Ballada o fobii nienazwanej

prolog: "kiedyś jak co roku

gdy sprzątałem biurko

wyszedł z mebla mroku

mały orzech z dziurką"

 

ten twór leszczynowy

nie epatował urodą

i zdrowiem, gdyż dziurka

była niezaprzeczalną

 

poczułem myśl natrętną

o czymś nieokreślonym

gdzie czerw przyczajony

za węgłem skorupki

knuje w jej mroku zdradę

lub/i

dżinn bieszczadzki żądny

przekleństw i mordowania

ziszczający najskrytsze zło

 

co jeśli nicość przepełnia

świat wewnętrzny orzecha

i gdy młotkiem przywalę

rozleje się po mym s-pokoju

ciężar rozczarowania pustką

przytłoczy mnie na dekadę

 

leży u stóp mych orzeszek

łypiący jednym oczodołem

trójznacznie milczący

straszliwy!

 

epilog: "pamiętaj człeku

matko i córko

nie otwierajcie

orzechów z dziurką"

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Szpilka dwa lata temu
    Najbardziej mi się podobuje prolog i epilog ?
  • 00.00 dwa lata temu
    A tam mini larwa podgląda wielkostopa. ? Minimalizm w świecie może urosnąć do nieobliczalnych rozmiarów przy odrobinie wyobraźni.
    Fajne to wyszło. Czerwie są straszne. ?
  • sekator dwa lata temu
    uważajcie na orzeszka, a szczególnie, gdy jeździ po Polsce z "wykładami"...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania