Poprzednie częściBabojag misja 1

Babojag misja 2 odc 3

Winnipex zrobił dwa duże łyki. Wywar smakował wybornie. Wygorgolił całość i oddał kubek. Uśmiechnął się lekko.

- Nurtuje mnie tylko, - rzekł, - co taka śliczna dziewczyna robi w chacie pośród leśnej głuszy.

Bloordgar zachichotał złośliwie. Winni posłał mu karcące spojrzenie. Ahertana także się uśmiechnęła. Usiadła na trójnogim taborecie nieopodal łóżka.

- Jestem magiarką. – powiedziała. – Leczę ziołami, odbieram porody, rzucam uroki i mam już dziewięćdziesiąt cztery lata. Niech cię nie zwiedzie mój wygląd, Winnipexie, po prostu znam kilka sztuczek, ale zapewniam cię, że mam tyle sił, co stara baba. Oczy można oszukać, ale nie czas.

- Dziewięćdziesiąt cztery? – ranny wybałuszył oczy. – Na bogów! Jako nadworna kosmetynka zbiłabyś fortunę! Każda królowa chciałaby tak wyglądać, jak ty.

- Nie zamierzam porzucać tych stron dla jakiejś tam kariery. – prychnęła kobieta. – Ludzie z wiosek dookoła bardziej mnie potrzebują, niż wszystkie królewny Znanego Świata.

- Przepraszam, że się wtrącam, - Bloordgar miał niepewną minę, - ale straciłem dziś sporo energii. Obawiam się, że mogę za chwilę zniknąć.

- W porządku, - skinął Winni, - nie krępuj się. Wyjaśnię wszystko miłej gospodyni.

Bloordgar skłonił się nieznacznie, po czym zniknął.

Ahertana wciągnęła ze świstem powietrze.

- Wybacz mu, droga Ahertano. – usprawiedliwił przyjaciela Winni. – Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Myślałem, że Bloordi wspomniał o tym i o owym.

- O znikaniu nic nie było. – bąknęła zmieszana kobieta.

- Jasne. W takim razie posłuchaj uważnie. Bloordgar tak naprawdę nie jest gnomem, znaczy, w ogóle nie jest gnomem, tylko nim został, ale w rzeczywistości jest zabity, hmmm, to znaczy, nie do końca, bo egzystuje duchowo, co sama widziałaś, ale nie za długo, co też widziałaś. Generalnie jest człowiekiem, tylko martwym, choć nie za bardzo, bo jeszcze żyje, więc egzystuje ten martwy- żyjący człowiek, jako gnom duchowy, bo na razie jest gnomem, ale nie jest nim naprawdę, jasne?

Ahertana wlepiła w niego zbaraniały wzrok.

- Szczerze powiedziawszy, - rzekła powoli, - to nie bardzo. Czy to wszystko, co powiedziałeś ma jakiś, hmmm, no, tego, sens? Jest gnomem, bo nim nie jest, gdyż żyjąc jest martwy?

- No, tego, hmmm, - odchrząknął mężczyzna, - postaram się mówić jaśniej. Bloordgar Tredolo był walecznym rycerzem, który pewnego dnia, nieważne kiedy, przybył do zamku, gdzie wpadła mu w oko młoda królewna. Oboje mieli się ku sobie, ale ta dziewczyna była już zaręczona z jednym królewiczem. Tak się złożyło, że ojciec tego królewicza był potężnym władcą i rodzice królewny nie chcieli nawet słyszeć o zerwaniu zaręczyn. Bloordgar zatem i królewna uciekli potajemnie z zamku. Potężny ojciec młodego narzeczonego królewny wściekł się, bo jej rodzice zełgali, jakoby Bloordi porwał dziewczynę wbrew jej woli. Wysłał pogoń w celu odbicia przyszłej synowej. Była to banda jakichś mnichów szkolonych w sztuce tropienia. Odszukali Bloordgara i królewnę. Dopadli ich na wyspie Tano. Bloordgar sam nie mógł dać im rady. Poza tym podstępnie rzucili na niego czar. Z urodziwego mężczyzny stał się paskudnie wyglądającym gnomem. Żadna dziewczyna nie chciała od tej chwili na niego spojrzeć. Urok podobno ma działać do chwili, gdy jakaś niewiasta zdecyduje się na namiętny z nim pocałunek. Widziałaś go, więc wiesz, że to jest, hmmm, no, tego, może nie niemożliwe, ale bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Spotkałem go przypadkiem w jakiejś gospodzie. Topił smutki w mocnych trunkach. Wypiliśmy trochę razem i – odwrócił z zakłopotaniem wzrok, - znaczy się narozrabialiśmy nieco. Nie pamiętam już o co poszło. Dwa dni później ktoś urządził przedsadzkę na nas.

- Chyba zasadzkę. – wtrąciła Ahertana.

- Nie, nie, to była przedsadzka. – zaprzeczył żywo Winnipex. – Znam się trochę na taktyce i sztuce bojowej. Zasadzki urządza się inaczej. Zresztą nieważne. W każdym razie wpadliśmy w przedsadzkę. Bloordgar jeszcze nie był trzeźwy…

- Po dwóch dniach? – westchnęła kobieta.

- Nooo, tak, - potwierdził Winni, - dosyć dużo wypiliśmy w tej gospodzie. Gdyby był trzeźwy, to dalibyśmy radę. I tak nam nieźle poszło. W każdym razie jakiś upadły mnich trafił Bloordgara zatrutą strzałą. Wyrwałem ją prawie natychmiast…

- Tak, tak, - rzekł niewidoczny gnom. – Dodaj, że z połową mięsa z mojego barku.

- Mocno siedziała. – wyjaśnił Winnipex. – Co miałem robić? Czekać, aż cię trucizna powali?

- To on tu jest? – Ahertana wybałuszyła oczy. – Bloordgar znaczy się.

- Jest, jest, tylko go nie widać. – machnął niecierpliwie dłonią Winni. – Daj mi skończyć. Ta zatruta strzała nie zabiła go, ale w jakiś dziwny sposób działanie trucizny wpłynęło na urok, który spoczywał na Bloordim. Od tamtego czasu jakby nie żyje. Znaczy jego ciało leży w podziemnej krypcie, a jego duch wędruje ze mną. Szukamy wyjścia z tej sytuacji. Najpierw muszę znaleźć zaklęcie, taką antyklątwę, która przywróci go do życia, a potem dziewczynę, która zgodzi się go pocałować.

- Może być ciężko. – westchnęła Ahertana.

- Że niby co? – niewidzialny Bloordgar znów się odezwał. W jego głosie czuć było nerwowość. - Ciężko będzie odczynić urok czy znaleźć dziewczynę?

Na policzki Ahertany wypełzł rumieniec. Kobieta była wyraźnie zażenowana. Spuściła wzrok.

- No ten, tego, - plątała się, - eeee, będzie ciężko generalnie, że tak powiem. Mówiłam ogólnie, nie bierz tego do siebie, Bloordgarze. Z urokami jest różnie, a z kobietami jeszcze różniej.

- A może ty będziesz w stanie nam pomóc? – spytał z ożywieniem Winnnipex, chcąc skierować rozmowę w bezpieczniejsze rejony. – Może wiesz, gdzie znajduje się klasztor upadłych mnichów?

- Jeśli jakiś mnich upada, - zastanowiła się kobieta, - to chyba rzuca habit. Raczej nie będzie takiego klasztoru. W zakonie zostają tylko ci, co nie upadli.

- W sumie fakt, ale to może być niezły kamuflaż, nie uważasz? – Winni zerknął na nią chytrze. – Klasztor upadłych mnichów istnieć nie może, więc dlatego właśnie jego istnienie będzie doskonałą przykrywką dla takich zakonników.

- Trochę to pokrętna logika, ale może masz rację? – Ahertana podparła dłonią brodę. – Tu w okolicy żadnego klasztoru nie ma. Jest kasztel, parę chłopskich wiosek, pola i lasy. To wszystko. – zmarszczyła brwi. – A czy ten łysy, no, jeden z tych opryszków, nie był przypadkiem jakimś mnichem? Zakonnicy zwykle noszą takie właśnie wymyślne fryzury. Niby, że w ramach umartwienia.

- Ups, - westchnął Bloordi, - chyba trochę za późno, żeby go spytać.

- No, raczej. – zgodził się Winnipex. - Skoro mu łeb ściąłeś, to poskładać już się go nijak nie da.

- Szkoda. – westchnął niewidoczny gnom. – A ten kasztel? Może tam coś będą wiedzieć?

- Kasztelan srogi. – burknęła Ahertana. – Miejscowy lud uciska tak, że ludzie głód cierpią. To zły człowiek. Podobno z demonami trzyma.

- A do ciebie się nie przystawia? – spytał Winni.

- Eee, chłopi mu nagadali, żem wiedźma. Takie pierdoły wymyślili, że największy bajarz mógłby się od nich uczyć. Kasztelan omija mnie z daleka i jego pachołkowie też.

- Zły, powiadasz. – mruknął z błyskiem w oczach Winnipex. – Lubię takich. Jak się im spuszcza wpierdy, to sumienie przynajmniej nie protestuje. Może tak zajrzymy do kasztelu, co, Bloordi?

- Jasne. – ucieszył się gnom. Wciąż nie było go widać, ale przestało to już Ahertanie przeszkadzać. – Skoro z demonami trzyma, to może i zaklęcia jakoweś zna? Czuję, że w krypcie już mi wszystkie członki zdrętwiały. Pohasałbym sobie, jak za dawnych lat.

- Już niedługo, - Winni starał się podtrzymać przyjaciela na duchu, - obiecuję ci to, wierny druhu.

- Z głową u ciebie jeszcze nie najlepiej. – wtrąciła się magiarka. – Powinieneś odpocząć dzień, najdłużej dwa. Przygotuję z ziół napoje, co cię postawią na nogi.

Winnipex uśmiechnął się do niej.

- Zdaję się na ciebie, Ahertano. Skoro mam odpoczywać, to będę odpoczywał.

Jakiś czas potem spał spokojnie. Ahertana pościeliła sobie przy kuchni. Bloordi wyruszył gdzieś, bo przecież duchy nie muszą spać. Nad chatą lekko kołysały się gałęzie drzew, a

jeszcze wyżej błyszczały gwiazdy.

 

* Kosmetynki dbają o urodę księżniczek i królowych. Przygotowują kąpiele odmładzające, sprowadzają maści i pachnidła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania