Artur Richards cz.1

*

-Jesteś tego pewna?-męski głos wyraźnie trzeszczał w słuchawce

-Jestem-kobiecy głos kontrastował z grubym,wręcz basowym tonem mężczyzny-Nie mam wątpliwości.Przecież to dziecko Ann

z całkowitą pewnością jest INNY.

-A....-rozmówca urwał jakby miał powiedzieć coś co wprawiało go w zakłopotanie-Ma TO?

-Co?-spytała ze zdumieniem

-Znamię-ofuknął ją-Czy posiada znamię?

-Raczej tak-rozmówczyni przegryzła dolną wargę-Znamię ujawnia się w czasie dojrzewania,tak więc chyba...

-Czyli nie masz pewności-mężczyzna przeciągle westchnął-Oczywiście możesz na mnie liczyć,ale musisz,powtarzam MUSISZ być

pewna-rozmówca pozwolił sobie na lekki uśmieszek-Gdy to się okaże prawdą,twój siostrzeniec już nigdy nie będzie prowadził spokojnego życia,ja i moi ludzie o to zadbamy.

*

Nazywam się Artur Richards.Mam szesnaście lat i chodzę do liceum.Często mi dokuczają,nie, wyrażenie,,dostaję od nich w morę'' brzmi bardziej odpowiednio.Ale nie piszę z powodu,aby się wyżalić,że mnie biją,traktują jak żywy worek treningowy.jestem popychadłem,nieudacznikiem..Chcę opowiedzieć moją historię.Nie będzie to,rzecz jasna szczegółowy obraz tortur wykonywanych na mnie jak na przykład wsadzanie mojej głowy do klozetu,tylko ta opowieść będzie o tym co wydarzyło się kilka miesięcy temu.Jest ona dość dziwna i nadzwyczajna.Dziwię się,że to mnie spotkało,przecież jestem przeciętniakiem,takim samym jak inni.No...moi rówieśnicy mają rodziców.Moja mama zginęła w wypadku samochodowym,miałem wtedy półtora roku.Tata odszedł od mamy,gdy nosiła mnie pod sercem.Nigdy nie poznałem ojca i nie mam najmniejszego zamiaru go poznać.Miałem pretensje do losu,że odebrał mi ważną osobę,którą kochałem.Wychowuje mnie ciotka Ellie,miłośniczka kotów oraz kuchni włoskiej (zna prawie sto rodzajów makaronu) Ellie jest siostrą mojej tragicznie zmarłej matki.Zajęła się mną,chociaż nigdy nie darzyła dzieci sympatią.Kochać,kocha mnie,ale na swój skomplikowany sposób Nie żebym narzekał,ciocia jest okej,tylko czasami w tych trudnych momentach bardzo mi brakuję mamy.W swoim dotychczasowym życiu zawsze miałem pod górkę-dokuczanie kolegów,śmierć mamy,niezrozumienie ze strony cioci.Moja historia zaczyna się pewnego piątkowego popołudnia na ostatniej w tym tygodniu lekcji matematyki.Nie potrafiłem się skupić na pierwiastkach.Drażnił mnie przede wszystkim złowrogie spojrzenie Johnny'ego Scotta oraz jego kumpli Doskonale wiedziałem o co im chodziło.Nie otrzymali ode mnie forsy.Taki haracz.Jak zapłacę,nie będą mnie maltretować albo będą przynajmniej delikatniejsi w swoich brutalnych działaniach.Pech chciał,że zapomniałem portfela,a piątek to ostateczny termin zapłat Jak się z tego wywinąć?Postanowiłem zachowywać się najspokojniej jak się tylko da ,a po usłyszeniu dzwonka,zwiewać,gdzie pieprz rośnie.Całkiem dobry plan,ale czy skuteczny?Banda Johnny'ego Scotta to nie jedyny mój problem.Linda Collins-z nią sprawa jest delikatna.Ona jest we mnie szaleńczo zakochana.Ja nie darzę ją sympatią,ale jednocześnie nie mam ochoty zranić tej dziewczyny.Wciąż mnie obserwuje.Na tej matmie również się gapi.Daje mi jakieś durne prezenty,nawet zapisała się na dodatkowe zajęcia sportowe,aby być bliżej mnie.czy to jest normalne?Pomijając już to,że jej aparat nazębny jest przepełniony resztkami żarcia sprzed tygodnia i śmierdzi jej niemiłosiernie z buzi.Na miłość boską czy nie potrafi sobie wbić w ten pusty łeb że nigdy nie będziemy razem?Scott i koledzy pakujący na siłowni czy brzydliwa,zadurzona po uszy psychopatka?Osobiście nie mam zielonego pojęcia kto jest gorszy.Wreszcie po takim długim czasie oczekiwania zadzwonił mój upragniony dzwonek Błyskawicznie wybiegłem z klasy.Gang Scotta mnie nie goni.Po Scocie ani śladu.

Plan się powiódł.Czułem się spełniony,a będe jeszcze bardziej spełniony jeśli trafię w jednym kawałku do domu.Moje szczęście jednak szybko prysło. Wyrósł przede mną Scott,przeszedł na skróty,po prostu świetnie.Wepchnął mnie do ciemnego zaułka.Sytuacja wydawała się bez wyjścia:

-Spieszno ci do chaty,co Richards?-Johnny wyprostował się pokazując tym samym kto tutaj rządzi.Wyglądało to komicznie,ponieważ nie sięgałem mu nawet do pachy.-Dawaj hajs-syknął po czym zaczął mnie szarpać jak szmacianą lalkę.

Było to jasne,że mnie co najmniej zabiją.Scottowi wyraźnie znudziło się prowadzenie śledztwa,więc zwrócił się do jednego ze swoich kolegów:

-Larry pokaż mu jak kończą dłużnicy-Larry był wysokim,muskularnym blondynem o gniewnym spojrzeniu.Larry wziął się do dzieła.

Mocno uderzył mnie w nos,potem jeszcze raz i po raz kolejny.Próbowałem z marnymi skutkami się bronić.Nie pozostało mi chyba nic innego jak zakryć twarz dłońmi i modlić się aby jakoś wytrzymać ból od ciosów Larry'ego.

Kłębiły się w mojej głowie wszystkie zmartwienia,upokorzenia cały ból fizyczny oraz psychiczny jaki odczuwałem w ciągu całego życia.Byłem wściekły.moja głowa zaczęła pulsować tak mocno że nawet nie czułem uderzeń kumpla Scotta tylko przeszywający ból głowy.I wtedy stało się coś niezwykłego.Nagle jakaś potężna,niewidzialna siła sprawiła,że Larry przeleciał jakieś trzydzieści metrów do tyłu.Chłopak z impetem wbił się w ścianę betonowego budynku.Dalszych wydarzeń nie pamiętam. Z wyczerpania straciłem przytomność.Kidy się ocknąłem niezgrabnie podniosłem się z ziemi.Tamci uciekli.Przez dłuższą chwilę nie potrafiłem zrozumieć co się takiego stało.Czy to ja byłem sprawcą tego zdumiewającego zdarzenia?Przetarłem z nosa cieknącą krew,a głowa nadal mi pulsowała jednak nie tak boleśnie jak wcześniej.

Tak,byłem pewny,że pokonałem Larry;ego z pomocą swoich odkrytych zdolności....Ale zaraz...ta moc wytworzyła się we mnie kiedy odczuwałem silne emocje,nieposkromioną złość...A jeśli...jestem kimś innym?Może przemieniłem się w jakieś monstrum? Z przerażeniem spojrzałem na swoje kończyny.Odetchnąłem z ulgą.Wszystko jest w porządku. Nonsens,nic nie jest w porządku.Jak takie małe chucherko mogło powalić takiego bydlaka jedynie siłą umysłu? Zdałem sobie sprawę że nic już nie będzie takie jak dawniej,a moje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Władca cieni i Król Koszmarów tu był!
  • Ant 21.08.2014
    Fajnie. Popracuj nad interpunkcją - a właściwie nad pisownią znaków interpunkcyjnych: kropek, przecinków, myślników, znaków zapytania i wykrzykników. Po kropce, wielokropku, przecinku, znaku zapytaniu i wykrzykniku stawia się spację, a nie przed nimi. Z kolei myślnik otacza się spacją z obu stron. Wtedy bardziej czytelny jest tekst.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania