bał tik tik

Pu­kam do drzwi

te­raz wys­tar­czy pozbierać

wszys­tkie ry­by z chmur

rzu­cić słońcem o ziemie

jak szklanką w chwi­li złości

na niedo­kończo­nym horyzoncie

do­malo­wać ra­dos­ne­go Boga

 

i ma­my chaos nie tyl­ko w pogodzie

a niech pa­da próżny deszcz

w pro­moc­ji są parasole

i gu­mowe wieloryby

 

Idziemy pustą plażą

dziś nie ma na­wet komorników

sto­py ka­leczą wyrzu­cone muszelki

przy bur­szty­nowej herbacie

up­ragniony pocałunek

 

lu­bię ten wiatr od morza

o słonym poranku

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania