bajka :)
oj, jak dawno mnie tu nie było :) :)
Wstęp
- jak u Ciebie ?
- idealnie, po prostu “Bajka”
Kurwa ciekawe co powie na to Wilk z bajki o Czerwonym Kapturku, Wilk z bajki o trzech Świnkach, albo Wilk z bajki o siedmiu Koźlątkach? Chyba nie dla każdego bajka jest “Bajką”? I dlaczego zawsze musimy się dopierdolić do tego biednego Wilka ?
Znacie jakąś klasyczną bajkę której akcja toczy się w mieście?
O nie!
Bajki są z lasu albo ze wsi!
Macie swój las albo swoją wieś?
Jeśli nie macie to chyba nie jest to Wasza bajka…
Ja mam swój Las, mam swoją Wieś, ale ominęły mnie bajki. Chyba nie byłem gotowy aby słuchać ich opowieści… Ale bajki są cierpliwe i zaczynają przychodzić. Przychodzą powoli, na razie powiedziały, że są i chcą pogadać. Zostawiam im otwarte drzwi. Czekam. Chcę posłuchać. Bajki mają ustalić która przyjdzie pierwsza. Czekam na pierwszą, później przyjdą następne. Podobno to Siostry. Nie wiem ile ich jest. Mówią, że są Bajkami Werowskimi. Nie mogę się doczekać!
Werowska bajka numer jeden.
Miały przychodzić po kolei. Jedna za drugą. Właśnie dotarło do mnie jak głupie jest to stwierdzenie. Jedna za drugą? Nie powinno się mówić druga za pierwszą? Dlaczego jedynka ma być po dwójce? Najpierw przychodzi jedna, później druga, trzecia itd. Kolejna pułapka językowa bez jakiegoś logicznego sensu. Ale olać to. Z językiem i utartymi zwrotami nie wygrasz. To jak z tą “najmniejszą linią oporu”. Mało kto sobie zdaje sprawę, że ciężko o taką.. Linia w sensie matematycznym to inaczej prosta,a prosta to “jedno z podstawowych pojęć geometrii, szczególny przypadek nieograniczonej z obydwu stron krzywej o nieskończonym promieniu krzywizny w każdym punkcie.”. Nieograniczona z obydwu stron.
Czyli każda prosta jest nieskończenie długa.
Czyli każda linia jest taka sama.
Czyli mówienie o najmniejszej linii oporu to bzdura.
Czyli jak mam mówić?
Prawie tak samo. Mów o linii najmniejszego oporu. Wystarczy zamienić dwa słowa i zaczyna to być logiczne i mieć jakiś sens.
No, język i słowa to najbardziej pojebane narzędzie jakie człowiek dostał. To narzędzie sprawiające wiele kłopotów i konfliktów. Mówisz coś, a ktoś rozumie zupełnie coś innego. Jakieś niedomówienia powstają tylko przez to, że coś mówimy. Jak nie potrafię powiedzieć czegoś wprost to kombinuję tak, żeby ktoś zrozumiał to “między wierszami”. Jak? Spójrzcie na to co napisałem. Między wierszami/słowami jest puste miejsce. Jest spacja, jest przestrzeń. Dając przestrzeń między słowami pozwalam komuś na pełną dowolność dopowiedzenia tego co chce. Dostał “przestrzeń”. Ciekawe czym ją wypełni i co usłyszy “między słowami”. Wiem natomiast kto nie czyta “między słowami”. Wiem kto nie szuka ukrytych znaczeń i kto rozumie słowa wprost. To Dzieci. I im od małego robimy największą krzywdę słowami. Krzywdzimy też jeszcze kogoś. Robimy z nich
, słowami potwory. A one nic z tym nie mogą zrobić bo słów nie potrafią używać. To zwierzęta. Niektóre z nich stają się postrachem dla naszych dzieci na całe życie. Robimy to chyba zupełnie nieświadomie. A gdyby te zwierzęta chciały powiedzieć coś na ten temat?
Mi powiedziały.
A było to tak:
Wstałem jak zwykle po 4 rano. Było jeszcze ciemno. Nocą były już przymrozki więc idealna pora żeby przed zimą zaorać pole. Zawsze robiłem to przed zimą. Gleba lepiej się nawadniała i napowietrzała. Tak mnie nauczyli, to tak robiłem. Nie chciało mi się wstać, no ale swoje trzeba zrobić. Pękała mi głowa, znowu za dużo piję. Na szczęście tylko wieczorami. Jakoś udaje mi się na ściśniętej dupie przepracować cały dzień i zazwyczaj nagradzam się wieczorem. Wczoraj trochę przesadziłem. Będę musiał się “podleczyć” jak wyjadę w pole bo nie ogarnę. Wiedziałem, że dziś muszę to zrobić bo słyszałem w prognozach o jakiejś odwilży i deszczach, a jak tak będzie to się utopie ciągnikiem i będzie lipa.
Dobra, czas ruszyć dupę bo jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Przypomniało mi się jak to było kilkanaście lat temu. I to całkiem niedawno, który to był rok? A no tak 2023, czyli 10 lat temu. Pamiętam ten rok bo wtedy mocno się wszystko pozmieniało. Terapia, która uratowała mi życie i potężne zmiany we mnie. Zmiany w rodzinie, zmiany w pracy. No i w tym 2023 (2+0+2+3=7 prześladująca przez całe życie siódemka),było tak że rano pierwszą czynnością w wielu domach w Werówce było napalenie w piecu. Lubiłem to robić, najbardziej lubiłem palić w kominku. No ale zabronili już tego, teraz na każdym Werowskim dachu lub na działce widzę fotowoltaike. W każdym domu elektryczne ogrzewanie. Traci urok ta wieś. Na szczęście nie zakazali palić ognisk. Życie bez żywego ognia jest puste.
Rozpalanie w piecu więc odpada. Na szczęście jeszcze nie zabronili hodować zwierząt. Miałem ich trochę i było trzeba rano zrobić przy nich rundkę. Co trzymałem w swoim gospodarstwie? Dwie świnie, trochę kur, trochę kaczek. Miałem też barana, zawszę chciałem go mieć. Mały Książe chciał, żeby mu go narysować. Ja kiedyś postanowiłem mieć prawdziwego. Był u mnie tylko ze względu na Małego Księcia, nigdy nie miał zamienić się w mój pokarm i nie obchodziły mnie zyski ze sprzedaży materiału na wełnę. Aha i Osła też miałem, bo zawsze chciałem go mieć. Osła chciałem mieć z dwóch powodów. Kłapouchy z Kubusia Puchatka był pierwszym z Nich. Chciałbym mieć wszystkie zwierzęta z tej bajki, ale to raczej trudne do wykonania. Prosiaczka miałem, Kłapouchy był, Sowa Przemądrzała czasem przylatywała z pobliskiego lasu. Królika też miałem, zapomniałem o nim wspomnieć. Ale ogarnąć na wsi Niedźwiedzia, Tygrysa i dwa Kangury, hmm trudna sprawa. Drugim powodem, mimo iż wielu nazywało mnie Bezbożnikiem była poniekąd historia Jezusa. Jezus W łonie Marii przyjechał na Ośle aby urodzić się w Betlejem i na Ośle wjechał do Jerozolimy, żeby potem umrzeć. Osioł więc mimo bycia osłem jest bardzo ważny. Też głupie to nazywanie ludzi od zwierząt. Jak ktoś nie za mądry to osioł albo baran. Możesz być też świnią. Możesz być wierny jak pies i możesz komuś nie wierzyć jak psu (to już wogóle jakaś paranoja). Jak Ci jakaś kobieta nie przypasuje to jest krową, piszesz jak kura pazurem, chodzisz jak kaczka, jesteś chytry jak lis albo masz węża w kieszeni. I pewnie bym mógł tak pisać i pisać, ale nie o to chodzi. Swoją drogą ciekawe czy świnie jak ze sobą rozmawiają to rzucą czasami coś w stylu “Weź kurwa, nie zachowuj się jak człowiek”.
Ogarnąłem zwierzaki. Było już po piątej, sklep otwarty można jechać w pole. Odłączyłem ciągnik od stacji ładowania, baterie były na full więc na cały dzień pracy wystarczy. Jakby starsze pokolenie to widziało to by nie uwierzyło. Ciągnik którego nie słychać jak się go uruchomi. Mi też się to nie podoba. To były dźwięki wsi, klekoczące ciągniki na drodze na polach. O Dźwięku kopyt na asfalcie juz nie wspomne - poezja.
Podjechałem do sklepu. Jedna rzecz się nie zmienia od lat. Sklep jest, chłopaki przed robotą przed sklepem są, ploty są. Uroki wiejskiego sklepu. Całe szczęście, że tutaj nie opłaca się wybudować jakiegoś dyskontu i coś wiejskiego na tej wsi zostało. Przypomniały mi się lata 2022 i początek 2023. Ale ja wtedy piłem, cud że przeżyłem ten maraton. Oj działo się wtedy. Teraz jakoś ogarniam. Wziąłem dwieście i pojechałem na działkę pod lasem. Skąd ona się w ogóle wzięła? Nigdy wcześniej jej nie miałem. Ktoś mi sprzedał, nawet nie wiem kto. Zawsze miałem problem z kojarzeniem ludzi którzy mieszkali kawałek dalej, nieistotne. Przejechałem obok domów dwóch Przyjaciół. Kiedyś na Werówka 1 był koniec zabudowań. Teraz jeszcze jest kilka domów za Werówka 1. Zawsze chciałem żeby je ponumerowali od 0 i jechali z numerami ujemnymi ale to nie przeszło. Wylali asfalt aż na sam dół do zakrętu drogi i nadali jej nazwę. Za Werówka 1 zaczynały się zatem adresy które miały nazwę ulicy - Werówka ul. Cybulnik 1 itd. - kto by pomyślał.
Dojechałem na pole. Jakoś dziwnie przeszedł mi ból głowy. Postanowiłem nie pić tym razem, zostawię sobie na wieczór. Jestem cały czas alkoholikiem, ale coś się pozmieniało. Nie lecę już tak jak kiedyś z tym chlaniem, chyba nie mam siły po prostu. Pamiętam jak w 2023 postanowiłem odstawić białe gówno i odstawiłem z dnia na dzień, to samo było z LSD i innymi psychodelikami. Chociaż do nich lubię od czasu do czasu wracać, jednak w przypadku psychodelików nie ma mowy o uzależnieniu. Gorzej było z alko, jakoś mnie to zawsze bardziej trzymało, ale w końcu udało mi się ograniczyć. Wcale nie pije kontrolowanie, bo czasem jak odpalę to nawet nie wiem jak to się stało. Mam na szczęście Anioła w domu, który bez krzyków i innych dziwnych akcji wyłapuje te moje wyskoki i szybko reaguje. Ja wypracowałem sobie słuchanie tego mojego Anioła bo nie chciałbym go stracić. Robię stop, pomęczę się trochę i wracam. Wskoczyłem w model mojego Chrzestnego. Coś, czułem że tak będzie. No ale mam zamienniki, uwielbiam te stany po niektórych z Nich. Otworzyłem schowek, wyciągnąłem Rape i włączyłem muzykę. Z Rape też kiedyś przeginałem i w pewnym momencie przestała nawet działać. Wcale się jej nie dziwie. Teraz wole rzadko, ale porządnie tak jak należy. Zdjąłem sobie buty i wyszedłem na zewnątrz. Było lekki mróz, ale moje stopy lubią dotyk zimnej zmarzniętej ziemi. Czułem, że mogę zasnąć na chwilę bo krótko spałem. Wziąłem wodę i koc. Nie miałem intencji dla siebie na dziś. Zobaczyłem sarne na brzegu lasu. Pomyślałem, że będzie z intencja dla sarny. Albo nie, dla wszystkich zwierząt z lasu. Spodobało mi się to. Uśmiechnąłem się i zrobiłem. Zamknąłem oczy i cieszyłem się tym fajnym stanem. Szum w głowie i to ciepło. Zawsze to lubiłem. Z szumu wyłoniły się jakieś dźwięki dookoła mnie, Rape potrafi zaskoczyć mimo tylu lat przyjaźni.
I tu zaczyna się bajka:
Głowę miałem skierowana tak, że moje oczy kiedy je otworzyłem patrzyły w niebo. Dopiero zaczynało świtać. Patrzyłem w niebo ale czułem, jakbym siedział w jakimś tłumie i jakby ktoś na mnie patrzył. Słyszałem też jakieś ruchy dookoła mnie. Spuściłem powoli wzrok na dół. Po lewej stronie leżały wpatrzone we mnie dwa dorosłe lisy. Lis i lisica. Za nimi bawiły się trzy małe, normalna lisia rodzina. Gdy spojrzałem w prawo trochę się przestraszyłem. Po prawej stronie miałem też rodzinę, ale wilków. Strach tak jak szybko przyszedł tak szybko odszedł. Jakaś łagodność biła od wilków. Nie wiedziałem co mam robić, trochę byłem skołowany. Jeszcze bardziej skołował mnie Wilk bo się odezwał.
- Nie obawiaj się. Zasnąłeś, a My to tylko Twój sen. Dziękujemy Ci za Twoją intencję. Chcielibyśmy z Tobą porozmawiać.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. A Wilk mówił dalej.
- Właściwie tylko ja będę mówił. Reszta jest dla towarzystwa i po to, żebyś coś zobaczył.
A ja cały czas zatkany. Tylko zaraz, gadałem z Diabłami, Aniołami i Drzewami to dlaczego nie mam porozmawiać z wilkiem?
- Skoro masz mówić to mów Przyjacielu. Rozumiem, że masz mi coś do powiedzenia, więc powinienem bardziej słuchać niż mówić tak?
- Myślę, że ja będę więcej mówił, ale będę miał też kilka pytań.
- Mów zatem, ja słucham.
- Tak naprawdę to mamy do Ciebie prośbę człowieku.
Trochę się zdziwiłem i odpowiedziałem:
- Jaka prośbę? Myślisz, że dam radę zrobić dla Was to o co mnie poprosisz?
- Myślę, że tak. Wiemy, że lubisz używać słów. Wiem, że świetnie się tym bawisz i właśnie słowami możesz spełnić Naszą prośbę.
- Tylko słowami ?
- Tak słowami, potrzebujemy od Ciebie dobrych prawdziwych słów. Nie chcemy abyś używał słów, które według Ciebie nie będa prawdziwe.
- Nie mógłbym użyć słów, które kłamią. Czego mają one dotykać, o czym mają być?
- O Nas.
- O Was? W jakim sensie? - nie rozumiałem o co mu chodzi i pytałem dalej
- Nie jestem znawcą zwierząt. Poza tym jest bardzo dużo przyrodniczych książek. Myślę, że o Wilkach nawet może być najwięcej. Wielu naukowców się Wami interesuje.
Po oczach Wilka widziałem, że nie o to mu chodzi, spojrzałem na niego i czekałem co mi powie. Wilk spojrzał na całą resztę moich Gości. Wyglądali jakby uśmiechali się do siebie. On zwrócił na mnie swoją twarz. Jakoś nie potrafię powiedzieć inaczej, jak dla mnie te zwierzęta miały twarze. Nie przeszłoby mi przez usta słowo “pysk”. Usłyszałem zaskakujące słowa:
- Z jednej strony trafiłeś. Chciałbym, żebyś coś o Nas napisał. Ale nie chodzi Nas, a o książkę. A tym bardziej o książkę przyrodniczą.
- To o co? - wtrąciłem się
- Chcemy, żebyś napisał o Nas bajkę.
- Bajkę, jest mnóstwo bajek z Wami - odpowiedziałem
- No właśnie - powiedział Wilk i stał się jakby smutny, ale mówił dalej
- To zacznijmy ode mnie, jakie znasz bajki w których jest Wilk?
- Mnóstwo. Czerwony Kapturek, O siedmiu koźlątkach, O Trzech Świnkach
Chciałem szukać dalej, ale Wilk mi przerwał.
- Wystarczą te trzy, pomyśl chwile o nich. Kim jest Wilk w tych bajkach?
Zacząłem myśleć. No tak.
Czerwony Kapturek - oszust, cwaniak podchodzi Czerwonego Kapturka, zjada Babcię potem jego, ale i tak na końcu dostaje po dupie.
Siedem Koźlątek - znowu patenciarz kombinator, zjada koźlęta i znowu na końcu dostaje po dupie i to od Kozy
Trzy świnki - rozwala chałupy, jest niedobry, chce zjeść świnki. I co na końcu. No tak dostaje po dupie i to od świnek.
No słaby wizerunek, ktoś Wilkowi sprezentował.
On patrzył na mnie, chyba widział moją minę.
- I co? Zauważyłeś jak o mnie piszą? Co wciskają do głowy małym dzieciom? Pogadamy po kolei o tych bajkach?
- Pewnie pogadajmy - odpowiedziałem.
- To co “Czerwony kapturek” ? - zapytał Wilk
- Jasne, zamieniam się w słuch.
- To jest strasznie popieprzona historia. Zobacz mamy las, w którym mieszka Wilk. W lesie mieszka samotna staruszka i przez ten las rodzice puszczają małą dziewczynkę samą, żeby poszła do Babci. Pomijając to jak został przedstawiony Wilk to chyba nie jest normalne, żeby mała dziewczynka chodziła sama po lesie zamieszkanym przez Wilki?
- Nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem. - odpowiedziałem.
- I ja wiem, że to bajka i chodzi tylko o jakieś symbole itd. Ale dlaczego zawsze Wilk? Taką sobie ludzie znaleźli ofiarę? No tak, tylko co się dzieje w tej bajce? Wilk zagaduje małą dziewczynkę, później leci zjeść Babcię i czeka przebrany na Czerwonego Kapturka, żeby jego też zjeść. Przecież jakby chciał to zjadłby tą dziewczynkę od razu w lesie, a nie jakieś kombinacje bez sensu. Poza tym tu masz pierwszy przykład, że Wilk taki zły i przebiegły i tak na końcu przegrywa. I w jaki sposób go traktują, zaszywają mu kamienie w brzuchu. To jakieś propagowanie sadyzmu wśród dzieci.
- No masz rację, można to było delikatniej zakończyć. Tylko wiesz to jest bardzo stara bajka. Myślę, że ludzie się trochę pozmienialii od czasu kiedy Ona powstała.
- Tak wiem, ale mimo wszystko te bajki są dzieciom najbardziej znane, właściwie każdy je zna. I tymi bajkami budowany jest wizerunek Wilka. Może pogadamy jeszcze krótko o dwóch następnych, a później spróbujemy jakoś to podsumować, ok?
- Jasne, to słucham Cię dalej, co teraz? O siedmiu koźlątkach?
- Ok, może być. Kolejna bajka z Wilkiem kombinatorem. Jakieś zmienianie głosu, smarowanie łapy mąką itd. I co to za pomysły z tym zaszywaniem kamieni? Druga bajka i drugi raz śpiący Wilk ma rozcinany brzuch i wszywane kamienie. Po raz kolejny Wilk jest zabijany a kozy tańczą z radości, że Wilk nie żyje. - Wilk zaczynał wyglądać na mocno poirytowanego tą całą sytuacją, ale kontynuował.
- No i bajka o Trzech Świnkach. Znowu zły Wilk, zdmuchuje domki dwóm Prosiaczkom, a w trzecim murowanym wpada do wrzątku i ucieka. Tym razem Świnka przechytrzyła Wilka. Tutaj chociaż Wilk nie zostaje zabity,.. się autor zlitował.
- Rozumiem Twoje zdenerwowanie i pewnie poczucie jakiejś niesprawiedliwości, ale cóż ja mogę powiedzieć, to niby tylko bajki.
- Tak, to tylko bajki. Tyle, że to pierwsze przedstawienie tego jaki jest Wilk małym dzieciom. Wiesz, że później ciężko taki obraz zmienić, zostaje już na zawsze niechęć do Wilka. I wiesz co ja nawet nie wiem na czy jestem bardziej zły? Czy na to, że jestem przedstawiany jako taki okrutny i zły, czy na to że na końcu zawsze przegrywam. Przegrywam nawet z Kozami i Świniami, to nie jest natura Wilka.
- No właśnie a jak z tą Twoją naturą, wiesz no skądś się wzięło to, że jesteś tak opisywany.
- Tak, jestem drapieżnikiem, jestem mięsożerny. Tak zostałem stworzony i to też jest jakaś funkcja w całym ekosystemie. Słyszałeś historię Wilków z parku Yellowstone?
Coś mi się zaczynało przypominać, kiedyś o tym czytałem.
- Tak, coś kojarzę. Tam w pewnym momencie zabito chyba całą populację Wilków i się zaczęły dziać dziwne rzeczy. Strasznie wzrosła liczebność roślinożerców, zaczęły ginąć rośliny, nawet było coś z rzekami.
- Tak, bobry nie miały z czego budować tam. Nie było rozlewisk, a rzeki płynęły za szybko. Jak przywrócono Wilki to wszystko zaczęło wracać do normy,a populacja Wilków sama się wyregulowała na odpowiednim poziomie. Wiesz to, że musimy zabijać to nie znaczy, że w ostatecznym rozrachunku to wychodzi na złe. My regulujemy naturalne ilości zwierząt i utrzymujemy równowagę w ekosystemie. Ale dobra, wrócę jeszcze trochę do tych bajek.
- Ok, bo poszliśmy w jakieś naukowe rozważania. Bardzo potrzebne moim zdaniem, ale miało być o bajkach. No to wracajmy do bajek - powiedziałem z uśmiechem.
- Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Zobacz, w każdej z tych bajek po drugiej stronie są jakieś rodziny. Czy to kapturek, czy świnki, czy koźlątka, a Wilk? Zobacz Wilk zawsze sam, Wilk nie ma rodziny, nie ma dzieci. A zobacz ja mam rodzinę i dzieci i też muszę tym moim dzieciom zapewnić jedzenie. Ciekawe czy ktoś kiedyś o tym pomyślał, że Wilk z czerwonego kapturka, albo z koźlątek osierocił dzieci i zostawił Wilczycę samą. Nie to nie ważne, Wilk nie żyje i trzeba się z tego cieszyć.
- No tak, ale myślę że to wynika z tego, że ludzie kiedyś bardzo bali się Wilków. Ci co hodowali zwierzęta często tracili jakieś z nich przez ataki Wilków - próbowałem wyciągnąć jak najwięcej obiektywnych faktów całej tej sytuacji choć to nie było proste.
- Tak, zgadza się. Tyle, że Wilki pewnie nie potrzebowały by tego jeśli w lasach byłaby dla nas odpowiednia ilość pokarmu . Zobacz co robi człowiek, wiesz że mimo tego iż natura stworzyła Was jako roślinożerców staliście się największymi drapieżnikami? Polujecie w lasach, jesteście na tyle rozwinięci, że potraficie hodować zwierzęta po to, żeby je po prostu zabić i zjeść. Wydaje mi się, że Wilki przez całe swoje istnienie nie zabiły tyle istot co Wy zabijacie w ciągu miesiąca.
- Ciężko się z Tobą w jakiś sposób nie zgodzić, ale wiesz że trochę też byś musiałby odpuścić. To dawno napisane bajki, nic z nimi teraz nie zrobimy.
- Dlatego nawet nie mam takich zamiarów. Ale jakbyś tak napisał jakąś bajkę gdzie Wilk by był taki jak jest naprawdę, może nawet tego Wilka lekko wybronić. Dlaczego ktoś nie mógłby poczuć do mnie sympatii? Wilki robią to co do nich należy, to co zostało im przez naturę jakby zlecone.
- Ciekawe wyzwanie i wbrew pozorom chyba wcale nie będzie ono łatwe. - powiedziałem, czując że to naprawde może być bardzo trudne.
- Nic na siłę i nie na szybko. Dobrze wiesz, że pisanie musi po prostu do Ciebie przyjść. Poczekamy być może coś przyjdzie.
- A co z Twoim przyjacielem? - zapytałem wskazując na lisa
- No On też nie ma lekko w tych bajkach, ale może nie wszystko na raz, zresztą można by doszukiwać się jeszcze wielu “pokrzywdzonych” zwierząt. Myślę, że póki co nasza rozmowa dobiega końca, za chwilę się obudzisz ale to będzie jeden z tych snów, których nie zapomnisz. Mam nadzieję, że za jakiś czas zobaczymy się znowu i że będziesz coś dla Nas miał. Tymczasem życzę Ci dobrego dnia.
- Tobie również. Masz racje, ciężko będzie zapomnieć taki sen, był On delikatnie mówiąc niezwykły - uśmiechnąłem się do Wilka, a On do mnie.
Spojrzałem w niebo, robiło się coraz jaśniej, gdy opuściłem wzrok chcąc jeszcze spojrzeć na towarzyszące mi zwierzęta, zobaczyłem, że juz ich nie ma.
Obudziłem się,
czas wziąć się za pracę,
ciężko będzie się na niej skupić ale trzeba zacząć działać. Dziwnie realny był ten sen, ciężko mi go odróżnić od rzeczywistości i ta misja, bo inaczej ciężko to nazwać. Bajka o Wilku, który nie będzie zły. Najpierw w swojej głowie muszę się przebić przez stereotypy, żeby to jakoś ułożyć. I kto to wogóle będzie chciał czytać? Wilk był zawsze zły w bajkach i raczej nikomu taka zmiana jego wizerunku nie będzie po drodze. No ale dobra, zobaczymy, być może coś z tego wyjdzie.
Komentarze (3)
"A one nic z tym nie mogą zrobić bo słów nie potrafią używać. To zwierzęta." - da się ogarnąć, że mówisz o słowach, ale w pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że dzieci nazwałeś zwierzętami. A to budzi niesmak (albo coś więcej). Napisałabym "słowa to zwierzęta"/"słowa są zwierzętami" żeby była jasność
"Życie bez żywego ognia jest puste. " - Zgadzam się.
Początek bardzo dobry, te rozważania o spacjach itp. brzmią trochę bełkotliwie, moim zdaniem najsłabszy moment. Ale całość bardzo mi się podoba, ten pamiętnikowy styl. Taką narrację można bardzo łatwo spiprzyć, ale w tej czuć autentyczność.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania