[ARTYKUŁ] IMPERATYW – NIE DLA „BO TAK”

Przeniesiony:

http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/imperatyw-nie-dla-bo-tak.html

 

więcej artykułów tutaj: https://www.wspolnymi-silami.pl/p/encyklopedia.html

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • zaciekawiony 05.12.2016
    Trochę uwag (z przykładami) o imperatywie narracyjnym (pod nazwą "imperatyw opkowy") można znaleźć na analizatorniach, takich jak Niezatapialna Armada Kolonasa Waazona, i spokrewnionych blogach recenzenckich. Ważnym jego elementem jest gumowa czasoprzestrzeń, naginająca się do potrzeb. Najpierw bohaterowie tydzień pokonują drogę z punktu A do B i po drodze przeżywają różne przygody, a potem gdy trzeba pokonują powrotną trasę w jeden dzień bez zmiany koni. Bohater mieszka w dużym, ponadmilionowym mieście i narzeka na jego rozmiar, a potem pokonuje pół miasta w 10 minut w godzinach szczytu.

    Chwyt Deus ex machina ma też swoją częstą formę w fantasy, którą można nazwać "eustochius ex machina" - to jest zdolność która pojawia się spod kapelusza w sam raz na czas aby rozwiązać dramatyczny moment, a nie jest ani razu używana wcześniej, gdy dzięki niej można było tej sytuacji zapobiec. Czarownik otoczył jaskinię z artefaktem czarnym ogniem spalającym duszę, a artefakt trzeba szybko wydobyć bo nadciągają demoniczne wojska? Ach, zapomniałam wam o tym powiedzieć, ale skoro jak wiadomo jestem półaniołem-ćwierćelfem, to łączę w sobie pierwiastki nieba i ziemi i to oznacza że mogę przejść czarny ogień (bo tak).
    Czasem przybiera to formę źle ukrytej zapowiedzi - autor wymyślił sobie chwyt z ujawnieniem zdolności w końcówce, więc na samym początku bohater dowiaduje się że tą zdolność ma i nawet ją od razu na czymś wypróbowuje, po czym zapominamy o tym i przez resztę rozdziałów czytelnik zastanawia się, czemu nie użyli tej superzdolności aby wydostać się z pomniejszych kłopotów. Inna sprawa że czasem bohaterowie nabywają na początku supermocy będących tylko fajnym bajerem, z którego nie skorzystają ani razu.

    Za mało zostało tutaj powiedziane o imperatywie zmieniającym zachowania bohaterów wbrew sugerowanemu charakterowi - w wielu słabych kryminałach policjanci nieźle wykonują swoją pracę do momentu gdy na scenę wkracza detektyw-amator. Od tego momentu wszyscy konkurenci w rozwiązywaniu zagadki głupieją i nawet nie wykonują standardowych procedur. Głupieją też sprawcy, którzy zaczynają rozmawiać na głos o swoich tajemnicach, w sam raz w moment gdy detektyw-amator niezauważony przechodzi gdzieś obok. Przykładem mogą być powieści o Daisy Dalrymple.
    Inna wersja to główny zły który przez większość akcji przeprowadza zręczne, inteligentne akcje, po czym w końcówce głupieje i popełnia idiotyczne błędy, w sam raz aby dać fory bohaterowi, któremu autorska przemyślność inteligencji poskąpiła już na początku.

    Czasem chwyt ten może zostać złagodzony i stać się niespodziewanym zwrotem akcji, jeśli tylko rozwiązanie zostanie bardzo wyraźnie opisane wcześniej, ale tak zręcznie, że czytelnik nie będzie w stanie wówczas skojarzyć, a po rozwiązaniu akcji będzie się zastanawiał, czemu wcześniej na to nie wpadł. Bardzo ładnym przykładem może być "Pierścień i róża" Thackeraya - na samym końcu ślub podłej macochy z księciem zostaje unieważniony za sprawą przywołania sytuacji, od której powieść się właściwie zaczynała. Wiele najlepszych kryminałów zawiera taki chwyt - rozwiązanie zagadki cały czas leżało na wierzchu ale nikt tego nie zauważył.
  • Skoiastel 05.12.2016
    zaciekawiony, nie sądziłam, że Armada ma coś w swoich zbiorach poza właśnie fragmentami analiz, w których ktoś pisze o Wielkim Niewdzięcznym Imperatywie, generalnie szukałam trochę w sieci i jeżeli chodzi o "deus ex machine", to jest tego znacznie więcej niż o samym Imperatywie narracyjnym.
    Masz rację, wiele pominęłam, bo nastawiałam się głównie na podstawowe zagadnienia, takie kilka uwag dla początkujących, sama wciąż przynależę do tej grupy i nie chciałam niczego produkować nad wyraz i nad swoje możliwości.
    Tym bardziej bardzo dziękuję za uzupełnienie mojego dzieciątka ;)
    To w ogóle miało być tylko opko napisane inaczej, pełne baboli do rozpoznania, ale końcowy efekt jest jaki jest. Mam nadzieję, że taka forma też komuś na cos się przyda; na pewno nie zaszkodzi :) jeszcze raz dziękuję.

    PS Pierścień i Róża - genialny przykład, lubię to. Czasami szkoda, że nie można tu oceniać też komentarzy.
  • Skoiastel 05.12.2016
    * Machina. Kocham ten telefon...
    ** Tym bardziej bardzo to też bardzo po polsku.
  • KarolaKorman 05.12.2016
    Z przyjemnością przeczytałam Twój tekst i komentarz zaciekawionego, dają do myślenia, dziękuję :)
  • Karawan 05.12.2016
    Dziękuję. O ile przy pisaniu felietonów czy opowieści z życia wziętych "deusy" są zbędne, o tyle w przypadku bajek sprawa jest znacznie trudniejsza, bo trzeba o nich pamiętać. A ja niestety uparłem się na bajkę. I nieważne dla dla trochę starszych. Wiem, wiem. To mój problem. Dziękuje więc za przypomnienie i mam nadzieję, że pojawia się kolejne świetne "fotografie z warsztatu". Dziękuję!
  • Karawan 05.12.2016
    pojawią

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania