Poprzednie częściAria zielony Liść ~Dawniej i Dziś

Aria Zielony Liść(2)- WIELKA PRÓBA

Po południowej herbacie z mięty i rumianku, ruszyłam na zwiad wioski. Za oknem było dość gwarno, a wioska na pozór cicha stała się gnuśna i co jakiś czas było słychać płacz jednej z elfek. Postanowiłam to zbadać i zadbać o mieszkańców wioski na tyle ile potrafię. Wyszłam na zewnątrz przed duże dębowe drzwi z rzeźbionymi liśćmi klonu i paproci.

Na zewnątrz stała grupka młodych elfów debatując na jakieś tematy. Jednak pobyt w lesie również odciął mnie od tutejszych problemów i plotek. AH.. wolności bez ploteczek możesz już odejść. Podeszłam od tyłu do jednej z dziewczyn i klepnęłam ją w ramię. GAIA odwróciła się w moją stronę i mocno przytuliła. Czego w zupełności nie spodziewałam się po tym typie elfa, zazwyczaj była stanowcza. Ale miała jedną pasję... PLOTECZKI.

 

-Przykro mi Ario za te brwi Erinowi nieźle się oberwało za to. – nie odpuszczając uścisku wzdycha.- Jak to mówią karma wraca, tylko szkoda że tak drastycznie.

 

- Co się stało- wzburzyłam się - powiedz mi proszę ?

-Manai jest przy nadziei, i codziennie kąpie się w świętej wodzie aby odgonić złe byty. I obsypują ją popiołem aby płodna była i miała siły.- wyciągnęła korę dębu i zaczęła ją żuć po czym kontynuowała z pełnymi ustami - Fara opuściła wioskę z mężem i idą szukać lepszego życia w mieście skowronków.

 

-Gia!- przerwałam jej wypowiedź z irytacją-pytam typowo o syna wodza!?

 

- dwa księżyce temu synowie wodza mieli próbę siły nad rzeką iluzji. Lecz nie była to zwykła próba siły fizycznej tylko siła woli.-Gaia podniosła palec wskazujący i zaczęła tłumaczyć całą sytuację- Przez 5 nocy musieli polować na zające bez kropli wody. Jak na złość wszech matka nie zesłała im deszczu. Jak wiadomo rzeka iluzji wygląda na czystą i zdolną do picia. Lecz jeśli ktoś choć kropli spróbuje cierpieć będzie z niespokojnego umysłu. I bólu w ciele tak ogromnego, że z trawi go od środka. I Erin nie wytrzymał 4 dnia-przerwała na chwilkę- emm... dokładnie kilka godzin przed zakończeniem próby siły, napił się wody z rzeki, zaspokoił swoje pragnienie ale sprowadził na siebie ogromne cierpienie. Uzdrowiciele próbowali wszystkiego lecz nic nie pomagało.

 

-jak to nikt nie był mu w stanie pomóc?-do oczu napłynęły mi łzy.

 

-nie podobno można się zarazić- dziewczyna wypluwa resztkę kory z ust- dlatego jest ograniczony dostęp.

 

-Na pewno jest jakaś szansa-twarz zczerwieniała mi trochę z płaczu , a trochę z wściekłości

 

-Aria wszystko w porządku?-Gaia chwyciła mnie za nadgarstek-wyglądasz na chorą!

 

-Nie.- skłamałam - po prostu muszę odpocząć po powrocie z lasu.

 

-dobrze wiec miłego odpoczynku.

Gaia puściła mój nadgarstek i ruszyłam w stronę domu, widziałam że Kharin wypatruje z progu mojej drobnej postaci, po usłyszeniu dramatu na zewnątrz wypatrywał czy czasem nikt nie chce mnie pobić. Przytuliłam go mocno i zapytałam o sposoby leczenia Erina.

Dziadek wytłumaczył mi całą procedurę lecznicza chłopaka.

Polegała ona natym że każdy uzdrowiciel z wioski przynosił jedną z swoich magicznych rzeczy i leczył go magią, po czym podawano mu produkty alchemiczne tak aby nie kolidowały z magią.

Coś mi tutaj nie pasuje, używana jest tylko jedna technika?

Dlaczego Elfy nie spróbują znaleźć innego sposobu?

Nagle usłyszałam głos w swojej głowie, tak głośno jakby ktoś stał obok mnie.

 

„Pójdź tam, a znajdziesz odpowiedź"

 

-Dziadku muszę zobaczyć się z nim, a będę wiedzieć co robić- wykrzykłam radośnie podskakując- moja intuicja jeszcze nigdy tak głośno do mnie nie wołała, muszę tam iść teraz !

 

-Nikt nie może wchodzić- odpowiedział zaniepokojony- pomieszczenie jest skażone. Nawet ojcu zabronili mu się z nim spotykać

 

-Daj namiary na nore.

 

Rzekłam do dziadka z poważną miną, wpatrując się prosto w jego oczy. Widziałam jak kilkakrotnie uciekają mu wprost na moje brwi. Wiedziałam, że długo nie będzie mógł się powstrzymać i zaraz wybuchnie śmiechem.

 

-co ty masz na twarzy dziecko hahha-otarł oczy z łez- nora jest na wschód od gąszczu dzikich jagód obok kaplicy zmarłych.-przełknął ślinę i spojrzał tym razem poważniej.

 

W drodze ku wyjściu odrzekłam dziękuję i wzięłam swoją torbę pełną ziół, kory i korzonków. Jedynym sposobem, aby przekonać się dlaczego ERIN zachorował, było zbadanie sprawy i odwiedzenie mojego wroga. Nie potrafię zostawić nikogo w potrzebie, nie ważne czy jest to zwierzę, pszczoła czy nawet mój wróg.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Akwadar dwa lata temu
    Trochu bardzo słabe technikalia
  • AriaSan dwa lata temu
    Ech, spoko 😂
  • MKP dwa lata temu
    Zachęcam do otwarcia jakiejkolwiek książki wydanej przed normalne wydawnictwo i sprawdzenie zapisu dialogów.
    To jest pierwsza sprawa jaka ja "jako czytelnik" sprawdzam, żeby zgrubnie ocenić czy warto tekst przeczytać. Jeśli aurtor nie wie jak zapisywać dialogi to znaczy, że nie czyta, a jeśli nie czyta, to nie może dobrze pisać.
  • AriaSan dwa lata temu
    No czytam książki bardziej naukowo-filozoficzne w nich nie ma dialogów 😐
  • MKP dwa lata temu
    AriaSan Fakt, moje niedopatrzenie 😅
    W sumie jak czytałem literaturę naukowa, to też nie umiałem pisać dialogów. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba poczytać w danym gatunku, żeby móc w nim przyzwoicie pisać.
  • AriaSan dwa lata temu
    MKP zgodzę się z tobą dziękuję za komentarz

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania