Apel Zwierzchnika
Pracuję w stoczni jachtowej i bardzo się z tego cieszę, ponieważ tylko takie pozostały jeszcze w Polsce. Realizujemy tanie kontrakty indywidualne, zbiorowe zamawiane w przetargach i ekskluzywne. Nasze wyroby są dopasowane do potrzeb, oraz zasobności portfela naszych klientów. Zatrudniony jestem w dziale wykańczania wnętrz i to takim jak ja, powierzono spełniane życzeń najbardziej wymagających odbiorców. Montuję wraz z zespołem oświetlenie, nagłośnienie, łóżka, kuchnie, boazerie, parkiety, barki z drewna egzotycznego, salony relaksujące, sauny, jacuzzi, toalety czy łazienki. Jednym słowem wszystko, co znajduje się w pragnieniu i marzeniu klienta.
Wiosną zaczęły napływać zamówienia, na wykańczanie wnętrz w autokarach. Rozpoczęły się dostawy niewykończonych pojazdów z różnych fabryk do naszej stoczni. Jedynie ich wspólną cechą zewnętrzną były kolory lakieru. Nawiązywały do komunikacji miejskiej, lub miedzy miastowej. Posiadały jeszcze przyciemniane szyby tylne i boczne.
Kierownictwo stoczni przesunęło grupę najbardziej doświadczonych pracowników, od upiększania wnętrz, z jednostek pływających do pojazdów na kołach. Początkowo byłem przekonany, że realizuję zamówienie jakiegoś księcia z Emiratów Arabskich, lub innego równie z bogatego kraju. Moje przeświadczenie o przeznaczeniu docelowym autokarów wynikało z doświadczenia, jakie nabyłem na jachtach luksusowych. Praca szła pełną parą, a ilość wyjątkowo luksusowo wykańczanych pojazdów. Zachwiała moją pewnością, co do osoby właściciela. Caravaning udzielnych książąt też nie pasował w moim zaszufladkowaniu do właściciela.
Początkiem lipca jak wracałem z biura kierownika, gdzie prosiłem zwierzchnika o tydzień urlopu. Bardzo chciałem trochę wypocząć i wyjechać z rodziną nad morze. W tym momencie byłem zły, nawet wolnego weekendu od miesiąca nie miałem. Wcześniejsze plany wakacyjne moje, żony i dzieci diabli wzięli. Przechodząc spojrzałem przypadkowo na tablicę rejestracyjną, właśnie dostarczonego pojazdu. Bardzo zaskoczyło mnie to, co zobaczyłem. Autokar posiadał rejestrację Polski i przyznam się szczerze wtedy całkowicie zgłupiałem, nic a nic nie rozumiałem. Pragnąłem rozwikłać tę zagadkę każdorazowo, gdy dostarczano nowe autokary. Byłem pierwszy z załogi, który spoglądał na rejestrację pojazdów i się nimi zainteresował. Zacząłem niepostrzeżenie obserwować moment odbioru kilku gotowych samochodów, w grupie mężczyzn zobaczyłem księdza. Zaintrygowało mnie jeszcze bardziej przekazanie autokarów i ich poświęcenie. Sprawdzanie odbiorcze zakończono i żadnej uroczystej ceremonii nie było. Faceci oraz ksiądz zajęli miejsca za kierownicami autobusów i odjechali z terenu stoczni. Podszedłem do żegnających ich przedstawicieli naszego zakładu i powodowany ciekawością zapytałem.
- Przepraszam, poświęcenia autokarów nie będzie, tak bardzo chciałem zobaczyć taką uroczystość. Nigdy nie widziałem jej na własne oczy, tylko czytałem kilka razy w lokalnej prasie. Relacja zawsze dotyczyła poświęcenia nowych autobusów w komunikacji miejskiej.
Kierownik i jego zastępca spojrzeli na mnie, uśmiechając się szef powiedział.
- Jaka uroczystość poświęcenia, to byli właściciele i odebrali swoje pojazdy.
- Widziałem księdza – potwierdziłem swoje spostrzeżenie.
- Wszyscy to księża tylko ten jeden nie zdążył się przebrać, wyskoczył z roboty w ostatniej chwili. Musiał udzielić ostatniego namaszczenia – pochwalił się swoją wiedzą zastępca kierownika.
Jak stałem, to zbaraniałem, nie wiedziałem, co mam powiedzieć? Po raz pierwszy w życiu brakło mi słów. Widocznie moja twarz wyrażała jakieś emocje, bo zastępca mnie uświadomił.
- Jakbyś chodził do kościoła to byś wiedział, że Papież Franciszek zaapelował do księży żeby jeździli autobusami zamiast swoimi samochodami. Jako dobrzy podwładni odpowiedzieli chórem na słowa zwierzchnika? Teraz sam widzisz jak muszą się poświęcać jeżdżąc autobusami.
Znając luksusowe wyposażenie wnętrz, bardzo im współczułem.
Kląłem już po pracy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania