Apokalipsa

Tak jak przypuszczali najstarsi górale w końcu nadeszła apokalipsa. Obudziłem się pewnego dnia w rajskiej poczekalni. Razem ze mną przebywał tam członek Yakuzy i mnich buddyjski, ale z żadnym z nich nie mogłem nawiązać bliższych relacji, gdyż wytatuowany gangster gadał w jakimś azjatyckim języku, którego kompletnie nie znałem, natomiast mnich całkowicie milczał i tylko od czasu do czasu zalotnie trzepotał rzęsami. Poza nami, ludźmi, w kolejce do raju czekało sporo zwierząt, takich jak konie, krowy, kury, lwy i orangutany, a nawet przedmioty na oko zwyczajnie martwe jak umywalka zepsuta spłuczka toaletowa, trójkąt ostrzegawczy, ser pleśniowy i cała sterta archiwalnych numerów Playboya. Nie wiem, do jakiego nieba miały one trafić, ale najwyraźniej istniało takie miejsce. Trochę obawiałem się tego co czeka za drzwiami, a nie miałem z kim podzielić się wątpliwościami. Liczyłem na to, że nie będzie to wersja buddyjska, związana z reinkarnacją, czy też jakieś dziwaczne wierzenia typowo egzotyczne. Pewnie najlepszą wersją byłby raj muzułmański, gdzie czekała cała gromada wiecznie napalonych dziewic albo chrześcijański, choć tu wiązało się to z ryzykiem trafienia do piekła, zwłaszcza jeśli ktoś w niebiosach czytywał opowiadania bizarro mojego autorstwa.

W końcu przyszła na mnie kolej, zbliżyłem się do świetlistej postaci przy bramie, która długo mi się przypatrywała, choć oczu nie miała, po czym wręczyła mi zielony bilecik. Pomyślałem, że to chyba dobrze, gdyż lubiłem ten kolor, choć z drugiej strony niebo powinno mieć kolor niebieski. Może jednak będą tam jakieś hurysy.

Przeszedłem przez drzwi i odkryłem, że spadam. Trwało to zaledwie chwilę, gdyż odkryłem umiejętność latania. Przesuwałem po nieboskłonie i pomyślałem, że najwidoczniej zamieniłem się w orła czy innego ptaka. Po kilku minutach, czy też innych jednostkach czasu, jakie istniały w tej wersji Wszechświata, zauważyłem, że zamiast skrzydeł mam coś w kształcie macek. Obniżyłem pułap i przelatując nad oceanem, ujrzałem swoje prawdziwe oblicze. Zamieniłem się w Wielkiego Potwora Spaghetti.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Piotrek P. 1988 06.11.2020
    Hahaha! Odlotowe, dziwne, ciekawe, inspirujące, szalone, wesołe i odjechane XD! Zdecydowanie poprawiło nastrój. 5, pozdrawiam :-)
  • Pan Buczybór 06.11.2020
    Kurde, coś czułem, że taki będzie finał. Widać przynajmniej, która religia okazała się być prawdziwa :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania