Asaro Erhetia Część 6. Star Wars
Leżała na łóżku. Patrzyła w sufit nieprzeniknionym wzrokiem. Wybrała sobie na nim punk, którego teraz nie widziała; nie chciała widzieć. Z odtwarzacza na nieużywanej szafce nocnej leciała muzyka. Najnowszy kawałek Lassy Hirsoo „Bo tak chciałam”. Molowa melodia wypełniała pomieszczenie.
Asaro nie miała siły lub może odwagi by się poruszyć. Jej kończyny przywarły do materaca. Statyka ciała nie oddawała jednak dynamiki jej umysłu. Jeśli ktoś spojrzałby w głąb zielonych oczu, zobaczyłby ogień, zielone łąki, szwadrony statków, piękny uśmiech Thirs, oddział klonów, armię droidów a przede wszystkim – cierpienie.
Przy lewej ręce kobiety leżał holonośnik z wyświetloną pierwszą stroną najnowszego wydania gazety. Jeden z nagłówków mówił o zaginionej pani senator, która została porwana najprawdopodobniej przez łowcę nagród. Gazeta chwaliła się posiadaniem wywiadu ze świadkiem wydarzeń, senatorem Yvalem Erhetia, który to był w mieszkaniu, z którego kobieta została porwana.
Asaro nie mogła patrzeć na stek bzdur zawarty w artykule. Wiedziała, że Republika nie zrobi najprawdopodobniej nic by znaleźć jej przyjaciółkę. Była zbyt mało ważną osobistością aby ktokolwiek zdobył się na poszukiwania; może jedynie jej rodzice, ale i oni mieli zbyt mało danych by ją odnaleźć.
Zamknęła oczy, podwinęła nogi i przewróciła się na bok. Leżała teraz plecami do okna. Nie wiedziała ile czasu minęło od jej powrotu. Ile czasu minęło od wejścia, wykąpania się i przebrania. Ile czasu minęło od tak zwykłych czynności.
Przypomniała sobie statystyki podane na statku generała Skywalkera. Jeszcze mocniej zacisnęła powieki. Siedemset czterdziesty siódmy został zlikwidowany. Jedenastkę żołnierzy wszak trudno nazwać oddziałem. Pike i reszta ocalałych została wysłana do uzupełnienia braków kadrowych w wojskach innych Jedi.
Otworzyła oczy. Patrzyła na holonośnik. Z ociąganiem wyciągnęła po niego rękę. Wiedziała, że w pamięci urządzenia znajduje się holograficzna symulacja pola walki; zapis z ostatniej bitwy. Machnęła parę razy palcem po ekranie znajdując plik który ją interesował. Projekcja pojawiła się na łóżku. Jedi usiadła lekko przygarbiona ze skrzyżowanymi nogami. Pierwsze co zrobiła, to przybliżyła model czołgu ATTE. Puściła nagranie. Mały, niebieski, holograficzny stateczek przeleciał nad malutką, holograficzną Jedi by zakończyć swą podróż wbijając się w budynek i detonując umieszczone w nim ładunki, likwidując tym samym resztki siedemset czterdziestego siódmego.
Puściła animację jeszcze raz. Znów wybuch. Cofnęła. Oglądała jeszcze raz. Znów chmura ognia. Znów cofnęła. Po raz kolejny ten sam obraz.
Przy każdym cofnięciu istniała nadzieja, że statek jednak nie spadnie, że nie dosięgnie budynku lub, że zamontowane bomby nie zadziałają. Z każdym odtworzeniem animacji rodziła się nadzieja i z każdym jej końcem umierała.
Asaro opadła na poduszki. „To wszystko moja wina” myślała. „Gdyby tylko zrobić lepszy zwiad. Gdyby tylko nie decydować się na niepewną podróż przez tunele. Musiało istnieć inne rozwiązanie, którego nie widziałam”. To nie był jej pierwszy raz na polu bitwy. Miała już niemałe doświadczenie w boju, jednak to było wyjątkowo bolesne. Pierwszy raz straciła tak wielu ludzi.
Znów nie wiedział ile czasu minęło. Powoli usiadła. Holograficzna animacja dalej była wyświetlana na materacu. Siedziała pośrodku pola bitwy. Wstała z łóżka i wyszła z sypialni. Nie chciała nawet zbliżać się do projekcji. Przy drzwiach machnęła tylko ręką a grający odtwarzacz wyłączył się.
Na szarej kanapie leżała rzucona niedbale, nadal mokra szata. Jedi wrzuciła ją do kosza na pranie. Spojrzała na chronometr. Za niedługo będzie się ściemniać.
Przypomniała jej się wizja. Jeszcze leżąc na łóżku zastanawiała się, co oznaczają widziane w niej postacie. Wiedziała już, że sama tego nie odkryje. Potrzebuje pomocy. Wzięła z szafy nową szatę i skierowała kroki do lądowiska na dachu.
*
W pokoju przyciemnionym żaluzjami siedziały dwie postacie. Jedna o szarych włosach i szarej pelerynie, spływającej od ramion do podłogi, zakrywającej wygodnego pufa; druga znacznie mniejsza, zielona o szpiczastych uszach i krótkich siwych włosach siedziała na takim samym siedzisku obok.
- Co czułaś?
- Mrok. Ból. Smutek. Ciemność – głos był cichy.
- Co widziałaś?
- Widziałam samą siebie. Najpierw starszą. O… nie za dużo lat…
- Twoją wersją przyszłości była – powiedział starszy głos.
- Stała na końcu tunelu… świetlistego. Weszła w jasność, której nie mogłam dosięgnąć – głos Asaro drżał.
- A ty? Gdzie byłaś?
- W ciemności.
- Hmm – głos był skrzypliwy. – Po ciemnej mocy stronie się znalazłaś.
- Mistrzu Yoda, to niemożliwe…
- Ciemna strona mocy jest wszędzie. By jej użyć czeka. Podkrada się, daje znaki, obiecuje możliwości, zwodzi. Co jeszcze widziałaś?
- Potem widziałam siebie jako dziecko. Miałam może pięć lat. Nie… nie wiem dokładnie. Płakałam.
- Uosobieniem wartości Jedi dziewczynka była. Źle zrobić coś musiałaś. Coś przeciw mocy.
- Nie wydaje mi się…
- Pomyśl! – Siwy mistrz zaśmiał się cichutko. – Odpowiedzi szukaj, a znajdziesz. Na ciemną stronę uważaj. Oferuje potężną moc, ale i niewyobrażalny ból.
- Mistrzu ja… - zawahała się. – Ja czytałam dużo starych ksiąg. Szukałam nowych możliwości użycia mocy. To wtedy miałam pierwszą wizję.
- Na starożytną wiedzę uważać trzeba. Nie ma w niej nic złego, jeśli dobrze odczytana zostanie. W dzisiejszych czasach mrok spowija wszystko. Uważać musisz.
- Mistrzu? A co dokładnie znaczy wizja? – Stary Jedi zamknął oczy. Westchnął.
- Młoda ty, to przeszłość twoja; niewinna jak dziecko. Dziewczynka jest twymi wartościami również. Jeżeli na złą ścieżkę schodzisz dziecko płacze. Starsza zaś to znak przyszłości która odchodzi, pozostawiając cię w niepewności. Ona zostaje po jasnej stronie. Zadaje pytanie, co wybierzesz ty. – Zamilkł. Asaro patrzyła jak mistrz powoli wypuszcza powietrze. Wstała z siedziska.
- Dziękuję Mistrzu Yoda – powiedziała i opuściła salę, znajdującą się w świątyni Jedi.
*
Weszła do mieszkania. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno. Zapaliła światło i zamknęła za sobą drzwi. Dopiero teraz poczuła ogarniające ją zmęczenie. Na kolację nie miała ochoty. Przechodząc do sypialni zabrała ze sobą kosz z rzeczami do prania. Włożyła brudne ubrania do pralki w łazience i włączyła urządzenie. Kiedy weszła do sypialni spojrzała na łóżko.
Wciąż była na nim wyświetlana animacja. Obraz pokazywał teraz całe pole bitwy. Coś nagle przyciągnęło jej uwagę. Z jednej z jaskiń wyleciał jakiś mały statek. Podeszła do holonośnika i powiększyła obraz. Puściła film jeszcze raz. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Kształt statku był jej dobrze znany. Był to ten sam statek którym została porwana Thirs.
Komentarze (21)
1. Legion zlikwidowany - niemożliwe - nawet w pełni zniszczone jednostki były często odbudowywane - weterani zostaliby wysłani na Kamino by uczyć kadetów i sformować ponownie Legion. Rzadko kiedy legiony były Rozwiązywane.
2. Doświadczony generał - a nigdy takich strat nie miała? - Czyli jak dobrze liczę trzydziestu żołnierzy i jedno ATTE? Serio? W jakich bitwach ona brała udział?
3. Jej ojciec jest senatorem - kolejny powód czemu nie powinna być na coruscant - Zakon nie lubił gdy senat wpychał nos w sprawy Jedi. Kolejny powód by ją wysłać na inną planetę.
4. Yoda najpewniej inaczej by zareagował - na przeszkolenie by ją wysłał - by oczyściła umysł i wróciła na odpowiednią ścieżkę. Robił to nawet na Skywake'rze i Ahsoce, więc i one by nie uniknęłaby przeszkolenia
5. To do poprzedniego opowiadania - matkę straciła w czasie wojny? CZEMU MIAŁA Z NIĄ KONTAKT KIEDY JEST W ZAKONIE JEDI!
Nawet w filmach Zakon nie chciał zgodzić się by Anakin spotkał się ze swoją matką - a było to jeszcze PRZED TYM JAK ZOSTAŁ GENERAŁEM.
6. "Nadal mokra szata" - po "skoku" na coruscant? Nie wyschła po drodze? Nie zdjęła jej?
Jak na razie jestem poważnie zawiedziony - szczególnie że seria dobrze się zapowiadała.
Nie mam dziś czasu na czytanie opowi ale... kategorycznie nie zgadzam się z oceną Kapelusznika.
Jest zbyt surowa.
Kapelusznik - przepraszam za to określenie, bo wiem, że co do szczegółów pewnie masz dużo racji, ale....
Opowiadanie, jest pisane ładnie jeśli chodzi o stronę techniczną - z dbałością o poprawną pisownię i wciągającą akcję - dlatego powinno być ocenione wyżej.
Porównaj je z innymi hm... "opowiadaniami" tu na opowi, gdzie nie ma interpunkcji, ciągłości akcji, klimatu, a za to są rażące błędy itd... a zobaczysz, że w tym świetle wygląda ono duuuuużo korzystniej.
Pisane na kanwie już stworzonego świata, w tym wypadku Star Wars jest bardzo trudne, ale czy faktycznie należy za wszelką cenę trzymać się wszystkich utartych schematów? Czy nie można włożyć w nią odrobiny dowolności, własnej inwencji? - Z zachowaniem zdrowego rozsądku oczywiście - i tu widzę rolę Twojej - Kapeluszniku pomocy, ale czy tak ostra krytyka powinna przekładać się na całość, włącznie z technikaliami?
Ja nie jestem fanką i znawczynią tematyki Star Wars ani wojskowości, ale to opowiadanie bardzo mnie wciągnęło. Fajnie się tu płynie razem z tekstem. Rozumiem, że merytorycznie sporo tu kuleje, ale... 1 gwiazdka?
Pozdrawiam
PS. Później podlecę wczytać się w tekst, bo teraz go tylko przeleciałam pobieżnie...
Pontàrú Na pewno trzeba dopracować dialogi, to rzuciło mi się w oczy:
np. - Mrok. Ból. Smutek. Ciemność. – głos był cichy. — po "Ciemność" - bez kropki - patrz link, który ci dałam wcześniej o zapisie dialogów.
Pontàrú I nie zniechęcaj się, pisz powoli. Bez pośpiechu. Błędy robi każdy. Nie od razu Kraków zbudowano :))
Spójrz na moje poprzednie komentarze -
Chwaliłem Pontàrú za umiejętność poprawnego i ładnego pisania, za co zdobyła moje uznanie,
Jednak moja ocena została zaniżona poprzez stanowcze dziury w uniwersum.
Właśnie dlatego że to jest Fan-fiction, powinno wzorować się na materiale źródłowym i pilnować wskazanych przeze mnie szczegółów.
Przykładowo - pomysł ze "Śladami Mocy" - JEST IŚCIE GENIALNY
Nie naruszając struktur uniwersum przytacza ona nowy pomysł - do tego ORYGINALNY
Co bardzo rzadko się zdarza.
Jednak jeśli fan będzie zbytnio oddalał się od materiału źródłowego - powstaje bałagan.
To tak jakbym chciał pisać fan-fik Władcy Pierścieni i wstawiłbym Smauga by pilnował bram Mordoru.
Narusza to Uniwersum i robi bałagan, bo Smaug przecie zginął jeszcze w "Hobbicie" więc co do cholery robi w "Władca Pierścieni" - jeszcze po stronie mordoru (Jeśli zna się uniwersum Tolkiena, wie się że smoki to chciwe istoty wolące samotność i nie lubiące niczyjej kontroli)
Oceniłem tak surowo by wskazać jak wielki jest problem.
Zbierałem komiksy Star Wars i czytałem książki uznane i nie uznane za kanon przez jakieś 7 lat, więc mam pewne pojęcie o uniwersum.
Jeśli Pontàrú zacznie zbytnio się oddalać, fani nie uznają jej serii choćby za "dostateczną" - czego nie chcę zobaczyć - widząc jej talent.
Ja też dostawałem 1/5 i to bez wyjaśnienia. Trudno - żyje się dalej.
Ja Daję Pełne wyjaśnienie mojej postawy i oceny.
To nadal nie koniec tej opowieści
Mam wiec nadzieję że zostanę miło zaskoczony przez Pontàrú.
Mam nadzieję że moja postawa i ocena jest teraz dla ciebie zrozumiała.
Pozdrawiam i kłaniam się nisko
Kapelusznik
W sprawy merytoryczne świata-Star Wars plus wojskowe - jak pisałam nie wnikam - i nawet jeśli jakieś nieścisłości były - to ich nie wyłapię - ale jesteś Ty :) I dobrze :))
Cieszę się, że dostrzegasz plusy tej opowieści :)
Pozdrawiam ;)
Pod 5 częścią dałem ci listę - pod komentarzem Agnieszki mas też wyjaśnienie mojej postawy.
Moim celem nie było napisanie miłych komentarzy, a takich które zwrócą twoją uwagę i sprawią że będziesz mocniej skupiała się na swoich pracach, tak by trzymały się uniwersum.
To że moje komentarze były niemiłe - to fakt
Ale były również szczere
Możesz mieć miłe komentarze, bez wskazania twoich błędów
Lub Szczere
Zdecyduj sama.
Jeśli sobie życzysz nie będę już komentował pod twoimi pracami
Kłaniam się nisko
Kapelusznik
Odpowiem tutaj na Twoje komentarze ze wszystkich 6 części:
Pierwsza sprawa to palący problem ojca Asaro, Yvala Erhetia. Jest mi on potrzebny fabularnie. Jedyne co mogę powiedzić to to, że on i córka nie mają szczerych relacji a ich sytuacja jest trochę skomplikowana, co może nie do końca widać w pierwszej części. Należy jednak poczekać na rozwój wydarzeń. Asaro mogła zostać odebrana ojcu, jednak nie wiadomo jak potoczyły się ich późniejsze losy i kiedy spotkała go po raz drugi. Nie ma również z nim stałych kontaktów dlatego zdziwiona jest jego obecnością w apartamencie/mieszkaniu. To jest trochę tak jak w obecnych czasach, kiedy rodzic jest za granicą i nie obchodzą go losy dziecka, wieć kupuje mu nowe buty. Taki akt pseudo-miłości.
Co do kodeksu Jedi. Należy pamiętać, iż dla wielku rycerzy dokonywano różnego rodzaju odstępstw. Jako przykład podam członka rady Ki-Adi-Mundi. Jemu zostało pozwolone posiadanie rodziny i dzieci. Kolejna sprawa to nieprzestrzeganie zasad przez niektórych członków. Odczucia głównej bohaterki do zakonu są dość niezwykłe i mam nadzieję to pokazać w kolejnych częściach. Również to, że odnosi się do senatu jako skorumpowanego jest znanym określeniem wśród wielu Jedi takich jak Obi Wan czy Anakin.
"W jaki sposób łowca nagród bez przeszkód wszedł do mieszkania". Należy pamiętać, że to łowca nagród a ci mają swoje sposoby. Wybita szyba to powierzchowna droga wejścia do apartamentu. Nie wiemy nic o dezaktywowanym alarmie czy czymś innym. Sama Asaro posiada drzwi zamykane na specjalny zamek na moc (nabyty nielegalnie jak pewnie się domyślasz)
Stare książki - wydaje mi się, że dla kogoś o randze Jedi powinny być dostępne. Tego nie wiem, przyznaję się, lecz myślę, że w stolicy galaktyki na pewno znajdą się jakieś starodruki.
Faktycznie Jedi mieszkają w świątyni. Znamy jednak przypadek Anakina Skywalkera który spędzał noce ze swoją żoną (to trochę ciężki przypadek Jedi) w jej mieszkaniu. Wydaje mi się, że z pośród setek członków zakonu znajdzie się paru obchodzących zasady. W postaci Asaro chodzi o to, żeby nie była taką świętoszką zakonną. Wszak sam mistrz Kenobi kochał Duchess Satine a znany był z przestrzegania kodeksu. Jedi Erhetia ma być nieco zbuntowana. Ma pokazać tak zwany pazur. Dalsze jej myślenie i traktowanie zakonu zostanie jeszcze pokazane
Z tego co wiem Jedi byli w stanie dysponować środkamu pieniężnymi. Nawet jeśli posiadanie pieniędzy nie było legalne, to konto podobnie jak mieszkanie mogłoby być "prezentem" od ojca. Mogłoby to być nawet jego konto, wszak nie zapominajmy, że braki w miłości do córki nadrabia pieniędzmi. Stąd bierze się też negatywny stosunej Asaro do ojca i podejrzewa go o branie łapówek. Mówię to teraz gdyż chce naświetlić postać Yvala Erheti. Jeśli będziesz cierpliwy poznasz jego oblicze a narazie trzeba znieść jego występowanie i dziórę fabularną którą wypala.
Odnośnie toczonych walk i stacjonującego garnizonu na Coruscant. Nie wiemy gdzie wcześniej był oddział i jak wiele czasu minęło od jego ostatniej wyprawy. Może wrócił na Coruscant żeby się przegrupować? Tak jak było to pokazane w Clone Warsach Anakin i 501 wylatywali z Coruscant na swoje wyprawy.
Tatuaże są cechą wyglądu bohaterki a ich pochodzenie jest póki co dla czytelnika nieznane.
"Wywiad rozbity" - oczywiście w domyśle chodzi tu o jego jedną małą część zajmującą się na przykład terenem Arsunamy. Rozbicie całego wywiadu byłoby istotnie fatalne w skutkach. Może jest tu niepoprawnie sformułowany skrót myślowy.
"Stolica ma podobną strukturę co Curuscant" - tak jak mogło się stać, zostało to niepoprawnie odebrane. Chodzi tu o to, że nie zawiera iluśset poziomów a jedynie o to, iż ma wieżowce, ciemne ulice obok bogatych dzielnic i biednych obok zamożnych. Oczywiste jest to, że żadna planeta nie będzie w stanie w tak krótkim czasie stać się globalnym miastem a tym bardziej wielopoziomowym. Stolica Arsunamy jest stosunkowo mała a jej podobieństwo do curuscant wynika z wyglądu a nie fizycznej budowy.
Odnośnie nisko lecących kanonierek. Nie jest powiedziane, że statki nie obniżyły lotu. Asaro prosi jednak o wykonanie ryzykownego manewru i obniżenie lotu poniżej bezpiecznej granicy. Sam klon nie mógłby tego dokonać bo byłoby to ryzykowne i nieodpowiedzialne posunięcie zagrażające życiu starszego stopniem Jedi.
Sama niesubordynacja i "kreatywne" myślenie klonów to też ciężka sprawa. Faktem jest, że 501 podejmował ogromne ryzyko i słynął ze swojej niesubordynacji, jednak każdy żołnierz ma za zadanie słuchać poleceń. Za nieprzestrzeganie rozkazów czeka sąd wojskowy. Znamy chociażby generała(chyba generała) Wolfa który słuchał się poleceń. To, że Rex, Fives czy Tup postępowali "po swojemu" nie znaczu, że każdy klon był nieposłuszny rozkazom.
Co do start i liczebności oddziału. Nie wydaje mi się, żeby 501 posiadał tysiące żołnierzy. Były to raczej małe grupki dobrze przeszkolonych klonów. 747 jest podobny do 501 z tym, że nie tak elitarny.
Były owszem bitwy w których ginęły tysiące żołnierzy ale przypominam, że zniszczenie wspomnianej twierdzy miało być szybkim atakiem na słabo broniący się fort. Nikt nie spodziewał się tak silnej obrony.
Twierdzę udało się zdobyć nie dzięki grupce "super komandosów" lecz dzięki dywersji zorganizowanej przez generała Skywalkera.
"W jaki sposób łącząc się z Radą Jedi, połączyła się ze Skywalkerem" - pierwszy sygnał poszedł na Curuscant. Z powodu braku odpowiedzi (co zostało zawarte w tekście) poszukiwano innych, bliższych sygnałów i ostatecznie trafiono na sygnał Anakina. To przypadek. Po prostu znajdował się w zasięgu. Przeczytaj ten fragment uważnie a zobaczysz, że jest to powiedziane.
Brak czujników w jaskiniach. - najwyraźniej bestie nie wychodzą i nie polują na mieszkańców. Czy w lesie znajdują się czujniki przeciw niedźwiedzią? Skoro ich nie ma znaczy, że są niepotrzebne. Sami separatyści nie wysłali do jaskiń również swoich oddziałów gdyż jako, że dysponowali pełnymi skanami podłoża wiedzieli, że duży atak z ich strony jest niemożliwy a na mały (jak widać w tekście) byli gotowi. Wysyłanie tam droidów byłoby marnowaniem jednostek a same blaszaki najpewniej zginęły by w jaskiniach.
Asaro Erhetia nie przesunęła się na ciemną stronę mocy. Nie użyła jej nigdy. Poczuła jedynie strach z nią związany. Nadal pozostaje wierna jasnej stronie. Wiemy, że ciemna strona kusiła każdego ale nie zostawał wysyłany na specjalne kuracje. To co doświadczyła Asaro to przede wszystkim wizja przyszłości. Przykro mi, że muszę to tłumaczyć gdyż wydaje mi się, że jest to dobrze w tekście opisane. Jeszcze raz dla jasności. Asaro nigdy nie użyła i nie przeszła/przeszunęła się ku ciemnej stronie mocy.
Owszem w bitwach brało udział setki klonów ale nie w każdej. Były przecież małe bitewki w których dziesiątka żołnierzy wystarczała. Poza tym znamy tylko straty w liczebności oddziału Asaro. Nie wiemy nic o stratach poniesionych w jakby nie patrzeć ogromnej dywersji Skywalkera. Może w tej dywersji brała udział setka klonów i może tam zginęło ich dziesięć tysięcy. Tak samo jak podczas drugiej wojny światowej były bitwy całych armii i małe starcia pojedyńczych oddziałów. Przypominam, że atak na twierdzę miał być szybką akcją. Nikt nie wiedział, że Arsunama będzie tak dobrze strzeżona.
Asaro powinna lecieć na Kamino ale czemu od razu ma to robić? Musiała mieć chwilę wytchnienia. Miała lecieć brudna, zmęczona? Brzmi to dziecinnie ale ona jest tylko człowiekiem. Zapewne wiadomym ci jest, że brak snu powoduje stany paranoidalne a szalona generał raczej się do niczego nie przyda. Poza tym na Kamino informacja o stracie ODDZIAŁU musi dotrzreć a nowy oddział musi zostać uformowany. Również nigdzie nie jest powiedziane, że kapitan Pike nie pozostanie przywódcą nowego oddziału. Wydaje mi się, że dużo treści ucieka ci z niedoczytania. Nie zapominajmy też, że to dopiero szósta część i jeszcze wiele może być wytłumaczone. Ocenianie pojedyńczych, krótkich fragmentów pod kątem logiki fabularnej nie jest do końca dobre, gdyż jeszcze wiele może być wytłumaczone w nadchodzących częściach.
Nie wiem tylko skąd wyczytałeś, że Asaro spotkała się z matką. Ona nie żyje już od całkiem sporego czasu
Trochę mnie uspokoiłaś, choć nadal mam kilka uwag.
Aspekt ojca Asaro rozumiem - choć to może cię zaskoczyć - zachowuje się jak moja matka... więc - no wiem jak to działa - ok, akceptuję wyjaśnienie - miałem poważne wątpliwości co do jego postaci, ale je na razie rozwiałaś.
Co do kodeksu - ok, przyznaję, były wyjątki, ale powinnaś wskazać CZEMU Asaro się do nich zalicza.
Łowca nagród - ok. Niech będzie - mają swoje sposoby.
Książki - nadal mam wątpliwości - nawet świątynia Jedi nie miała wskazanych drukowanych dokumentów - a jedynie elektroniczne, a są przecież jednym z najbardziej "uwstecznionych" jeśli chodzi o tradycję grup w galaktyce.
Co do argumentu o apartament - przykład Anakina jest kiepski, bo robił to nielegalnie - ale niech będzie - przymknę na to oko.
Środki pieniężne - ok, fajne wyjaśnienie - szkoda że nie było go w twoim opowiadaniu
Co do przegrupowania - nie jestem przekonany - wiele Legionów nigdy nie widziało nawet stolicy republiki przez całą swą służbę, ale faktycznie 501 często się tam pojawiał, więc mogę uznać że twój to zrobił.
Tatuaże - ok
wywiad - ponownie - powinnaś wskazać w opowiadaniu, ale ok.
Wyjaśnienie co do stolicy akceptuję
Lot kanonierek - lekki opis że już się zniżyli i może krótka wymiana zdań, pokroju że pilot (Lighting jeśli dobrze pamiętam) krzyczy coś w stylu: "Jeśli polecimy niżej możemy zahaczyć o czubki drzew!"
Co do jednostki Asaro - jej legionu
Podaję podział taktyczny większych jednostek armii republiki oraz ich liczebność.
Tu masz link skąd mam info: https://www.youtube.com/watch?v=bbCF66LXj1s
Korpus - 36864 klonów
Legion - 9216 klonów (!)
Batalion - 660 klonów
Wybacz za dokładność, ale sam piszę serię opowiadań Demon, gdzie armia i liczba żołnierzy jest bardzo istotna, ponieważ mimo że to fantastyka - nadal - chcę utrzymać to jak najbardziej realnie.
Istniały też samodzielne bataliony więc może powinnaś to zamienić - tylko proponuję.
Kontakt - faktycznie - ten element mi umknął
Symbolika - ok
czujniki - ok
Ciemna strona - Anakin też nie użył ciemnej strony od razu, a Zakon Jedi już zaczynał działać, więc tu trochę z przymrużeniem oka, ale się zgadzam
Co do bitwy - nie wskazałaś skali starcia - to był dla mnie problem.
Lot na kamino jest długi - mogła odpocząć na krążowniku - to nic niezwykłego, nawet Lord Vader medytował w swojej "komorze" na Imperialnym Niszczycielu - co mogło trwać wiele godzin - a ty pisałaś że Mace Windu potrzebował jej wtedy jako dowódcy - Jedi wielokrotnie byli zmęczeni i niewyspani. W Armii Republiki - byli GENERAŁAMI - żołnierzami - nie tylko jedi
Twoja bohaterka powiedziała że: "Wojna odbiera wszystko..." wymieniła tam też swą matkę - skoro ją "straciła" musiała ją znać, prawda? A jeśli niej nie znała nie powinna czuć zbyt dużego przywiązania - co gryzłoby się z sceną gdzie wspomina o tym mówiąc o klonach którymi dowodziła.
Zmieniam ocenę na 3. - bo mnie uspokoiłaś
ALE - nadal cię obserwóję
Postaraj się następnym razem nie doprowadzać mnie do stanu bliskiego szaleństwa xd przez ilość niedopowiedzeń.
To co napisałaś powyżej POWINNO być w większości w twoich opowiadaniach - nawet za cenę trochę dłuższego tekstu
Pozdrawiam i kłaniam się nisko
Kapelusznik
"Patrzyła w sufit nieprzeniknionym wzrokiem." — nieprzenikniony wzrok? może i dobrze napisane, ale... tak se myślę, że nie wiem, co to może znaczyć ;))
Nadal troszkę kuleją te dialogi (u mnie też, więc nie będę drążyć), ale może warto poprawić ewidentne błędy:
"- Mrok. Ból. Smutek. Ciemność. – głos był cichy." - po ciemność - bez kropki
"Weszła w jasność, której nie mogłam dosięgnąć. – Głos Asaro drżał." — poprawnie: "Weszła w jasność, której nie mogłam dosięgnąć – głos Asaro drżał."
"- Hmm. – Głos był skrzypliwy. – Po ciemnej mocy stronie się znalazłaś." — "- Hmm – głos był skrzypliwy. – Po ciemnej mocy stronie się znalazłaś."
itd. Słowa bezpośrednio odnoszące się do dialogu (odgłosy ...) z małej literki plus dialog bez kropki ...
Koniec opowiadani aciekawy. Zaraz nasunęła mi sie myśl,iż świat (wszechświat) jest mały ;))
Ok lecim dalej
Akcja toczy się szybko, chociaż nie wszystko jest dla mnie jasne (jak to, w stolicy porwano senatora, a władze zupełnie się tym nie przejmują?). Bohaterka zdaje sobie sprawę, że źle rozegrała bitwę (bo istotnie, kiepsko) i straciła wielu ludzi przez swoje błędy, odczuwa wyrzuty sumienia (to logiczne i czynią jej postać ludzką). To z kolei naprowadza ją przypadkiem na nowy trop w sprawie porwania. Zręczne nawiązanie.
Językowo poprawnie, Agnieszka wytknęła kilka błędów, nie będę się nad tym rozwodził. Ale z jej uwag warto skorzystać.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
haaa
Wspomnienia :)
Kiedy wyciągałem pod każdym z twoich opowiadań jebaną listę typowego wkórwionego nerda XD
Teraz te dyskusje mnie bawią
Ja pierdolę
"Profesor Kapelusznik" XD
HA HA!
Molowa melodia? Znaczy się, że zespół z moli? Sorki za pytanie, ale nie łapie zbyt szybko.
Ciekawy rozdział, ale trochę nie wierzę, że ten akurat statek tam był, no ale pozostawię to w gestii autora, a właściwie autorki. Ciekawe, nie powiem, ciekawe. Fajnie, że odpowiednio warzysz bitwy z opisami stanu głównej bohaterki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania