Autobus
Kiedy Daxacjusz był mały marzył o zostaniu kierowcą autobusu. Właściwie nie wiadomo dlaczego, ale przecież dzieci zawsze dokonują wyborów, których nie sposób zrozumieć. Wchodził zatem do szafy, którą swego czasu - ku rozpaczy rodziców - nawet pomalował, by przypominała autobus. Najbardziej natomiast nie lubił, kiedy mówiono, że: "Bawi się w kierowcę". On nie chciał się bawić, ale naprawdę nim być. Oczywiście to osobliwe pragnienie z czasem minęło. Dorastanie, szkoła i wiele innych, coraz poważniejszych, spraw, zupełnie wybiły mu je z głowy. Nie został kierowcą, ale i tak prawie codziennie udawał się autobusem do szkoły, a potem do pracy. Tak spędzał prawie całe życie. Ów pojazd stał się dla niego rodzajem rakiety kosmicznej, umożliwiającej międzygalaktyczne podróże z domu do roboty i z roboty do domu. Były one prawie ekstatycznym, kontemplacyjnym przeżyciem. Dźwięk silnika unosił jego myśli w przestworza, dlatego niecierpliwił się na innych pasażerów zagłuszających go błahymi rozmowami. Szczególnie nie lubił tych, którzy gadali przez telefon, rzucając teksty typu:
— Cześć, jestem w autobusie! Będę za dwadzieścia minut!
— No, co tam?
— No, jestem w autobusie, ale kierowca jedzie jak ślimak. Daliby jakiegoś zręczniejszego!
— Plotą i plotą... I to w takiej chwili! — myślał
Ale niekiedy bywało inaczej. Ludzie rozmawiali o cierpieniu, chorobach, życiu. Filozofowali. To mu mniej przeszkadzało, a nawet uważał, że takie dialogi są stosowne w uwznioślającej chwiejności trzęsącego wehikułu. Oglądane przez okno oddalające się widoki wydawały mu się znajome, a zarazem obce. Tak, autobus był pojazdem kosmicznym, w którym wszystko stawało się odległe, nawet on sam. Jechał do pracy, ale wcale tak bardzo nie chciał do niej dotrzeć. Uważał ją za zło konieczne, niepożądany bonus upartej czasoprzestrzeni. Jednak niektóre z podobnych, licznych eskapad, pozwoliły zrozumieć Daxacjuszowi, że autobus to miejsce naprawdę niepewne, jak całe życie. Istnieje duże prawdopodobieństwo niespodziewanych, choć tak naprawdę zawsze branych pod uwagę przez ludzi rozsądnych, groźnych wypadków. Prawda jest taka, że wsiadając do autobusu ryzykuje się utratę wszystkiego, nawet życia. Daxacjusz nie lubił o tym myśleć, ale zdawał sobie z tego sprawę. Jednak to nie zniechęcało go do jazdy autobusem. Zniechęciło go do niej coś innego.
Pewnego razu na pokład wsiadła olśniewająco piękna nieznajoma. Jej uroda po prostu zaparła Daxacjuszowi dech. Pomyślał tylko:
— Czy ona może wiedzieć, że jest tak śliczna?
Okazało się jednak, że pomyliła autobusy, co okazało się po krótkiej chwili. Od razu wysiadła, a Daxacjusz pozostał z poczuciem, że prawdopodobnie nigdy już jej nie spotka, a na pewno nie w autobusie tej linii. By jednak takie spotkanie i ewentualna rozmowa z piękną nieznajomą mogły stać się bardziej realne, postanowił nie jeździć już autobusem, tylko latać balonem. Wiedział, że to pozwoli mu uniknąć autobusowych zasieków, rozkładów, linii, itd., a gdy tylko znowu ją ujrzy będzie mógł wylądować przed nią i wręczyć jej bukiet kwiatów. Ale postąpił głupio. Należało zaakceptować fakt, że każdy ma swoją linię.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania