Asantia- dzień czwarty w tej dziwnej krainie

Wstałem o świcie. Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy oraz jakąś maść, która farbowała na fioletowo. Zaznaczę nią drogę do wieży w razie, gdybym musiał wrócić. Wyruszyłem na wschód. Po pięciu godzinach było już całkiem widno. Byłem już w połowie drogi, aż nagle zauważyłem sowę z wielkimi nogami. Zaczęła mnie gonić biegłem uciekając przed nią około półgodziny, aż w końcu powiedziałem "Dość". Postanowiłem z nią zawalczyć ponieważ mam czarny pas w karate. Sowa kopnęła mnie tak mocno, że odleciałem na pięć metrów. Nazwałem ją Sowokop. Ocknąwszy się zacząłem ponownie uciekać. Po godzinie przeszedłem przez jakieś pole siłowe i dotarłem do, do, do... Do miasta!! Nie miałem miłego powitania, a wręcz przeciwnie. Wojownicy z dzidami chcieli chyba mnie zabić, jedyną szansą na przeżycie było podarowanie im czegoś błyszczącego. Wyciągnąłem jeden z wielu kryształów, które zabrałem z jaskini. Wojownicy wprost oszaleli z radości. Krzyczeli " Estos, Estos karu bif alicitos" robili przy tym dziwne pokłony . Domyśliłem się że Estos to jakiś Bóg, a alicitos to drogocenny kamień (pewnie z nim związany). Wzięli mnie do wielkiego budynku i stanąłem przed obliczem ich władcy. Nazywał się Juto- Ilk- Macha i wyglądał jak Azjata. Od razu rozpoznał, że nie jestem z Asantii. Spytał po ANGIELSKU :

 

-Jesteś z Europy?

 

-Tak. Z Anglii- odpowiedziałem- czyli nie jestem tu sam? A ty skąd się tu wziąłeś?

 

-Byłem podróżnikiem z Japonii, a dostałem się tu, gdy wchodziłem na Tongshanijabu. Przyniosłem im ten sam kryształ co ty- alicitos.

 

- Ja też wszedłem tu przez Tongshanijabu. Ale dlaczego zostałeś ich królem? To z powodu alcitosu?

 

- Tak uważają go za święty. Oprócz niego jest jeszcze Aqoser- Boga Alqadosa, Kresh- Xevora, Geolit- Gerosora. Są to bogowie: Estos- wiatr, Alqados- woda, Xevor- ogień i Gerosor- ziemia. Mają jeszcze innych bożków i najważniejszego Boga bogów, któremu poświęcony jest Ekleryt- Elektosort, Bóg piorunów i Bogów.

 

- Mógłbym dostać jakiś dom, w którym zamieszkam?

 

- Tak, owszem, ale będziesz musiał płacić podatek za dom i ziemię obok.

 

- Nie ma sprawy.

 

Poszedłem do domku się wyspać. Był zdecydowanie za duży jak dla mnie i do tego miał wielkie podwórko! Resztę domu opiszę dokładniej jutro, a tym czasem położę się do łóżka. Ten dzień był szczęśliwy, bo znalazłem innego ziemianina i mam dach nad głową.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania