Asteroid
Zastanawiałem się nad sensem istnienia pewnych rzeczy, gdy nagle w mój dom uderzył meteoryt. Nie taki znów mały, bo dziurę w dachu zrobił, przez którą powłaziły szczury. Szkodniki zaczęły mi zanieczyszczać schody i inne trudno dostępne miejsca. Pieprzone dranie całą noc hałasowały. W końcu miarka się przebrała. Zatrudniłem deratyzatora, podobno specjalistę od usuwania szkodników. Niestety facet sobie nie poradził. Twierdził, ze to jakieś kosmiczne gówno, a nie szczury i nie ma odpowiednich narzędzi do takiej pracy. Cóż było robić. Poszedłem więc sam i zastawiłem pułapkę na myszy. Całą noc łajzy rozrabiały na strychu. Rano wyszedłem na górę i odkryłem, że z pułapki został tylko nadgryziony fragment. W ciemnym kącie dostrzegłem zaś dwa świecące wrogo oczy. Zobaczyłem też jak duży kształt rusza na mnie i zdezerterowałem. Od tamtego dnia nie pojawiłem się ani razu na strychu, lecz co noc słyszę jak hałasy przybierają na sile, a tupot kroków staje się coraz bardziej ludzki.
Komentarze (10)
Kilka drobnostek:
"Twierdził, ze to jakieś kosmiczne gówno, " - że
Ten tekst świetnie rokuje na ciąg dalszy :) Fajnie, lekko napisany. Z odpowiednią dozą humoru, polotu i mrocznego klimaciku ;)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania