Azyl

Przesuwam dłoń po wyniszczonej ścianie

Domu... który był moim azylem

Czuję każdą jej bruzdę...

Każde zagłębienie...

Wygryzione zębami czasu

Wypalone ostrym językiem ognia...

 

Wspomnienia bolą...

Bólem palącym od wewnątrz

Bolą... i są śmiertelną chorobą...

Która powoli mnie zabija

 

Ból po stracie jedynego azylu...

Jest okropny...

Nie do zniesienia...

Wraz z każdym spojrzeniem

Boli jeszcze bardziej

Niczym sztylet przebija moje serce

Raz po raz...

Dzień po dniu

 

Spoglądam raz jeszcze na szczątki spalonego domu

W którym zostawiłam część siebie...

I zostaję z wypaloną raną w sercu...

 

Czuję obejmujące mnie ramiona

I kojący głos matki... która zawsze ze mną była

Ale straciłam swoją przystań...

I ją odtrącam

Teraz już nic nie jest moim azylem...

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Rasia 05.09.2016
    Ciekawe ujęcie wyobcowania. Tutaj już dużo lepiej z metaforami, choć niektóre momenty jeszcze są zbyt dosłowne jak dla mnie. Mimo tego ogólny wydźwięk mi się podobał, bardzo przyjemnie napisane pod względem językowym. Zostawiam 4,5 czyli 5 :)
  • Upadły(D.F) 15.09.2016
    Ciekawa teoria samotności po stracie domu(azyl,dom,schronienie to praktycznie to samo) ale tęsknota za tym jest najgorsza za osobami ktore tam mieszkają i za tym co kiedyś tam się wydarzyło, odczuwamy wtedy pewną pustkę wewnątrz duszy którą problem wypełnić w najbliższym czasie :) Pięć i poprawiam do pisania chęć :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania