Pokaż listęUkryj listę

Banalna historia sąsiedzka... (o miłości?)

Pani piekło za zasłoną

łzy połykam w złości tonąc

z okna widzę dobrze Pani głaz

 

w windzie chwila lecz niedługa

czy to do mnie Pani mruga

tak uroczo że ukłoniłbym się w pas

 

och ciało obce w Pani oku

krzyki męża i niepokój

to przepraszam nie zapytam drugi raz

 

Dzień dobry. Jestem sąsiadem, mieszkam od niedawna naprzeciwko

i zakochałem się w pana żonie.

- Słucham?

- Jestem sąsiadem i kocham pana żonę.

- Proszę wejść, niech Pan usiądzie.

- Dziękuję, można tu na fotelu?

- Tak, proszę się nie krępować.

- Dziękuję.

- A ona? Co na to ona?

- Jeszcze o tym nie wie, pomyślałem, że to Pan powinien

się dowiedzieć pierwszy — jestem gentlemanem.

- Tak, rozumiem, takie rzeczy się zdarzają. Wywrócenie szklanki podczas posiłku nie jest brakiem kultury. Brakiem kultury jest robienie z tego afery.

- I tu się z panem zgodzę, w stu procentach, gdyż podobnie jak Pan nie jestem stanu wolnego, co jeszcze bardziej komplikuje okoliczności.

- Czy swoją żonę już Pan poinformował?

- Oczywiście, jakbym mógł inaczej. Wyjechała rano z dziećmi na wieś, będzie tam jakiś czas, dopóki...

- Właśnie wróciła żona. Marylko, pozwól tu na sekundę skarbie.

- O co chodzi?

- Ten Pan zakochał się w tobie.

- A co mnie to interesuje, ja nie mam czasu, ja już mam kochanka.

- Drogi sąsiedzie w takich okolicznościach nic więcej dla pana nie mogę zrobić.

- Rozumiem — miło mi było poznać sąsiada.

- Mnie również. Do widzenia.

- Do widzenia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania