Poprzednie częściAragorn

Aragorn cz. 2

Weszli do izby. Wyczuł jej dobrą, jasną aurę. Szałas przechodzący w grotę, umocnienia z desek. Pęki ziół, piecyk, naczynia, posłanie. Idealny porządek umożliwiający życie w tym miejscu.

- Chcesz zupy?

- Oj, tak! - uśmiechnął się . Nadal jednak powoli, szybko obezwładnialo go zmęczenie. Przygotowała mu posłanie. Usnął natychmiast.

Wieczorem podeszła sprawdzić czy nie ma gorączki i poczuła jego moc. Znów skupiona w nieznany jej sposób, przypominająca kryształ zielony. " A miał duszę zieloną jak krzysztaly Othranku" przypomniała sobie fragment poematu Faramira. Opowiadał o dawnym krolewskim szlachetnym rodzie z którym od wieków związana była szkoła mistrza Gandalfa.

To nie przypadek że trafił do niej! Czy przyszedł zabrać jej pierścień? ! Czy miała mu go oddac?!

Stłumiła te myśli i zwinęła się na swoim posłaniu.

Nazajutrz nie miał nawet gorączki, choć była to ta sama trucizna po której na podwórku została kupka martwych mrówek. Był jednak dość osłabiony.

- Mogę tu dziś zostać? Odpocząć?

- Oczywiście. Ugotuje więcej zupy - uśmiechnęła się.

- Pokaż mi gdzie mogę nazbierać trochę opału, jeśli to możliwie chciałbym nagrzać wody i się umyć.

Powoli Aragorn dochodził do siebie. Kreśląc plany na piasku ustalił w której części Puszczy się znajduje. Zabłądził bardziej niż sądził. Zabłądził też w czasie, bo wiosenny jarmark już się odbył.

- Miałem się tam z kimś spotkać - mruknął.

- Mówiono tam wiele o wojnie - powiedziała pytająco.

- Tak, może się zdarzyć - uciął.

- Czy to miejsce może być bezpieczne?

Zastanowił się. Kłębowisko różnych dzikich mocy bez kontroli.

- Uważasz że dotąd takie było?

- Ustaliła się tu pewna równowaga - powiedziała ostrożnie.

- No to napewno sie zburzy. Nawet jeśli nie dotrą tu żadne nowe siły.

- A mogą dotrzeć?

Pokiwał głową patrząc na swój plan.

- Jak najprościej dotrzeć stąd na południe?

Przeciągnęła ręką po planie.

- Tak, ale to terytorium leśnych elfów. Nie przepuszczają obcych.

- Ja mogę cię przeprowadzić - powiedziała wbrew sobie. Chciałaby pozbyć się go jak najszybciej, ale nie iść z nim! Ale co, zostać tu sama na wojnę? Przeczucie pociągnęło ją na drugą stronę Puszczy .

Spojrzał pytająco.

- Kiedyś pomogłam im odpowiednio ugościć urzędników którzy w zbrojnej asyście przeszli mierzyć las. Było dużo wina i plany im się trochę poplataly - wyjaśniła z figlarnym uśmiechem.

- Chętnie skorzystam z twojej pomocy- powiedział tak samo wbrew sobie. Co za pomysł by pakować się z nieznaną leśną czarownicą bądź co bądź uczennicą szkoły Sarumana , w sam środek elfiej Mrocznej Puszczy?! Mistrz zaginął właśnie po uczcie w domu Sarumana!

Zaginął. Ale przeżył. A zejście właśnie ta drogą było dla Aragorna jedyną możliwą drogą do domu Elronda. Jedyną na której nikt na niego nie czyhał. A jego moc nastawiona na wyczuwanie niebezpieczeństwa nie ostrzegała go przed tą dziewczyną. Gdyby miała mu coś zrobić lub go wydać, mogła to zrobić wczoraj, gdy spał wyczerpany.

 

Wieczorem wychodząc na dwór podeszła do już trochę wydeptanego miejsca pod drzewem z którego spoglądała na gwiazdy.

Moc nie ostrzegła jej, gdy stanął za nią Aragorn.

- Czy patrzymy na ten sam gwiazdozbiór? - zapytał cicho.

Przytakneła uderzeniem serca.

- Od kiedy? - szepnął ostrożnie

- Dwa lata? - odparła tak samo.

Porozumiewawczo musnął jej ramię i wrócił do chaty.

 

Rano rozłożyła płachtę i koszyk przeglądając półki.

- Masz zamiar tu wrócić? - zapytał

- A znasz lepsze miejsce?

- Tak, chyba tak. Mogę wziąć jeden tobołek - pochylił się nad ziołami.

- To rośnie wszedzie, to też, to dopiero zakwitnie , o ,to potrzeba zabrać , i tamto .

Wyruszamy na południe - zrozumiała Isena .

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania