Bajka o świecie, w którym możesz wszystko

Jest taki świat, w którym czegokolwiek sobie zażyczysz, stanie się. Nie można jedynie chcieć, by komuś stało się coś złego. A poza tym, może stać się wszystko...

 

I właśnie ja chciałabym opowiedzieć wam o jednym z jego szczęśliwych mieszkańców. Lecz proszę, nie odkładajcie tak szybko tej historii, mówiąc, że to bajeczka dla dzieci. Proszę... Dajcie jej rozwinąć skrzydła...

 

Aford, urodziny jako Warren, i jeszcze dzień temu będący Jurysdylem, szedł jak co dzień do szkoły. A właściwie to tylko zaczął iść, ponieważ już po pięciu krokach zażyczył sobie być na miejscu i już. Był w szkole.

 

Jeszcze wczoraj złotowłosy chłopak, urodzony jako brunet, był rudzielcem. Pomieszane? Oh, to dopiero początek.

 

Usiadł w swojej ławce i zaczęły się lekcje. I słusznie wam się nasuwa. Dlaczego musi chodzić do szkoły? Nie wystarczyło zażyczyć sobie posiadania całej szkolnej wiedzy? A właściwie, czy nie można po prostu w kilka chwil poznać całej wiedzy świata?

 

- Chcę mieć przed sobą wszystkie podręczniki- zażyczył sobie kiedyś i już w ułameku sekundy miał przed sobą stertę książek. Ale wtedy do głowy przyszła mu jeszcze genialniejsza myśl.- A właściwie, to po co przywołałem podręczniki?- powiedział sam do siebie.- Chce wiedzieć wszystko, co się w nich znajduje.- I zaraz wiedział wszystko, i o wszystkim.

 

Z głową pełną nowej wiedzy, zyskanej przy minimalnym wysiłku, poszedł do swojego brata, pochwalić się wyczynem.

 

- A wiesz co, Harry? Właściwie, to ja już nie muszę chodzić do szkoły. Wiem już wszystko, co napisano w podręcznikach.- Dumny z siebie zaczepił go.

 

- Cieszę się- odparł spokojnie Harry, nie podnosząc wzroku znad lektury. W końcu, co to była za sztuka? On też przecież mógł sobie tego zażyczyć.

 

- A tak właściwie, to po co czytasz tę książkę?- pytał wtedy dalej Alford.

 

- Dla przyjemności.- Czyż to nie była oczywista oczywistość?

 

- Nie możesz sobie po prostu zażyczyć znać całą treść książki?- Oczywiście, to pytanie było głupie. Jasne przecież było, że Harry mógł. Ale tego nie zrobił. Dlaczego?- zastanawiał się Alford, który w tej sekundzie postanowił zmienić imię na Karol. I tak się stało.

 

- Chcę wiedzieć, co wydarzyło się w tej książce- pomyślał, no i już znał całą fabułę. Od razu postanowił to wykorzystać.

 

- Hej, Harry! Anais z Gilbertem będą razem na końcu- zdradził bratu.

 

- Aha- odpowiedział on krótko, wciąż czytając i nagle na swoje życzenie zapomniał, co powiedział do niego Karol.

 

Chłopak zrezygnowany, że brat nie chciał się z nim bawić, wrócił do pokoju.

 

Ale dzisiaj był już inny dzień. Nowy. Wspaniały.

 

- Kto wie, w którym roku wybudowano ratusz?- pytała się klasy nauczycielka.

 

Karol podniósł rękę.

 

- W 1638- odpowiedział bezbłędnie, skoro znał przecież całą treść podręcznika. Zresztą nawet gdyby było to pytanie spoza jego treści, wystarczyłoby, żeby zażyczył sobie to wiedzieć, i by wiedział.

 

Nauczycielka nie stawiała ocen, ani plusów. W końcu każdy, kto by chciał, mógłby dostać ze sprawdzianu najwyższą ocenę. Wystarczy, że by tego zapragnął.

 

Lecz Karol miał inne marzenia. Nie minęła chwila, a znalazł się po drugiej stronie szyby, ponieważ tak sobie wymyślił. Skoczył z parapetu zleciał w dół, i w dół, aż na ostatnich metrach wzbił się wysoko w górę, ponad chmury. Latał razem z ptakami, śpiewając cudnie do ich melodii. Krążył po niebie, oddychając rześkim powietrzem. Nawet nie musiał wyobrażać sobie, że umie wszystko, ponieważ taka była prawda. Nigdy też nie bawił się w rycerza, gangstera, czy policjanta. Kiedy tylko chciał wcielał się w jednego z nich i był nim.

 

Kiedy już się nalatał, wrócił do klasy jeszcze idealnie na dzwonek na przerwę. Tak sobie to wymarzył. Nie musiał nawet pytać się kolegów, czy coś było zadane, ponieważ sam się tego dowiedział. Poza tym, jego praca domowa była już odrobiona. A to wszystko za sprawą życzenia.

 

Wyszedł na przerwę obiadową i rozpoczął rozmowę z jakimś kolegą.

 

- Idziemy na spacer się pobawić. Może w podniebne gangi lub w...

 

- Właściwie to mamy teraz szkołę, więc chyba na razie nie.- Tego Karol też nigdy nie rozumiał.

 

- Przecież wystarczy, że będziesz chciał wiedzieć, co było na lekcjach i już. A i praca domowa sama się odrobi.

 

Odyn, bo tak go nazywali, odwrócił wzrok, kręcąc w ręce paskiem od plecaka.

 

- Ale czy nie wydaje ci się czasami właściwe, by być na lekcji? To znaczy...- zakłopotał się.- Wiem, że nie ma żadnych konsekwencji za niechodzenie do szkoły, ale i tak. Chyba po coś szkoła jest.

 

Karol zmarszczył brwi, a chłopak widząc to, tylko bardziej się speszył i odszedł. To nie miało sensu...

 

Karol postanowił opuścić resztę lekcji. Ale tym razem postanowił na własnych nogach pokonać drogę do domu. A właściwie, to w pewnym momencie skręcił i udał się w stronę gór. Wiedział, że nie musiał iść, ale tak postanowił i jednocześnie sam siebie nie potrafił zrozumieć.

 

Jednak, kiedy przeszedł kilka kroków pod górkę, zmęczył się i na górze pojawił się już za sprawą życzenia.

 

Usiadł na zimnej ziemi i zaczął się zastanawiać, ale do niczego nie był w stanie dojść, a takie myślenie jedynie bardziej go frustrowało. Myślał, myślał i myślał, czując, jakby zaraz mózg miałby mu się przegrzać.

 

W końcu wpadł na genialny pomysł.

 

- Przecież jeszcze jestem młody, a gdybym był stary, to wszystko bym wiedział- pomyślał i zaraz zażądał- Chcę być dojrzały i mądry. I stary. W końcu rodzice mówili, że z wiekiem się mądrzeje.- I jak tylko dokończył te słowa, poczuł, że zaczyna się zmieniać. W jednej chwili przeżył całe życie, a Karol, którego można było zobaczyć po tej przemianie, prawie zupełnie nie przypominał tego, którym był przed chwilą. Skóra była pomarszczona, włosy już nie tak liczne i siwe, sylwetka bardziej krucha i zgarbiona. Lecz nie na tym opierała się głowna różnica. Przede wszystkim ten Karol był o wiele bardziej doświadczony, mądrzejszy, a przede wszystkim bardziej smutny.

 

Starzec podniósł swoje zmęczone oczy w stronę horyzontu i poczuł łzy na policzkach. Te wszystkie odpowiedzi, które tak bardzo chciał znać, już od dawna, bo przecież jako człowiek stary dużo przeżył, kłębiły się w jego umyśle.

 

- Jeśli możesz wszystko, to co ci jeszcze zostało? Jeśli nie możesz się zastanawiać, badać i odkrywać, to co jeszcze możesz robić? Jeśli możesz bez wysiłku być każdym, to jaki cel w wyobraźni? Jeśli każda góra może być zdobyta to jaki cel w pokonywaniu trudności? Jeśli każde pytanie ma odpowiedź, to po co pytać? Czy nie lepiej czasami nadłożyć drogi?

 

Czy taki świat ma więcej sensu, niż ten, w którym trzeba się postarać. Czy naprawdę jest wiele ciekawszy?

 

Karol załkał. Teraz już wiedział dlaczego niektórzy ludzie chodzą do szkoły, czytają książki słowo po słowie, trudzą się. Zazdrościł im. Pomimo, że mógł mieć wszystko. Zazdrościł im starań.

 

I wtedy zrozumiał jeszcze jedną rzecz.

 

- Nie chcę tego wiedzieć- powiedział i nagle zaczął się kruczyć. Skóra stała się znowu gladka, włosy wstąpiły na głowę, a umysł znowu stał się beztroski i niczego nieświadomy. A Karol właśnie tak chciał.

 

Kiedy wrócił do domu usiadł szczęśliwy na łóżku i wyciągnął kolorowa książkę z obrazkami, w której była taka oto historyjką:

 

"Chodził kiedyś po świecie pewien mężczyzna. Nagle potknął się o nierówny chodnik i zdarł sobie skórę z kolana. Rana bardzo go bolała i krwawiła. Usiadł na chodniku i czekał, a ludzie przechodzili dziwiąc się "czy nie może on się po prostu uleczyć?". Wtem jeden z nich podszedł do niego.

 

- Potknąłem się i teraz bardzo boli mnie kolano. Pomóż mi proszę, dobry człowieku.

 

- Dobrze, ale wtedy odpowiesz mi na jedno pytanie.

 

- Zgoda.

 

Przechodzień nagle zażyczył sobie, żeby rana mężczyzny się zagoiła i tak się stało.

 

- A teraz odpowiedz mi, dziwny człowieku, dlaczego sam nie poprosiłeś, by ta rana zniknęła.

 

Na to mężczyzna uśmiechnął się.

 

- Czy to nie oczywiste? Byś mógł mi pomóc."

 

I Karol znów zaczął się zastanawiać.

 

Kalakikuta

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pan Buczybór 09.07.2021
    "w ułameku" - ułamku

    Dobre opowiadanie. Przede wszystkim świetny i nietuzinkowy koncept, który dobrze wykorzystujesz na przestrzeni tekstu. Jest krótko, ale treściwie, nie ma się wrażenia, że jest tu za dużo uproszczania lub skracania. I bardzo podoba mi się moral tej historii.
    Poza tym jednym błędem, który wymieniłem na początku szwankują ci trochę przecinki, choć akurat tego nie jestem do końca pewien. Tak czy owak tekst jest napisany poprawnie, widać wprawę w operowaniu słowem.
    Pozdrawiam
  • Kalakikuta 16.07.2021
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania