[ARTYKUŁ] IMPERATYW – NIE DLA „BO TAK”
Przeniesiony:
http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/imperatyw-nie-dla-bo-tak.html
więcej artykułów tutaj: https://www.wspolnymi-silami.pl/p/encyklopedia.html
Przeniesiony:
http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/imperatyw-nie-dla-bo-tak.html
więcej artykułów tutaj: https://www.wspolnymi-silami.pl/p/encyklopedia.html
Komentarze (6)
Chwyt Deus ex machina ma też swoją częstą formę w fantasy, którą można nazwać "eustochius ex machina" - to jest zdolność która pojawia się spod kapelusza w sam raz na czas aby rozwiązać dramatyczny moment, a nie jest ani razu używana wcześniej, gdy dzięki niej można było tej sytuacji zapobiec. Czarownik otoczył jaskinię z artefaktem czarnym ogniem spalającym duszę, a artefakt trzeba szybko wydobyć bo nadciągają demoniczne wojska? Ach, zapomniałam wam o tym powiedzieć, ale skoro jak wiadomo jestem półaniołem-ćwierćelfem, to łączę w sobie pierwiastki nieba i ziemi i to oznacza że mogę przejść czarny ogień (bo tak).
Czasem przybiera to formę źle ukrytej zapowiedzi - autor wymyślił sobie chwyt z ujawnieniem zdolności w końcówce, więc na samym początku bohater dowiaduje się że tą zdolność ma i nawet ją od razu na czymś wypróbowuje, po czym zapominamy o tym i przez resztę rozdziałów czytelnik zastanawia się, czemu nie użyli tej superzdolności aby wydostać się z pomniejszych kłopotów. Inna sprawa że czasem bohaterowie nabywają na początku supermocy będących tylko fajnym bajerem, z którego nie skorzystają ani razu.
Za mało zostało tutaj powiedziane o imperatywie zmieniającym zachowania bohaterów wbrew sugerowanemu charakterowi - w wielu słabych kryminałach policjanci nieźle wykonują swoją pracę do momentu gdy na scenę wkracza detektyw-amator. Od tego momentu wszyscy konkurenci w rozwiązywaniu zagadki głupieją i nawet nie wykonują standardowych procedur. Głupieją też sprawcy, którzy zaczynają rozmawiać na głos o swoich tajemnicach, w sam raz w moment gdy detektyw-amator niezauważony przechodzi gdzieś obok. Przykładem mogą być powieści o Daisy Dalrymple.
Inna wersja to główny zły który przez większość akcji przeprowadza zręczne, inteligentne akcje, po czym w końcówce głupieje i popełnia idiotyczne błędy, w sam raz aby dać fory bohaterowi, któremu autorska przemyślność inteligencji poskąpiła już na początku.
Czasem chwyt ten może zostać złagodzony i stać się niespodziewanym zwrotem akcji, jeśli tylko rozwiązanie zostanie bardzo wyraźnie opisane wcześniej, ale tak zręcznie, że czytelnik nie będzie w stanie wówczas skojarzyć, a po rozwiązaniu akcji będzie się zastanawiał, czemu wcześniej na to nie wpadł. Bardzo ładnym przykładem może być "Pierścień i róża" Thackeraya - na samym końcu ślub podłej macochy z księciem zostaje unieważniony za sprawą przywołania sytuacji, od której powieść się właściwie zaczynała. Wiele najlepszych kryminałów zawiera taki chwyt - rozwiązanie zagadki cały czas leżało na wierzchu ale nikt tego nie zauważył.
Masz rację, wiele pominęłam, bo nastawiałam się głównie na podstawowe zagadnienia, takie kilka uwag dla początkujących, sama wciąż przynależę do tej grupy i nie chciałam niczego produkować nad wyraz i nad swoje możliwości.
Tym bardziej bardzo dziękuję za uzupełnienie mojego dzieciątka ;)
To w ogóle miało być tylko opko napisane inaczej, pełne baboli do rozpoznania, ale końcowy efekt jest jaki jest. Mam nadzieję, że taka forma też komuś na cos się przyda; na pewno nie zaszkodzi :) jeszcze raz dziękuję.
PS Pierścień i Róża - genialny przykład, lubię to. Czasami szkoda, że nie można tu oceniać też komentarzy.
** Tym bardziej bardzo to też bardzo po polsku.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania