Autostopowicz - Prolog

Perline Lambert wróciła z pracy.Powtarzała tę monotonną czynnoś codzienie.Jednak następny dzień miał być inny.Złożyła wypowiedzenie.Poszła do swojej sypialni,wzieła neseser i zaczeła upychać w nim pieniądze które skutecznie ukrywała ,przez dziesięć lat swojego życia.Kobieta starała się zrobić to najszybciej jak mogła.Chciała uciec,daleko gdzie jej nikt nie znajdzie.

-Perline !-Usłyszała głos,głos jej męża,którego tak nie nawidziła.Włorzyła po cichu neseser pod łóżko.I zeszła na dół ,do kuchni.

-Tak?-Zapytała cicho by nie usłyszał drżenia w jej głosie.

-Gdzie obiad ?!-Perline zdała sobie sprawę że zapomniała o najważniejszym posiłu męża.

-Ja zapomnia...-Nie zdążyła mu nawet odpowiedzieć.Czarnowłosy mężczyzna przewrócił ją na podłogę i zaczą kopać.

-Więcej nie zapomnisz.Idę napić się piwa z kolegami.-Stwierdził kiedy stał już przy drzwiach.

-Kiedy wrócisz ?-Zapytała Perline musiała mieć czas na ucieczkę.

-Kiedy się upije a co chcesz gdzieś iść?-Spytał ze złośliwym uśmieszkiem.

-Tak-Perline była otumaniona przez ból i nie wiedziała co mówi.

-Będzie ci trudno z połamanymi żebrami...Skarbie-Podszedł do Perline,wymierzył jej kilka ciosów ciężkim policyjnnym butem.Kiedyś zepchnął ją ze schodów,ale nie bolało to tak jak tę uderzenia.Peline czuła że musi być silna,żeby nie musieć znów tego przeżywać.Kiedy skończył wyszedł z domu bez słowa.

-Jeszcze zobaczymy mendo.-Powiedziała Perlina sama do siebie i skierowała się z wielkim bólem fizycznym do sypialni po neseser,z pieniędzmi.W myślach robiła plan rzeczy potrzebnych na podróż.

,,Pieniądze są,ubrania kupie na miejscu,samochód"-Myślała Perlina.

Była tak szczęśliwa że nic nie mogło jej tego szczęścia popsuć.Swoje kroki skierowała do garażu.W garażu czuć było zapach farby.Perline wiedziała że jej mąż wziął kluczyki od samochodu ze sobą.Jednak nie przejeła sie tym zabardzo ponieważ,wiedziała gdzie chowa zapasowe.Spojrzała na wazę stojącą na komodzie,po czym wzieła ją do rąk i z impentęm rzuciła o ziemię.Wśród kawałków porcelany znalazła kluczyki.Kluczyki do wolności.

Kobieta wsiadła do samochodu z uśmiechem jaki jeszcze nigdy nie gościł na jej ustach.Włożyła kluczyk do

stacyjki i przekręciła go w między czasię rzucajac neseser na tylnie siedzenie.Najbardziej bała się przejazdu prze ciemny las,bardzo ciemny las.Szczególnie teraz o siedemnastej w zimę jest naprawdę bardzo ciemno.Jak na

życzenie samochód zatrzymał się w środku lasu.Perline mimo iż była osobą spokojną teraz straciła nerwy.Była

sama z walizką pieniędzy,którą się przeciesz nie obroni.

-Perline przez lata znosiłaś te wszystkie cierpienia,upokorzenia nie wrócisz do domu,nie wrócisz,po prostu nie

możesz-Kobieta zaczeła mówić sama do siebie.O ile wcześniej była przerażona to teraz zaczeła krzyczeć i

piszczeć.Przy przedniej szybie stał chłopak cały umazany krwią i gestami pokazał jej żeby otworzyła mu drzwi od

samochodu.Perlin otworzyła skrytkę w samochodzie i wyciągneła z niej pistolet męża.Zebrała w sobie resztki

odwagi jakie jej pozostały i wyszła z samochodu do przerażonego chłopaka.Nasza bohaterka zapomniała że ma

pęknięte żebra i upadła na ziemię z ogromnym bólem.

 

-Gdzie jestem ?-Spodziewała się że

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wolfie 14.01.2015
    Jak widzę, do Twojego tekstu wkradło się całkiem sporo literówek i kilka błędów ortograficznych. Sam prolog również wygląda, jakby został przerwany w połowie pisania, po czym dodany na stronę. Nie wiem, co myśleć o Twoim opowiadaniu.
  • Prue 14.01.2015
    Końcówka źle się chyba wbiła na stronę. Są małe niepoprawności. Mam mieszane uczucia. Ale opowiadanie całkiem nie złe. Ode mnie 3.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania