Baby Buu~!- Rozdział 1
Mimo jesiennej pory było słonecznie i ciepło. Aż nachodziła ochota na spacer, lody i pogranie w koszykówkę. Albo ponieść się błogiemu lenistwu leżąc w hamaku w ogrodzie z chłodną lemoniadą. Taaa....Bardzo bym chciał to robić ale kupa raportów, które tylko zajmują miejsce i się kurzą same się nie wypełnią. Uch..... Odłożyłem dziesiąty już raport i wziąłem się za pisanie kolejnego. Na szczęcie (lub nie) zostało mi do napisanie sześć takich raportów i będę mógł pognać do domu. Wrócić do domu, zjeść coś dobrego i rozleniwić się z Kise na kanapie. Tak, z Kise. Na dodatek moim chłopakiem. Jak to się stało, że jesteśmy razem?! To wydarzyło się po Winter Cub. Po meczu widząc go zapłakanego jakoś tak serducho mi zmiękło i zanim dobrze pomyślałem przytuliłem go. Na początku był zaskoczony- tak jak reszta jego drużyny- lecz po krótkiej chwili wtulił się we mnie niczym małpka, mocząc mój rękaw. Głaskałem go po plecach mówiąc, że dał z siebie wszystko. Po dłuższej chwili uspokoił się odklejając się ode mnie i mrucząc ciche „Dziękuje”. Poszliśmy po tym do kawiarni. Nie rozmawialiśmy o tym meczu i wygranej Tetsu. Rozmawialiśmy o czasach gimnazjalnych, śmiejąc się co jakiś czas na wspomnienie jakiegoś głupiego zdarzenia. Gdy szliśmy później przez park Kise spojrzał na mnie tymi swoimi bursztynowymi oczami i powiedział „Dziękuje Aominecchi, że wciągnąłeś mnie w koszykówkę.” Na chwilę mnie zmroziło lecz po chwili uśmiechnąłem się czochrając jego włosy mówiąc „Kise......Ty na pewno nie farbujesz swoich włosów?”. Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym ofukał mnie i zapewnił, że jego włosy są naturalne. Obaj mimo wszystko się zaśmialiśmy. I wtedy stało się coś niespodziewanego.....
-Dlaczego zadałeś to pytanie Aominecchi?- Zapytał z rozbawieniem.
-Bo jakoś zawsze zastanawiałem się nad tym faktem ale jakoś nigdy nie było okazji aby cię o to spytać. Twoje włosy mienią się różnymi odcieniami tak jak farbowane, więc.....- Podrapałem się po karku z lekkim uśmieszkiem.
-Rozumiem, rozumiem. Ja byłem w tobie zakochany i też jakoś nie mogłem się odważyć aby ci to powiedzieć.- Powiedział, po czym zamarł i ja również. Kise wbił wzrok w swoje buty, a ja w niego. Pchnięty jakimś dziwnym impulsem podszedłem do niego i uniosłem jego głowę tak aby spojrzał mi w oczy. Jego tęczówki iskrzyły się, a na policzkach widniał rumieniec zapewne od zimna. Albo zażenowania. Pochyliłem się i pocałowałem go. Zrobiłem to delikatnie lecz stanowczo. Staliśmy tak stykając się nosami lecz nie trwało to długo. Kise zmniejszył dzielącą nas odległość i również mnie pocałował. Chciał się odsunąć lecz nie pozwoliłem mu na to obejmując go w pasie całując go zachłannie. Kise pisnął z zaskoczenia oddając jednocześnie pocałunki, zaciskając palce na moich ramionach. Gdy się od siebie oderwaliśmy nie wiedzieliśmy co robić.
-Jutro mam wolne popołudnie.- Powiedział patrząc na mnie z nadzieją.
-O 14 przed kinem?- Zapytałem z uśmiechem. Kise od razu się rozpromienił i przytaknął żwawo.
No i tak było kino, był obiad, było wspólne granie na konsoli i pocałunki. I chyba 5 dni po tej randce zapytałem go o chodzenie. Chyba nigdy nie wdziałem Kise tak szczęśliwego. I tym oto sposobem jesteśmy już ze sobą osiem lat. Skończyliśmy liceum, Kise dalej jest modelem, a ja zostałem policjantem. I mieszkamy ze sobą już 5 lat ale dopiero dwa w domku. Ojciec Kise zmarł i jego matka postanowiła wprowadzić się do swojej siostry. Matka Kise nie chciała sprzedawać domu, więc dała go Ryoucie. Dom był zadbany i niewiele w nim zmieniliśmy. I to tyle z tej historii. Chociaż pewnie jesteście ciekawi kiedy był nasz pierwszy raz. Nastąpił on dość szybko. Kise był wtedy po sesji, więc jako zajebisty chłopak zacząłem masować mu ramiona. Siedział na krześle i mruczał niczym kot. I w jednym momencie zacząłem składać pocałunki na jego szyi i ramionach, w kolejnym leżeliśmy nadzy w łóżku całując się namiętnie, a w ostatnim leżeliśmy spoceni i próbowaliśmy unormować oddech po przeżytym orgazmie. Dobra. Lepiej nie myśl o tym Daiki, bo się podniecisz, a zwalanie sobie ręką w kibelku odpada. Odłożyłem ostatni raport na kupkę i przeciągnąłem się. Wstałem, ubrałem kurtkę i wyszedłem, wsiadając do samochodu. Wstąpiłem jeszcze do sklepu i po chwili byłem na miejscu.
-Wróciłem!- Krzyknąłem lecz odpowiedziała mi cisza. Nie ma go? Zajrzałem do salonu- pusto, kuchnia- również pusto, sypialnia- bingo. Kise leżał na boku tyłem do mnie w pozycji embrionalnej. Zmarszczyłem brwi. Coś tu nie gra.
-Oj Kise!- Gdy tylko się odezwałem Kise przekręcił się szybko na plecy z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
-O! Aominecchi już wróciłeś?!- Powiedział, po czym się skrzywił.
-Co jest?- Usiadłem na łóżku przeczesując jego blond kosmyki.
-Źle się czuje. Boli mnie brzuch, głowa, a na widok jedzenia mnie mdli. Przepraszam ale nic nie zrobiłem.- Wykrzywił usta w bólu i przymknął oczy.
-Nie szkodzi. Ale może zjesz coś jednak. Bo ja wiem....Może owsiankę?!- Byłem zielony w takich sprawach. Gdy jestem chory to po prostu biorę leki, piję ciepłą herbatę i wcinam serki.
-No może być. Dziękuje Aominecchi.- Uśmiechnął się lekko zerkając na mnie.
-Ależ nie ma za co. To ty tu leż i odpoczywaj.- Pocałowałem go jeszcze w policzek i poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
-Słucham.- Usłyszałem po trzech sygnałach.
-Yo Kagami. Słuchaj, mam sprawę.
-Aomine? Czego chcesz?!- O dziwo nie warknął. Hmmm....Ciekawe.
-Przyszedłbyś do mnie zrobić owsiankę?
-Po co ci owsianka? I niby dlaczego ja mam ją robić?
-Ty masz ją robić, bo ja nie umiem. Specjalizuję się w prostych rzeczach. A potrzebna dla Kise. Źle się czuje.
-Ech.....No dobra. Będę za chwilę.- I się rozłączył. Wiedziałem, że się zgodzi. Gdyby się nie zgodził zostałby zbesztany przez Tetsu. Ach, co ta miłość robi z człowiekiem....
Po 10 minutach pan strażak Kagami był już u mnie od razu zabierając się do pracy. Dopytał przy tym co dolega blondynce- nie, ja nie obrażam swojego chłopaka. To jego wina, że piszczy jak dziewczyna, gdy go pieszczę. Dobra. Zatrzymam swoje zbereźne myśli. Kagami po zrobieniu owsianki dał dla Kise serki- które niby są od Tetsu, pożegnał się i wyszedł. Ja tymczasem wziąłem miskę z owsianka i sok i zaniosłem je blondynowi. Usiadł i o dziwo zjadł wszystko. Po tym ja sam się posiliłem i położyłem się obok Kise.
-Jeśli nie przestanie boleć to idź jutro do lekarza.- Powiedziałem głaszcząc go po plecach.
-Dobrze. Ale jeśli pozwolisz to się zdrzemnę, bo czuję się nieco lepiej.- Nic nie powiedziałem tylko przykryłem go kocem i sam udałem się do krainy Morfeusza.
Kise obudził się po jakiś dwóch godzinach i popędził do łazienki zwracając owsiankę. Nie chciał jeść, więc popijał tyko sok. Cały czas wręcz leżał, a spał najwyżej jeszcze półtorej godziny. Rano zadzwonił do lekarza i umówił się na wizytę. Miał ją o 13, więc nie mogłem go podwieść ale powiedział, że sobie poradzi. Westchnąłem i powiedziałem, że będę koło czwartej w domu, po czym udałem się do pracy.
Dzisiaj czułem się o wiele lepiej i nie mdliło już mnie tak. Po pożegnaniu się z Aominecchim zjadłem serek i poszedłem wziąć prysznic. Odświeżony i ubrany posprzątałem nieco i zapisałem sobie rzeczy do kupienia. Wyszedłem nieco wcześniej aby nie spieszyć się, a zarazem być wcześniej. Siedziałem potem chwilę w poczekalni.
-Pan Kise Ryouta.- Powiedział lekarz, więc wstałem i wszedłem z nim do gabinetu.- Co pana do mnie sprowadza?- Powiedział z lekkim uśmiechem.
-Panie doktorze od tygodnia boli mnie brzuch i głowa. Jednak dopiero wczoraj ból się nasilił i doszły do tego mdłości.- Dobrze, że Aominecchi nic nie wie.
-Dobrze. Niech pan ściągnie bluzkę i usiądzie na łóżku.- Tak jak powiedział lekarz zrobiłem. Osłuchał mnie, zerknął do gardła, ponaciskał nieco brzuch, pobrał krew do badania i- co mnie nieźle zdziwiło- zrobił USG. Chociaż pewnie sprawdzał, czy z narządami wszystko w porządku. Wytarłem się i ubrałem siadając ponownie na krześle. Lekarz chwilę coś pisał, by następnie spojrzeć na mnie z uśmiechem.
-Z diagnozy wynika, że jest pan w ciąży.- Powiedział, a mi omal nie opadła szczęka. W ciąży? To normalne, że mężczyzna również może zajść w ciąże i urodzić dziecko ale nie spodziewałem się, że mi się to przytrafi. Chociaż z Aomine często nie używamy gumek, wręcz rzadkością jest, że on je zakłada. Ale że ciąża?!!! Cieszyłem się i to bardzo, a z drugiej strony bałem się reakcji Aomine. Po tym lekarz przypisał mi witaminy i dał książkę na temat ciąży u mężczyzn. Podziękowałem i z szerokim uśmiechem wyszedłem z gabinetu. Będąc w sklepie kupiłem nieco więcej niż planowałem, gdyż postanowiłem zrobić coś pożywnego i bardziej skomplikowanego. Cały w skowronkach wróciłem do domu i przyszykowałem wszystko. Zdołałem jeszcze poczytać co nieco o ciąży. Punktualnie o 16 zjawił się Aominecchi.
-Wróciłem!- Jak zwykle krzyknął.
-Witaj w domu~!- Odkrzyknąłem nakładając ryż. Aomine wszedł do kuchni i objął mnie od tyłu w pasie przyglądając się jedzeniu.
-Wow! To ma być jakaś rekompensata za wczoraj?!
-Po prostu czuję się już lepiej, więc postanowiłem zrobić coś lepszego od curry.- Uśmiechnąłem się szeroko przewracając rybę na drugą stronę.- Za chwilę będzie gotowe, więc idź się przebrać.- Powiedziałem i cmoknąłem go w policzek. Aomine zaś pocałował mnie w usta i grzecznie poszedł. Po chwili, gdy już wszystko było na stole, wrócił ubrany w dresowe spodnie i czarny podkoszulek.
-Jak było u lekarza?- Zapytał siadając do stołu.
-Dobrze.- Wręcz wyśmienicie. Również usiadłem. Powiedzieliśmy sobie smacznego i zabraliśmy się za jedzenie. Byłem strasznie głodny. Chociaż nie.....Byliśmy strasznie głody, czyli ja i Junior. Po posiłku zrobiłem nam herbaty i postanowiłem powiedzieć Aominecchiemu dobrą nowinę. Przysiadłem się do niego na kanapie.
-Daiki muszę ci cos powiedzieć.- Powiedziałem patrząc na swoje ręce. Kątem oka widziałem jak Aomine spina się. Rozluźnił się jednak szybko i pochylił nieco w moją stronę.
-O co chodzi? Lekarz ci coś powiedział?- Widziałem jego zmartwienie. Westchnąłem głośno i spojrzałem na niego.
-Aominecchi ja.....jestem w ciąży.- Powiedziałem i zapadła cisza. Aomine siedział zszokowany patrząc na mnie.
-Na pewno?- Zapytał cichym głosem. Przytaknąłem będąc bliski płaczu. Czekałem na jego reakcję.
-Kise.- Odezwał się po dłuższej chwili.- Jak myślisz: będzie Daiki Junior czy mała Kisia?- Zapytał, a ja patrzałem się na niego zszokowany. Aomine uśmiechnął się szeroko, po czym pocałował mnie i przytulił mocno.- Cieszę się.- Wyszeptał mi do ucha, a ja nie wytrzymałem. Łzy szczęścia zaczęły lecieć mi po policzkach. Aomine zaśmiał się ścierając je. Przytuliłem się do niego mocno nie mogąc uwierzyć, że za 9 miesięcy- a dokładniej 34 tygodnie, bo to drugi tydzień- będziemy rodziną.
Ciąg dalszy na blogu: my-little-world-of-fantasy.blogspot.com
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania