Antracyt

Cóż za paleta! Ciepłe zachody letniego upału w bursztyn odziane, a wieczory — atramentowy widok wśród gwiazd.

Naturo, ma piękna seledynowa, radujesz me oczy — pole cudowne, wielobarwne, tak nostalgiczne...

Lecz gdzie przeminął ten czas? Zachody dziś gorzkie, o słomkowej barwie; wieczory — w stalowym odcieniu.

Naturo, gdzie twój seledynowy majestat? Dlaczego zastałem szałwiowe roztocza?

Być może serce moje, namiętnie czerwone, w chłodny antracyt objęte, świat uczyniło tak popielatym.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania