeszcze dokładnie zbadana.- Zaraz, zaraz, zaraz! Czy ja dobrze zrozumiałem. Akashi może na zawsze nie wiedzieć kim jest dokładnie?! Chyba każdy z nas zdał sobie z tego sprawę, gdyż Kise nawet pobladł.

-Co teraz?- Zapytałem. Ta cisza jest męcząca.

-Trzeba powoli przypominać mu o jego życiu. Dowiedziałem się, że w szkole spędza dużo czasu i trenuje koszykówkę, więc wy najlepiej się nadajecie. Zabierajcie go w znajome dla niego miejsca, pokazujcie przedmioty jakich najczęściej używał. Musicie przypominać mu jego życie. Tylko róbcie to stopniowo. Możliwe, że sam będzie przypominał sobie jakieś momenty. Dzisiaj jeszcze zostanie w szpitalu ale jutro już wraca do szkoły. Dlatego radzę go pilnować.- No to pięknie. Zawody za trzy miesiące, a kapitan niedysponowany. Do tego trzeba go pilnować. Podziękowaliśmy lekarzowi i staliśmy tak patrząc na siebie.

-Co teraz?- Zapytał Kise, który wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.

-Będziemy musieli mu wszystko przypomnieć. W końcu to my spędzamy z nim najwięcej czasu. Co do treningów to będą dalej tylko my będziemy je prowadzić. My musimy tylko trzymać formę lecz reszta musi szlifować dalej swoje umiejętności. Jutro jeszcze nie będzie treningu. Oprowadzimy Akashiego po szkole i tak dalej. I nawet ty Aomine się z tego nie wywiniesz.- Midorima spojrzał na mnie. Ja tylko westchnąłem i przytaknąłem.- A teraz wejdźmy do niego. Może sobie coś przypomni.- I tak ponownie znaleźliśmy się przy Akashim, który patrzał na nas zdezorientowany. To był dla mnie bardzo dziwny widok. Akashi bez ten swoje pogardy, wyższości i lodu w oczach.

-Ja nazywam się Midorima Shintarou. To jest Murasakibara Atsushi, Kise Ryouta, Aomine Daiki i Kuroko Tetsuya.- Przedstawił nas glon. Dziwnie się czułem. Jakbym powrócił do pierwszej gimnazjum.

-Miło was poznać. Ja nazywam się Akashi Seijuurou.- Powiedział i uśmiechnął się lekko. Takiego przyjaznego uśmiechu u Akashiego to ja nigdy nie widziałem.- Czy my się przyjaźniliśmy?- Zapytał.

-Tak. Od pierwszej gimnazjum gramy ze sobą w drużynie koszykarskiej. Ty nawet zostałeś jej kapitanem.- Dobrze, że Midorima mówi, bo ja pewnie zacząłbym coś paplać nie na temat. Akashi przytaknął tylko, jakby zrozumiał jego słowa.

-Ryouta. Przyniesiesz mi jakiś sok?- Zapytał Kise, a nas wmurowało. Akashi to zauważył.- Stało się coś?- Zapytał niepewnie.

-Zawsze zwracałeś się do nas po imieniu.- Powiedział Midorima. Akashi zmarszczył brwi w zastanowieniu, po czy pokiwał tylko głową. Mam nadzieję, że szybko sobie przypomni kim jest, bo to tłumaczenie każdej błahostki jest nieco nudne. Już teraz wolałbym aby rzucił we mnie nożyczkami i nakrzyczał, niż patrzał na mnie spokojnie i z zaciekawieniem. Boże, za jakie grzechy?!!

 

Kolejne rozdziały na blogu: my-little-world-of-fantasy.blogspot.com

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Katja 10.04.2016
    Świetnie się czyta. Piszesz lekko i ciekawie. Opowiadanie zapowiada się fantastycznie! :D
  • Kimie Kikui 10.04.2016
    Na ciąg dalszy zapraszam na bloga ^.^
    my-little-world-of-fantasy.blogspot.com

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania