„Autobusowe zapiski — 14 listopada”
Pani siedziała za mną ze swoim dzieckiem.
Pomyślałam wtedy:
– Jak ludzie mogą krzywdzić dzieci?
Co zachodzi w ich głowach, żeby krzywdzić dziecko, które niczego nie zawiniło; jeszcze nie zdradziło swojej żony, nie zrobiło żadnych przekrętów finansowych, nie zniszczyło kogoś związku. Po prostu nie doświadczyło w żaden sposób swojego życia, a my dorośli, my rodzice, dopiero włączamy ich w ten zawirowany świat.
To takie wspaniałe, że dzieci lubią zimę, bo my starsi już za nią tak bardzo nie przepadamy, bo myślimy o pogodzie w praktyczny sposób.
Nie żyjemy w chwili, gdy pada śnieg:
– Jezu jaka szkoda będzie trudniej mokro..
A dziecko po prostu będzie szczerze się cieszyć z tego, że będzie padać śnieg.
No może nie będzie chciało ubierać kurteczki, ale, jak wyjdzie na dwór to już o tym fakcie zapomni…
Przykładowe reakcje dzieci na pogodę:
Jest słońce – “Jej, pójdziemy na plac zabaw?”
Pada deszcz – “Chodźmy po wskakiwać w kałuże!”
Śnieg – “Bitwa na śnieżki!!! Sanki! Mikołaj!”
Właśnie, śnieg.
Teraz słyszę jak matka tego dziecka, z bardzo przyjemnym, wręcz radiowym głosem, zaczęła czytać chłopczykowi książkę. Poprosił ją o to. Pomimo tego, że jesteśmy w autobusie, miejscu publicznym, gdzie ludzie wytykają swoje nosy w telefony, to matka czyta synowi książkę. Może nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale jest to tak miły widok.
Dzieci teraz dostają tablety do rąk, telefony, są pozostawiane sobie i ekranowi. Rodzice w tym czasie przewijają rolki, odpisują na esemesy, czytają fake newsy i robią rzeczy „dorosłe”, „poważne” i „ważne”, nie uświadamiając sobie, że siedzą przy swoim najważniejszym skarbie.
A ten skarb jest dzieckiem – i właśnie je ignorują na rzecz ekranu.
Dlatego to może taki miły widok.
Usłyszeć matkę czytającą synowi książkę o Świętym Mikołaju, o tym co jada na śniadanie, że mieszka na Biegunie.
Skąd się biorą prezenty? - oczywiście, że dzięki elfom, które są pomocnikami Mikołaja. A ten chłopiec słucha, słucha uważnie każde słowo, które wypowiada jego mama. Siedzi cicho, nie przeszkadza jej, naprawdę koncentruje się na tym, o czym jest książka.
Mama dodaje do historii różne dźwięki, wypowiada głośno „juhu”, a chłopiec pyta ją o różne rzeczy lub dodaje swoje komentarze.
Haha, w tej książce Święty Mikołaj tak naprawdę nie jest „gruby” tylko nosi kombinezon, który chroni go przed zimnem, dlatego wydaje się takim ogromnym gościem, ale to nieprawda! Ćwiczy jogę i kocha wspinaczki. Codziennie ćwiczy przechodzenie przez drzwi i trenuje wchodzenie do komina. Tak naprawdę jest wysportowany i bardzo o siebie dba.
Przykłady ich rozmów mamy i synka, które sobie zapisałam:
– Mamo czytasz? - Synek
– Czytam - Mama
– Już koniec czy jeszcze czytać? - Mama
– Jeszcze czytać - Synek
– Wow śnieżynki - Synek
Chłopiec jeszcze niedokładnie wypowiada słowa i sepleni, natomiast jego mama mówi bardzo wyraźnie, słychać, jak dobrze wypowiada „sz” i „cz”, aż miło po prostu jej posłuchać. Może gdyby nie jej głos, to bym właśnie nie zwróciła uwagi, na to zdarzenie w autobusie.
Zaraz wychodzę z autobusu, jaka szkoda, jeszcze bym posłuchała ich rozmów, głosu tej Pani, pytań tego chłopczyka i oczywiście.. o Mikołaju.
Jednak wysiedli na tym samym przystanku co ja! Mogłam dzięki temu zobaczyć mamę i synka na własne oczy. Przecież jak byłam w autobusie, to siedziałam tyłem do nich. Więc nie mogłam zobaczyć ich twarzy.
Ta mama miała na sobie plecak i torbę. Natomiast chłopczyk miał na swojej czapkę świąteczną czapkę… czyż to nie jest rozczulające?
Kiedy byłam w autobusie nie padał śnieg, ale teraz, jak idę do szkoły, to znowu zaczął padać śnieg. Cała ta historia z tym chłopczykiem i mamą, i czytaniem książki o świętym Mikołaju, zostawiła coś bardzo mocnego w moim sercu
No dodatek, kiedy rozchodziliśmy się w swoje strony, oni poszli inną ścieżką i ja inną (oni prawdopodobnie szli do przedszkola tego chłopczyka), to zauważyłam, że… przez całą drogę trzymali się za ręce!
Synek ciągle próbował bawić się, podskakiwać i miał w rączkach zabawkę, to pomimo tego, nadal trzymał swoją mamę za rękę.
Wydaje mi się, że każdy z nas chciałby mieć taką osobę, którą pomimo wielu rozpraszaczy, nie chcielibyśmy wypuścić z naszych objęć lub właśnie z ręki.
I tak właśnie wyglądała moja poranna podróż autobusowa 14 listopada.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania