Lepiej idealizować to co było, ba! lepiej nawet okłamywać się i sielanki wmawiać niż pielęgnować urazy, budzić się z obrazami zakrzepłego zła pod powiekami.
Ten tekst zatrzymuje mnie dwoma zabiegami. Nie wiem czy są świadome, czy wyszły przypadkiem, ale bardzo dobrze robią utworowi. Po pierwsze idylliczna wyliczanka – to wymienianie ciągnie się tak i rozrasta, że paradoksalnie – wywołuje w czytelniku napięcie i oczekiwanie jakiegoś przykrego zwrotu akcji.
Po drugie przejście na czas teraźniejszy w ostatnim akapicie i osobista wypowiedź narratora. W pierwszej chwili zmiana czasu wywołała u mnie sprzeciw (bo robisz to w trakcie zdania), ale po chwili uznałam, że daje to efekt wbitego gwoździa – i dodatkowe zwrócenie uwagi na zmianę perspektywy.
Zmyślna miniaturka.
Dziękuję za czytanie i wartościowy komentarz.
Jeśli chodzi o czasy - jest to naturalne przejście, bo to co było jest przetworzone w osobie narratora.
Wszelkie zabiegi są nieprzemyślane, z automatu, ale jednocześnie świadome.
Naprawdę jestem Ci bardzo wdzięczna.
Tylko nie wiem, czy ze zdrobnieniami nie przesadziłam we fragmencie: "pełnej śpiewających kłaczków, mruczących zwierzaczków i puchatych, przyjaznych potworków".
Jak myślisz,. zmienić?
luna-tyczka
Nie odebrałam tego jako minus, ale z drugiej strony to utwierdza czytelnika w przekonaniu, że widzi opis mirażu.
Zmień, jeśli chcesz rozmyć to wrażenie, spróbować zaskoczyć.
Wiśnia - drzewo w ogrodzie. I jego obraz - wyhaftowany, krzyżyk po krzyżyku, na poszewce jaśka.
Wiśnie - uratowane w słodkich konfitturach.
Oglądałam wczoraj film dokumentalny " Dick Johnson nie żyje". Nowatorsko zrobiony, bardzo dobry. Fantastyczny wręcz.
Film zrobiła córka tytułowego bohatera. Gdy dowiedziała się, że jej ojciec zachorował na Alzheimera, zapytała, czy zgodziłby się, żeby ostatnie lata jego życia zostały zarejestrowane.
W filmie, w którym reżyserka pozwala ojcu umrzeć na kilka sposobów i później odżyć są nawet sceny z pobytu w niebie.
To dopiero słodkie wspomnienia. Dżem zrobiony z żywej wisienki i z jej - zrealizowanych dzięki filmowym sztuczkom - snów.
Wiśnie bardzo inspirują, są po prostu piękne zarówno podczas kwitnienia, jak i w formie owocu, a też jesiennego drzewa.
Wiadomo, muszą też wiązać się z Japonią, a jak z Japonią to z nostalgią i z haiku.
Bardzo dziękuję, postaram się obejrzeć film, o którym piszesz.
Trzy Cztery zwróciła uwagę na wiśniowość tekstu. Dorzucę więc na dokładkę do mojego komentu fragment znaleziony w necie:
"Ogólnie wiśnia symbolizuje radość, wesołość i szczęście. Jednak w miłości oznacza najczęściej miłość niespełnioną, tęskną, smutną, bez nadziei, lecz wierną i oddaną. W Japonii drzewo wiśni nazywane jest Sakurą. W mistyce tego kraju kwiat wiśni niesiony przez wiatr jest symbolem idealnej śmierci"
Tak mi się w temacie albo tuż obok nasunęło :).
Luna-tyczka↔Azylkowy, baśniowo–magiczny, świat łagodności. Zdrobnienia ocieplają tekst.
Że nawet pigwa nie musi być do końca przerobiona. Tak jakoś mnie się pomyślało
I urocze zdania np↔''parkowały w błyszczących, sterylnych słoiczkach''
Pozdrawiam?:)
Komentarze (19)
Ten tekst zatrzymuje mnie dwoma zabiegami. Nie wiem czy są świadome, czy wyszły przypadkiem, ale bardzo dobrze robią utworowi. Po pierwsze idylliczna wyliczanka – to wymienianie ciągnie się tak i rozrasta, że paradoksalnie – wywołuje w czytelniku napięcie i oczekiwanie jakiegoś przykrego zwrotu akcji.
Po drugie przejście na czas teraźniejszy w ostatnim akapicie i osobista wypowiedź narratora. W pierwszej chwili zmiana czasu wywołała u mnie sprzeciw (bo robisz to w trakcie zdania), ale po chwili uznałam, że daje to efekt wbitego gwoździa – i dodatkowe zwrócenie uwagi na zmianę perspektywy.
Zmyślna miniaturka.
Jeśli chodzi o czasy - jest to naturalne przejście, bo to co było jest przetworzone w osobie narratora.
Wszelkie zabiegi są nieprzemyślane, z automatu, ale jednocześnie świadome.
Naprawdę jestem Ci bardzo wdzięczna.
Jak myślisz,. zmienić?
Nie odebrałam tego jako minus, ale z drugiej strony to utwierdza czytelnika w przekonaniu, że widzi opis mirażu.
Zmień, jeśli chcesz rozmyć to wrażenie, spróbować zaskoczyć.
?
Wiśnie - uratowane w słodkich konfitturach.
Oglądałam wczoraj film dokumentalny " Dick Johnson nie żyje". Nowatorsko zrobiony, bardzo dobry. Fantastyczny wręcz.
Film zrobiła córka tytułowego bohatera. Gdy dowiedziała się, że jej ojciec zachorował na Alzheimera, zapytała, czy zgodziłby się, żeby ostatnie lata jego życia zostały zarejestrowane.
W filmie, w którym reżyserka pozwala ojcu umrzeć na kilka sposobów i później odżyć są nawet sceny z pobytu w niebie.
To dopiero słodkie wspomnienia. Dżem zrobiony z żywej wisienki i z jej - zrealizowanych dzięki filmowym sztuczkom - snów.
Wiadomo, muszą też wiązać się z Japonią, a jak z Japonią to z nostalgią i z haiku.
Bardzo dziękuję, postaram się obejrzeć film, o którym piszesz.
Bardzo cieszę się z Twojej wizyty, Trzy Cztery.
"Ogólnie wiśnia symbolizuje radość, wesołość i szczęście. Jednak w miłości oznacza najczęściej miłość niespełnioną, tęskną, smutną, bez nadziei, lecz wierną i oddaną. W Japonii drzewo wiśni nazywane jest Sakurą. W mistyce tego kraju kwiat wiśni niesiony przez wiatr jest symbolem idealnej śmierci"
Tak mi się w temacie albo tuż obok nasunęło :).
Dzięki.
Sympatyczne ?
?
No to mnie przekonujecie coraz bardziej, żeby zostawić zdrobnienia.
Że nawet pigwa nie musi być do końca przerobiona. Tak jakoś mnie się pomyślało
I urocze zdania np↔''parkowały w błyszczących, sterylnych słoiczkach''
Pozdrawiam?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania