Ballada o niej

Wiosną 2024

 

Zraniona dusza

Po stokroć odrzucona

Na uśmiech się zmusza

Tą grą jest już zmęczona

 

Wszystko oddała

W zamian nie ma nic

Chociaż się starała

By kochaną być

 

Nikt jej nie rozumie

Próbować nie chce nikt

Empatii od ludzi nie czuje

Jedynie manipulacji trik

 

Taktykę więc zmieniła

Nie da się zranić już

Choć w środku ciągle miła

Na zewnątrz ostra jak nóż

 

Nie zawiera przyjaźni

Bojąc się odrzucenia

Ludzie nie są dla niej ważni

Traktuje ich od niechcenia

 

Nie powie nic nikomu

Choć gdy nie patrzy nikt

W zaciszu swego domu

Zmywa stoika nick

 

Popada w paranoję

Patrząc na każdy krok

Ale jak na ironię

Myli ją czasem wzrok

 

Huragan w głowie huczy

Chlusta ją lodowatą wodą

Pod nosem do siebie mruczy

Walkę tocząc z samą sobą

 

Co prawda, a co kłamstwo

Odwieczne to pytanie

I pogubione jestestwo

Walka bierze we władanie

 

Jej końca nie widać we mgle

Która opatuliła myśli

Bawi się nią jak chce

Tkwiąc w autonienawiści

 

Kieruje jej rękami

Chwytając za ostry nóż

Zdobiąc ciało znakami

Niczym kolce krzak róż

 

Lecz gdy ktoś bliski ją zawoła

Poprosi o porad wór

Ona uśmiech przywoła

Przykrywający jej ból

 

I tak jej życie się toczy

We mgle, bez słońca promieni

W beznadziei zamyka oczy

Już nie licząc, że coś się zmieni

 

Gdy jej niemy płacz posłyszysz

Nie daj się temu dłużyć

Zobacz jak ledwo dyszy

Naucz na nowo żyć

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania