Bądź mym księżycem Rozdział I

Królestwo Thromeyo rozciągało się aż od morza, daleko w głąb kontynentu. Lata bywały tam ciepłe lecz dość deszczowe, ze względu na coroczne monsuny, zimy natomiast śnieżne z lekkim mrozem. Kraj ten mógł pochwalić się pięknymi krajobrazami. Nad morzem piaszczyste plaże, gdzieniegdzie przegradzane stromymi klifami, kwieciste łąki, lasy z dorodnym runem i dumnymi drzewami mogły robić duże wrażenie. Łąki, pola, na których okoliczna ludność uprawiała ryż i warzywa, strumyki i rzeka z czystą wodą, wszystko to było idyllicznie piękne i urodzajne. Mieszkańcy kraju byli sumienni i pracowici. Każdy żył ze sobą w zgodzie i przyjaźni. Codziennie rano mieszczańskie ryneczki tętniły życiem, urzędnicy pospiesznie wyruszali do swych biur, pełnić różnorakie obowiązki, młodzież pędziła do szkół, rolnicy na pola. Kraj był spokojny, nie dręczony wojnami czy sporami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Wędrowcy, którzy przybywali do tego królestwa często porównywali go do dobrze działającej maszyny, w której każdy z mieszkańców był dobrze działającym trybikiem. Każdy znał swoje miejsce, czy to zwykły chłop, czy szlachcic, lecz nigdy jeden drugiemu nie ubliżał. Słudzy szanowali swych panów, a wielmożni nie zadręczali swych sług. Raj na ziemi? Owszem, każdy tak sądził i nie chciał tego zmieniać. Nigdy. Bo i po co , gdy każdy był szczęśliwy i miał wszystko pod dostatkiem? Głodu nie było, konfliktów też nie. Szczęście. Tylko szczęście.

Niewątpliwie na taki stan rzeczy miał ogromny wpływ król Thromeyo Lang Mokin. Był on władcą w sile wieku, jednak charakteryzowała go stateczność i dostojność. Bardzo poważnie traktował swe obowiązki względem państwa. Postrzegany był jako osoba uczciwa, sprawiedliwa, o wielkim sercu. Jego sylwetka podobna była do rosłego, potężnego drzewa, charakter do źdźbła trawy, która nigdy nie podda się wichurze, niezależnie jak mocna by nie była. Cenił sobie rady swych doradców, którzy cechowali się doświadczeniem i inteligencją, jednak nigdy nie pozwolił sobie, by ktoś nim manipulował. Potrafił zjednywać sobie poddanych, którzy w każdej sytuacji byli mu lojalni. Jego aparycja również wzbudzała zachwyt. Miał ciemne oczy i włosy, szczery uśmiech, pogodną twarz ozdobioną wąsem a głos donośny i mocny. Niewątpliwie każda kobieta Thromeyo, czy to panna czy mężatka uwielbiała swego króla, jednak jego serce i dusza należały w całości do królowej Rassy. Poddani kochali ją bardzo. Pochodziła z ludu, jednak z dobrej i szanowanej rodziny. Uwielbiała literaturę i muzykę. Była zwolenniczką wszechstronnej edukacji młodzieży, zarówno szlacheckiej jak i chłopskiej. Była miła, łagodna i cierpliwa. Zawsze z chęcią brała udział w akcjach pomocowych dla najuboższych. Mąż mógł na nią zawsze liczyć. Często spotykała się z politykami z zagranicy. Była naturalna, aczkolwiek emanowała wewnętrznym pięknem. Ciemne włosy zawsze miała starannie uczesane w kok, aksamitną cerę i pełne dobroci duże, ciemne oczy. Każdy w kraju wiedział, że ma ogromne wyczucie stylu, jednak nie afiszowała się nigdy swoją zamożnością. Jej suknie, gorsety czy biżuteria były piękne, jednak próżno było doszukiwać się w nich przepychu. Raz do roku oddawała część swych rzeczy dla potrzebujących, co poddani bardzo doceniali a bogatsze panie i młode szlachcianki chętnie szły jej śladem. Król Mokin i królowa Rassa tworzyli zgodne i kochające się małżeństwo.

W pewien ciepły i pogodny dzień księżniczka Ahnna spacerowała wraz ze swoją towarzyszką Seol po ogrodzie, z tyłu pałacu. Była ona trzynastoletnią panienką, młodszą córką królewskiej pary. Gdy szesnaście lat temu na świat przyszedł Yeom, pierworodny syn, następca tronu, poddani byli bardzo szczęśliwi. Jednak gdy urodziła się Ahnna całe królestwo dosłownie oszalało. Księżniczka była uwielbiana przez lud. Każdy wiedział, że była niezwykłą osobą. Już od najmłodszych lat cechowała się mądrością. Szybko nauczyła się pisać i czytać, co skutkowało tym, że książki dosłownie chłonęła całą duszą. Była bardzo rezolutnym i pogodnym dzieckiem, jednak gdy wymagała tego sytuacja potrafiła zachować powagę i oddać się głębokiej zadumie. Często wraz ze starszym bratem dyskutowała na najróżniejsze tematy, czy to polityczne czy kulturowe. Cała jej kibić była smukła, gdy chodziła można było odnieść wrażenie, że unosi się nad ziemią niczym motyl albo rajski ptak. Twarz jej była piękna, śnieżnobiała, przypominająca księżyc w pełni. Długie, czarne włosy czesała w warkocz i ozdabiała spinkami w kształcie kwiatów. Sukienki jej były skromne, lecz gustowne. Była niekwestionowaną ulubienicą wszystkich, zarówno rodziny jak i każdego mieszkańca Thromeyo.

-Ahnno! Ahnno! - rozległ się głos księcia Yeoma.

- O co chodzi, drogi bracie? - księżniczka ukłoniła się z szacunkiem a Seol oddaliła się nieco, by nie przeszkadzać.

- Dostaliśmy wiadomość od króla Joseon i ojciec chce nas widzieć.

- Czy chodzi o księcia Young Hee? Rok już mija odkąd przybył do naszego kraju na nauki...

- Chyba masz rację. Ale, moja droga siostro, może chodzić o coś jeszcze. - Yeom lekko zmarszczył piękne, gęste brwi a jego twarz stała się zamyślona. Ahnna kochała taki wyraz twarzy brata. Wydawał jej się wtedy taki mądry i poważny. Książę był bardzo inteligentny, wysportowany i niezwykle urodziwy. Uchodził za najprzystojniejszego młodzieńca w kraju. I trudno się było z tym nie zgodzić. Jego wysoka, smukła postać, nieskazitelna cera, duże oczy, gęste ciemnobrązowe włosy, dorodne usta i zgrabny nos powodowały szybsze bicie serca u wszystkich młodych panien. Dodatkowo bystrość i łagodność dodawały mu niepowtarzalnego uroku. Miał szesnaście lat i ojciec angażował go w sprawy państwowe. Jako książę koronny i przyszły władca chciał jak najwięcej nauczyć się od króla, którego bardzo kochał i szanował.

- Podejdźcie bliżej. - rzekł król do swych dzieci, gdy przybyły do sali tronowej. Był on przyodziany w szkarłatny płaszcz, na głowie miał koronę o kształcie specjalnego jakby kapelusza wysadzanego drogimi kamieniami a na ręku lśnił pierścień. Obok męża na tronie siedziała królowa w błękitnej, kwiecistej sukni. Oboje mieli zatroskane miny. Rodzeństwo ukłoniło się i z wolna podeszło do nich. Władca trzymał w ręku zwinięte w rulon pismo, które podał synowi. Yeom ostrożnie je rozwinął, rzucił okiem i zaczął czytać na głos.

- "Ja, Lee Shin, król państwa Joseon piszę tę wiadomość do władcy Thromeyo. Otóż mój starszy syn, książę Young Hee, który jest mi drogi, i którego przyszłość nie jest mi obojętna, chcąc utworzyć dla niego jak najlepszą przyszłość, mimo, że jest zrodzony z konkubiny, przysłałem go na rok czasu do Twojego królestwa. Oczywiście głęboko wdzięczny jestem, za dobroć i pomoc, jaką wszyscy mieszkańcy okazali księciu. By nie być gołosłownym i odwdzięczyć się należnie, moim życzeniem jest widzieć u siebie, w pałacu w stolicy Joseon, Hanyang Twego syna, księcia koronnego i następcę tronu Yeoma, oraz księżniczkę Ahnnę. Czyniąc to pragnę zacieśnić więzy między naszymi królestwami. Książę Yeom będzie mógł poznać nasz system władzy i politykę, jaką prowadzimy. Także i księżniczka, która, jak wieści głoszą, jest mądra i oczytana będzie mogła wiele nauczyć się o naszym kraju i kulturze a także dotrzymać towarzystwa mojej najmłodszej latorośli księżniczce Min Ha. Pobyt księcia Yeoma i księżniczki Ahnny, podobnie jak pobyt księcia Young Hee w Thromeyo, będzie trwał rok. Ufam, że po otrzymaniu tej depeszy, cała trójka jak najszybciej wyruszy do Joseon. " - Yeon skończył czytać. Spojrzał na siostrę a potem na rodziców.

- Czyli musimy jechać do Hanyang, ojcze? - spytała po chwili Ahnna.

- Nie jestem z tego powodu szczęśliwy, ale tak... musicie jechać. - odparł król. Królowa posmutniała po tych słowach, jednak nic nie powiedziała.

- Ja również obawiam się tego wyjazdu ojcze. - dodał książę. - Joseon to kraj, który jest trawiony konfliktami wewnętrznymi. W dodatku to dziwne, że kraj, który niegdyś raczej stronił od bliższych relacji z sąsiednimi państwami, najpierw wysyła za granicę swego księcia, a potem chce bardziej zaangażować się w politykę międzynarodową.

- Król być może chce w ten sposób zdobyć sojusznika i zażegnać wewnętrzne konflikty. W końcu nie od dziś wiadomo, że postać króla w tym kraju kojarzy się przede wszystkim z marionetką w rękach rządu aniżeli z politykiem z ugruntowaną pozycją i władzą. - Lang Mokin zamyslił się. Na jego czole powstała duża bruzda. Królowa ukradkiem otarła łzy napływające do jej dużych oczu.

- Co o tym wszystkim sądzisz, siostro? - zapytał Yeom, gdy oboje z Ahnną wyszli już z sali tronowej. Księżniczka zamyśliła się głęboko, lekki wiatr unosił jej długie włosy.

- Nie możemy przynieść ojcu wstydu. - odparła po chwili. Jeśli król Joseon chce nas widzieć, nie powinniśmy się sprzeciwiać. To by wywołało niepotrzebne napięcie między naszymi krajami. Dodatkowo może to być dobra okazja, aby wysławić nasz kraj w Joseon.

- Nie będziesz żałować? Nie będziesz tęsknić za ojczyzną i domem rodzinnym? - książę złapał obie ręce siostry i przycisnął do siebie.

- Na pewno będę tęsknić za rodzicami i domem. Jesteśmy przecież bardzo ze sobą związani. Czy będę żałować? Na pewno będę starała pomóc ci we wszystkim, oraz będę godnie reprezentować nasze królestwo. Możesz być tego pewny! - rodzeństwo uśmiechnęło się do siebie serdecznie i przytulili. Stali tak dłuższą chwilę wśród pięknych dekoracji, roślin i ludzi, którzy kochali ich z całego serca.

- Mężu, wszystko w porządku? - królowa z niepokojem zerknęła na Mokina który zbladł po wyjściu dzieci.

- Obawiam... obawiam się jak my zniesiemy tę rozłąkę. Bez nich będzie tu bardzo smutno i ponuro. - westchnął. - Poza tym nie jestem zadowolony z tego, że dwoje moich dzieci wkracza do pałacu w Hanyang.

- Poradzimy sobie. Musimy być silni. - królowa Rassa pozwoliła, by głowa jej męża spoczęła na jej ramieniu.

- Doprawdy... godna jesteś być moją żoną i królową Thromeyo. - odparł po chwili.

Tymczasem królewscy pomocnicy zajęi się organizacją wyprawy książąt i księżniczki. Przygotowali statek, skompletowali załogę. Mieli wyruszyć za dwa dni. Przez ten czas księżniczka Ahnna skrupulatnie przygotowywała się do podróży. Uczyła się o kulturze i obyczajach panujących w Joseon, studiowała książki i mapy. Przygotowała również drobne podarki dla króla i królowej. Wszystko to robiła z wielką uwagą i starannością.

W wieczór poprzedzający wyjazd księżniczka siedziała zamyślona na łóżku nad jedną z konfucjańskich książek. Mimo, że miała już na sobie koszulę nocną wyglądała jak biały, piękny ptak. Seol tymczasem pakowała jej ostatnie drobiazgi do kufra. Komnata księżniczki była przytulna, czysta i schludna. Znajdowało się w niej łóżko duże, wygodne, przybrane aksamitną pościelą, stolik nocny, wykonany z ciemnego i solidnego drewna oraz biurko, przy którym Ahnna często się uczyła, pisała i czytała. Duże okno wpuszczało sporo światła do komnaty, świeże kwiaty oraz śliczne dywaniki dawały poczucie ciepła. Naprzeciwko łóżka znajdował się olbrzymi regał, cały zapełniony książkami. Księżniczka posiadała także osobną garderobę oraz łazienkę.

- Czy na prawdę ten kraj boryka się z wewnętrznymi problemami? - szepnęła do siebie Ahnna. - przecież państwo, które mówi o cnocie i dobrych obyczajach nie może być niestabilne politycznie.

- Nie znam się na literaturze ani na polityce księżniczko - odparła dziarsko Seol - ale jedno wiem na pewno. To, że nie jestem zachwycona, że muszę tu zostać i przez cały rok nie będę mieć pieczy nad tobą.

- Moja droga, ja również będę tęsknić. - podniosła się i objęła jej ręce. - Jesteś mi bardzo bliska, niczym siostra. Jednak musisz zostać. Na miejscu będę mieć kogoś do pomocy.

- A...Ale księżniczko... - jednak nie zdążyła odpowiedzieć, bo do komnaty weszła królowa. Naraz obie młode panny ukłoniły się pokornie przybyłej władczyni. Seol cichutko wyszła. Rassa rozejrzała się.

- Widzę, że moja córka jest bardzo praktyczna. - powiedziała patrząc na kufer. - Tak mało ze sobą zabierasz?

- To co niezbędne już mam spakowane, jeśli jednak czegoś będę potrzebować to kupię to na miejscu. Nie chcę powodować problemów swoim nadmiernym bagażem. - Ahnna uśmiechnęła się lekko.

- Rozumiem. Dobrze więc. Ale powiedz, nie lękasz się?

- Czegóż miałabym się obawiać, matko? Jestem szczęśliwa, że mogę pomóc bratu rozsławić nasz kraj za granicą. -gdy to rzekła królowa przytuliła ją czule.

- Tak, to właśnie moja córeczka. Mądra i miła. Cieszę się, że nie jesteś samolubna i leży ci na sercu los naszego królestwa. Wiem, że jesteś odpowiedzialna, nie muszę ci przypominać byś zawsze słuchała swego brata i pomagała mu najlepiej jak umiesz. Wiem, że będziesz wystrzegać się złych rzeczy a podczas spotkania z królem będziesz zachowywać się godnie i z szacunkiem. Ale kochanie, nie obawiaj się, jeśli popełnisz jakiś błąd. Przecież jesteś jeszcze tylko dzieckiem. Masz prawo się bawić i odpoczywać.

Matko, - księżniczka złożyła jej głęboki, pełny honoru i dostojeństwa pokłon. - wiem, że się martwisz. Jednak chcę cię zapewnić, że zrobię wszystko, by nie zhańbić naszego kraju. Podczas spotkania z królem właśnie tak mu się pokłonię. Będę pomagać bratu i uczyć się pilnie, a gdy minie rok wrócę tu i będę tobie i ojcu służyć całym moim sercem. - złożyła jej pocałunek w czoło. Królowa Rassa trochę się uspokoiła, jednak obawiała się, że jej córka jest zbyt poważna i dostojna jak na swój wiek. Księżniczka Ahnna tej nocy nie spała za wiele. Była zdenerwowana i podekscytowana. Była szczęśliwa, że może zrobić coś dla ukochanej ojczyzny, jednocześnie obawiała się, że nie jest zbyt silna, by wytrzymać roczną rozłąkę z rodziną. Najbardziej była jednak bardzo ciekawa jaki jest kraj Joseon. Wiele myśli krążyło po jej głowie tak długo, aż zapadła w spokojny sen, a księżyc będący w pełni nie oświetlił jej pięknej, szlachetnej, lecz cięgle jeszcze dziecięcej twarzyczki.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania