Anioł kontra śmierć

Całe życie ciężko pracował, już od najmłodszych lat pomagał rodzinie, matce, która nigdy nie pracowała. Miał wiele zmartwień, przeżył biedę, często brakowało nawet suchego chleba. Pewnego dnia poznał kobietę, którąś z kolei, ale to była ta, która została już do końca. Wiele razem przeszli, jak przysięgli przed Bogiem: "Na dobre i na złe", tak też było. Były kłótnie, były rozstania ale nie potrafili bez siebie żyć. W chorobach wspierali się wzajemnie. Oboje dużo przeszli, ciężkie czasy a wychować musieli piątkę dzieci. Czasem sami nie zjedli ale nakarmili dzieci, dawali im wszystko na co ich było stać, bo to one były najważniejsze. Życie ich nie rozpieszczało, choć często nie mieli nic, potrafili zrobić coś. Ta skromność nauczyła ich szczerości, potrafili ostatnim się podzielić. Doskonale przecież rozumieli tych, którzy nic nie mieli dlatego nigdy nie odmówili pomocy. Tak zostało do dziś dnia... Tą wiedzę, tą szczerość wpajali swoim dzieciom i właśnie to dzieci wyniosły z domu lecz życie coś zmieniło i niektórzy z nich pod wpływem drugiej osoby zmienili się. Zastanawiali się dlaczego nie mieli wszystkiego, tak jak mają ich dzieci; co tylko zechcą, dostają. Ale czy to jest najważniejsze? Czy to dobry przekaz? Może i nie mieli wszystkiego ale mieli dom, rodzinę, miłość i troskę rodziców, mieli co zjeść. Mieli wsparcie i dobre wychowanie, co uczyniło ich wartościowymi ludźmi. Żyli skromnie, oszczędzali ale z czasem wpłynęło to na ich zdrowie. Najpierw ona, zachorowała, nie miała tyle sił i zdrowia co kiedyś.. ciężko było jej się z tym pogodzić ale dzięki jego wsparciu i ich córek mogła mieć lekarstwa, których potrzebowała by móc żyć z tymi chorobami. Nauczyła się z tym żyć i cieszyć się, że jest, że chodzi, że mówi. Potem on, nagle pewnego dnia przewrócił się. Dostał niedowład prawej nogi. Lekarze... bez wszelkich badań postawilli diagnozę: KRĘGOSŁUP! Pierwsze tabletki- witaminki dla małej dziewczynki, a tak na serio to witaminy na kręgosłup. Drugie podejście: witaminki dla dużej dziewczynki... Inny lekarz na szczęście był o niebo lepszy bo przepisał konkretne tabletki 20sztuk za 50zł, na tyle drogie że musiały pomóc, a były przecież przeciwbólowe i przeciwzapalne:/ no i jak się potem okazało, pacjent z niedowładem nogi, którą ciągał jak kulawy pies gdyż nie mógł na niej stać bo się przewracał, miał wrócić do pracy. Diagnoza tego chirurga okazała się najlepsza: pacjentowi nie chce się pracować. Pacjent brał tabletki choć go noga nie bolała i wrócił do pracy. Z czasem stan się pogorszył ale lekarz poszedł na rękę i dał zwolnienie pacjentowi, któremu najzwyczajniej w świecie nie chciało się pracować. Dzień przed powrotem do pracy zabrano go karetką pogotowia do szpitala ze sparaliżowaną prawą nogą i prawą ręką. Na poczekalni SOR-u poznał wiele ludzi którzy nawet kilka dob czekają na przyjście tej w czarnej długiej pelerynie z kosą. A co z nim?! A on... on spotkał Anioła, dzięki któremu w miarę szybko znalazł się na badaniach. I jak się okazało dużo nie brakowało na spotkanie z czarną damą bo woda zalała mu prawie cały mózg a sparaliżowane części ciała puchły... Nie każdy z czekających tam spotkał swojego Anioła stróża, a lekarze mieli mniej pracy bo większości z nich nie musieli już badać gdyż dla niektórych było zwyczajnie za późno. Na szczęście on miał swojego Anioła i to jemu on i jego rodzina zawdzięczają życie, które dobiegało końca. Dostał drugą szansę.. przecież był dobrym człowiekiem, za równo on jak i ona. Dalej mogli cieszyć się wspólnym życiem. Nadal się kłócili, godzili, nadal o siebie dbali i bardzo się kochali. A ponieważ jedno bez drugiego żyć nie umiało, postanowili że kiedyś, gdy przyjdzie czas pożegnać się z tym światem, zrobią to razem.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Marian 04.09.2018
    Byłby to fajny tekst, gdybyś to napisała porządnie.
    Zrobiłaś ścianę tekstu bez akapitów, a to utrudnia czytanie.
    Dużo błędów interpunkcyjnych.
    Nie pisze się "Tą wiedzę, tą szczerość..." tylko "Tę wiedzę, tę szczerość ".
    Pozdrawiam.
  • Anisiaaa 05.09.2018
    Ta historia jest fajna i wzruszająca a przede wszystkim jest prawdziwa. Nie jestem pisarką ani nie mam weny do pisania ale na tę historię, moją, prawdziwą miałam natchnienie. I na pewno nie jednego wzruszy ta historia. Pisałam różne wypracowania w szkole i używałam akapitów ???? tu ich nie użyłam bo to jedna cała historia. I nie pisałam jej po to by się pochwalić że umiem pisać dobre teksty czy bezbłędne tylko po to żeby coś ludziom przekazać. Pozdrawiam
  • Robert. M 05.09.2018
    Często się zastanawiam po co jakieś zdarzenie ma miejsce, czemu ma służyć,
    jak dalece jesteśmy sterowani, jak mało jesteśmy w stanie zmienić.
    Nie rozumiem tych zabiegów, nie potrafię się z wieloma pogodzić, ale
    wiem, że często łapałem się na tym, że nigdy bym nie był w tym miejscu
    co jestem, nie miał tej pokory do życia i ludzi, gdybym nie płakał, nie doprowadził do łez
    nie poznał danej osoby, nie usłyszał od kogoś jej poglądów.
    Tak, Twoi bohaterowie wiedzą, .
  • Robert. M 05.09.2018
    Coś mi się zdaje, ze ktoś próbuje z innego konta.
    Nie lepiej dorzucać do już założonego?
  • Anisiaaa 05.09.2018
    Nie rozumiem tego komentarza...????

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania