Awokado.
Pogoda się zmienia, zauważalnie.
O ile jeszcze rankiem słychać ptaki
i trzeba otrząsać się z babiego lata, o tyle pod wieczór...
Wracam do domu, pod dach - na parapet.
Dam sobie jeszcze sezon, czy dwa - pół roku do kolejnych gałązek,
choćby te również miały skończyć w książkach, w roli zakładek.
Przynajmniej zawsze będę wiedział gdzie skończyłem i nie zgubię kartek,
kiedy kolejne arktyki zaczną mi pukać do okien,
a kora znów pokryje mnie tylko od strony słońca, tam gdzie czytasz.
Wciąż wrzesień, roku pańskiego.
Marcin Lenartowicz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania