Banan, Ananas I Lama

"Banan, Ananas I Lama"

 

gatunek: fantastyka/czas wolny/imprezy/podróże/surrealizm

 

Wielkie Eleganckie Miasto Hoteli I Wiecznej Imprezy, wybrzeża Przebojowego Kontynentu. Środkowe lata osiemdziesiąte XX wieku.

 

Właśnie trwał piękny zachód słońca, kiedy nagle wielki zegar spadł z wysokiej wieży i rozbił się o podłoże, a wtedy czas zatrzymał się w miejscu.

 

Po promenadzie, na wrotkach śmigały por oraz brokuł. Na pobliskiej plaży stał jasnobeżowy helikopter średnich rozmiarów. Przyszły dwa owoce: banan i ananas. Wsiadły do wnętrza pojazdu, który następnie uniósł się w powietrzu, a wtedy odleciał. Pofrunął wzdłuż wybrzeża, gdzie było widać i słychać mewy. Wylądował nieopodal przystani jachtowej. Wtedy owoce wyszły na zewnątrz. Poszły na pomost. Podeszły do jednego z dużych, luksusowych jachtów motorowych. Wskoczyły na pokład. Spotkały lamę, homara, kraba, małża, ślimaka i ziemniaka.

 

— Ładna pogoda — stwierdził banan.

— Dlatego tu jestem. Wpadnijcie do mnie od czasu do czasu. Tu ciągle trwa imprezaaa! Hahaha! — skomentowała wesoło lama.

— Skoro tu ciągle trwa impreza, to chętnie jednego razu wrócimy. A jak nam się tu spodoba, to wrócimy jeszcze nie jeden raz — powiedział banan.

— Jedziemy trochę poszaleć w mieście. Obejrzeć przedstawienie w teatrze, film w kinie, koncert na scenie. Poimprezować i zrelaksować się w wieżowcach oraz ogrodach. Chcesz wyruszyć z nami na wspólną przygodę? — spytał ananas.

— Na razie nie. Możliwe, że dołączę później — odpowiedziała lama.

 

Banan i ananas wróciły na stały ląd. Poszły na parking. Nad nimi zaczął krążyć imprezowy bus, cały pomalowany w kolorowe kwiatki. Wkrótce wylądował nieopodal. Owoce wsiadły do niego, a wtedy pojazd odjechał. Zatrzymał się przed teatrem. Banan i ananas wyszły na zewnątrz, weszły do budynku oraz obejrzały przedstawienie, a było ono ciekawe, enigmatyczne, surrealne i bardzo zabawne. Na scenie wystąpiły między innymi: kukurydza, groszek, kaktus, dynia, pizza, cheeseburger, paczka frytków, hot-dog i ziemniak. Banan i ananas wróciły roześmiane i wsiadły z powrotem do busu, a wtedy zawiózł on je do legendarnego lokalu, w którym odbywały się występy oryginalnych oraz przebojowych gwiazd i gwiazdorów.

 

Na imprezie koncertowej, zabawne oraz bajeczne postacie zobaczyły i usłyszały, jak artyści-zawodowcy grają i śpiewają na żywo legendarne piosenki z gatunków takich jak rock and roll, reggae, funk, pop i new wave. Z nieba sypały się złote gwiazdy, a słońce oraz księżyc świeciły na pomarańczowo.

 

— Jedziemy zobaczyć, jakie ciekawe, oryginalne, przebojowe, nostalgiczne i inspirujące filmy można obecnie zobaczyć w kinie? — spytał ananas.

— Tak! To jest dopiero przebojowy pomysł! — odpowiedział banan, zdecydowanie twierdząco.

 

Dwa owocowe ludki wróciły na parking, nad którym właśnie przefrunęły trzy komety albo meteoryty. Postacie wsiadły do busu, którym następnie odjechały w kierunku kina. Wewnątrz pojazdu było chyba z kilkadziesiąt razy więcej miejsca, niż wydawało się być na pierwszy rzut oka. Ten imprezowy bus był zdecydowanie niezwykły i magiczny. Pojazd zatrzymał się na parkingu obok kina. Dwa owocowe ziomki przeszły przez beżową bramę ze złotymi i pomarańczowymi detalami. Weszły do wnętrza eleganckiego budynku. Kiedy usiadły na krzesłach, to zauważyły, że nieopodal nich siedziały dwa smoki. Jeden był zielono-czerwony, a drugi miał czarno-złote barwy. Oba stwory wyglądały jak skrzydlate dinozaury z głowami jakby krokodyli.

 

Na ekranie można było zobaczyć sceny w klimatach filmów przygodowych, fantastycznych, baśni, komedii i westernów. Z sufitu spadła wielka kula dyskotekowa, która zmiażdżyła przerośnięte, zmutowane, zabójcze, intrygująco humanoidalne kosarze, pluskwiaki, roztocza i zaleszczotki, szykujące zuchwały napad na kinomanów, wśród których była między innymi lama, obecna również wśród rozentuzjazmowanego tłumu na wcześniejszym koncercie. Na szczęście, zamach i spisek się nie udały. Na kinoteatr spadł deszcz gadów oraz płazów, które następnie popełzły do parków i ogrodów, porozsiewanych po całym mieście. Podczas napisów końcowych, banan i ananas wyszły na zewnątrz. Wróciły do wnętrza zadziwiającego oraz tajemniczego busu, a następnie pojechały nim pod wieżowiec, w którym właśnie zaczynała się wesoła, rozrywkowa i przebojowa impreza, ogarniająca swoim zasięgiem cały budynek. Roślinne istoty wyszły z pojazdu, odetchnęły świeżym powietrzem, które pachniało morzem oraz palmami, po czym weszły na sam szczyt wieżowca, gdzie mieściło się epicentrum wspaniałej i szalonej zabawy taneczno-muzyczno-teledyskowo-kulinarnej, do której szybko oraz z wielką chęcią się przyłączyły.

 

Kiedy przebojowa balanga audiowizualna skończyła się, banan i ananas zeszły z powrotem na dół, po czym wesoło pobiegły na parking, weszły do busu oraz odjechały. Pojazd przemierzył kilka dzielnic w centrum miasta. Zatrzymał się w pobliżu dużego parku stylizowanego na las, domyślnie tropikalny, a znaleźć tam można było stawy, wzgórza, fontanny, przyczepy kempingowe i namioty, a także oczywiście palmy, bananowce, lasecznice i strelicje. Dwa owoce wysiadły oraz podeszły do jednej z przyczep. Wtedy wyskoczył z niej hipis. Z kilku pozostałych przyczep również wyszła grupka hipisów i hipisek.

 

— Witajcie goście, hej! Czy przyjechaliście do nas na wspólną wspaniałą imprezę? — spytali zrelaksowani koczownicy.

— Yooo, właśnie tak! Niech zabawa na sto dwa niedługo się zacznie! To byłaby najbardziej optymalna opcja — odpowiedziały wesoło banan i ananas.

 

Ktoś włączył boombox. Zaczęła lecieć radosna oraz beztroska muzyka funk i disco z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, a trochę także z lat siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Wszyscy razem rozpalili ognisko, wokół którego następnie zaczęli tańczyć. Na pobliskich wzgórzach, jeszcze dwadzieścia pięć lat wcześniej porośniętych łąkami, znajdowały się niewielkie pola uprawne, na których rosły nie tylko kwiaty, ale także dynie, pomidory, brzoskwinie, winorośle, winobluszcze oraz ziemniaki. Nad warzywami, jarzynami i owocami fruwały kolorowe motyle, ćmy, szarańczaki oraz barwne skowronki, papużki i kolibry. U wybrzeży leżącego nieopodal stawu z wyspami i półwyspami, wypoczywały flamingi, pelikany, tukany, mewy, rybitwy, pawie oraz papugi.

 

Po skończonej imprezie, banan i ananas wróciły do busu, a następnie pojechały na plażę. Biegły wzdłuż bardzo wygodnej linii brzegowej, jakby wyprodukowanej z chmur przez obłokowe istoty, fruwające po niebie oraz obserwujące świat z ukrycia. Dwa owoce podbiegły do wody i wpadły do niej, tak samo jak w wpadają w kompot właśnie owoce, tyle że zazwyczaj takie o mniejszych gabarytach, jak na przykład truskawki, maliny, jeżyny, albo borówki. Banan i ananas kąpały się w przybrzeżnych płyciznach, gdzie spotkały kraby, małże, rozgwiazdy, meduzy, ośmiornice i krewetki, a tymczasem u wybrzeży pobliskiej wyspy relaksowały się mniejsze i większe ryby, foki, delfiny, morświny i morskie: żółwie, węże oraz krokodyle.

 

Po ulicach miasta jeździły eleganckie samochody osobowe, busy i autobusy. Nad wieżowcami fruwały helikoptery, dwupłatowce, sterowce oraz statki kosmiczne. Owoce pokąpały się beztrosko w kilkudziesięciocentymetrowych płyciznach, a następnie wyszły z wody, po powierzchni której śmigali surferzy, windsurferzy i kitesurferzy. Banan i ananas przespacerowały się wzdłuż fragmentu plaży. Dotarły do przystani. Wskoczyły na pokład jachtu, gdzie spotkały lamę. Tańczyła z mango, papają, ziemniakiem, paczką frytków, dynią i hamburgerem. Wszyscy razem odbyli piękny rejs, podczas którego jedli sałatkę jarzynowo-krewetkową oraz pizzę z żabimi udkami, pili gazowane napoje owocowe, zabawnie grali na gitarach i marakasach, śpiewali śmieszne piosenki oraz tańczyli jak cyrkowcy albo jak jakieś połamane roboty, a przy okazji spotkali zabawne latające ryby, wesołe mewy i pelikany.

 

Kiedy rozrywkowa oraz pełna przygód podróż morska się skończyła, banan i ananas zeskoczyły z powrotem na stały ląd, a wtedy znów twardo stąpały po ziemi. Tymczasem lama została na swoim jachcie. Po ulicach śmigały puste samochody. Widok był bardzo osobliwy. To wyglądało, jakby miejscowość była zaczarowana. A stało się tak dlatego, że kierowcy i pasażerowie zostali uprowadzeni przez międzywymiarowy prom międzygalaktyczny, który przeleciał nad okolicą nagle i niepostrzeżenie, udając spełniającą życzenia gwiazdkę z nieba, aby nikt nie mógł go rozpoznać. Dwa owoce wskoczyły do jednego z długich, kanciastych, luksusowych samochodów osobowych.

 

Roślinne istoty przyjechały w pobliże placu otoczonego tropikalnym parkiem, a wtedy wyskoczyły z pojazdu. Właśnie trwała tu piękna, wielka, wesoła i rozrywkowa impreza muzyczno-taneczna. Kierowcy zostali odstawieni z powrotem na swoje miejsca. Na festynie byli obecni zarówno miejscowi, jak i istoty pozaziemskie z zupełnie innych, bardzo dalekich gwiazdozbiorów. Z dużych głośników wydobywała się piękna, imprezowa, rozrywkowa muzyka disco, latynoska, new wave oraz funk, a ogarniała ona swoim zasięgiem absolutnie całą okolicę, wprawiając wszystkich dookoła w wesoły, rozrywkowy i taneczny nastrój.

 

Banan i ananas poszły do dużego parku nad oceanem, gdzie relaksowały się dziesiątki hipisów i hipisek, a potem weszły do napotkanego przez siebie eleganckiego, luksusowego hotelu-wieżowca z basenem kąpielowym, otoczonego palmami i znajdującego się niemal przy samej plaży, po której biegały kraby oraz małe dwunożne dinozaury albo jaszczurki. Banan i ananas wskoczyły radośnie do rozrywkowego zbiornika wodnego, w którym spotkały roześmianą pomarańczę, zadumane mango oraz wesołego ziemniaka. Kiedy różne postacie kąpały się w basenie, wypoczywając i słuchając oryginalnej oraz przebojowej muzyki mistrzów i mistrzyń, to przyleciała papuga ara zielonoskrzydła, a wtedy zaczęła opowiadać śmieszne historyjki. Było bardzo wesoło. Po niebie przefrunęły cztery tukany, pięć pelikanów oraz gigantyczna meduza, ulepiona z chmur przez tajemnicze, kosmiczne, międzywymiarowe istoty, jakby jakieś zjawy, od czasu do czasu pokazujące się niektórym ludziom, zwykle we śnie, ale czasami w domu, lesie, na pustyni lub widnokręgu nieboskłonu.

 

Gdy impreza ogrodowo-basenowa skończyła się, to dwa owoce wyskoczyły z basenu i pobiegły uradowane na chodnik. Ich stan emocjonalny można określić wręcz mianem euforii. Miały bardzo bujną wyobraźnię. Były zainspirowane do napisania epickiego, bardzo relaksującego, rozrywkowego oraz odprężającego opowiadania lub powieści, a utwór ten miałby z kolei również inspirować do pisania własnych utworów osoby czytające z chęcią i ciekawością ten przebój, gdyby tylko takowy powstał. Tymczasem, po ulicach jeździły duże, kanciaste, eleganckie samochody osobowe. Okna większości budynków, pojazdów, a nawet okulary przechodniów, były wyposażone w klimatyczne i nastrojowe żaluzje. Banan i ananas stały na chodniku. Jeden z pojemnych, pięknych, wygodnych samochodów osobowych zatrzymał się przed nimi. Był to ich pojazd, wraz z ich szoferem.

 

Zabrał je na plażę, następnie na przystań. Wyskoczyły wesoło z pojazdu i podekscytowane pobiegły do dużego jachtu motorowego. Wskoczyły na pokład, gdzie wypoczywała lama, krab, homar, małż, rozgwiazda, mewa, flaming, pingwin, pelikan, ziemniak, paczka frytków, cheeseburger, pizza i dynia. A wtedy nagle zaczęła się kolejna impreza. Było picie oranżady, jedzenie przekąsek, słuchanie mistrzowskiej i legendarnej muzyki, oglądanie pięknych oraz zabawnych teledysków, bitwa na poduszki, tańce na stole. Po skończeniu rozrywkowego spotkania koleżeńskiego, wszyscy wybiegli radośnie z jachtu przez przystań na plażę. Szli razem wzdłuż piaszczystego, miałkiego, jasnobeżowego, malowniczego wybrzeża. Dotarli do otoczonego palmami, figowcami i hibiskusami parkingu. Stał na nim ten sam helikopter, którym na początku tej przygody przyleciały banan i ananas. Te dwa owoce podeszły do niego i wsiadły, a wtedy śmigłowiec odfrunął w kierunku południowym. Wkrótce zniknął na horyzoncie. Ananas wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i zadzwonił do lamy. W latach osiemdziesiątych telefony komórkowe już istniały, ale wyglądały inaczej niż współczesne, miały znacznie mniej opcji, a także były zdecydowanie rzadziej spotykane oraz trudniej dostępne.

 

— Lecimy na Tropikalną Wyspę Wesołych Palm. Przypłyniesz tam wkrótce też? — spytał ananas, dzwoniąc do lamy.

— Okeej, okeeej! Na naa, na naaa! Niedługo wypłynę z portu. Zapowiada się jedna, wielka, kapitalna balanga w wyspiarskim, tropikalno-morskim stylu! Heheheee, yo! — odpowiedziała lama wesoło, wręcz dosłownie śpiewająco.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Bożena Joanna 03.10.2021
    Fajne te owoce, szczególnie banan i ananas. Między ananasem a lamą szykuje się romans. Łatwiej mi sobie wyobrazić biegnącego banana niż ananas, ale cóż może skakać, czołgać się lub po trosze podrygiwać w tańcu.
    Wesołe opowiadanko.
    Pozdrowienia!
  • Piotrek P. 1988 03.10.2021
    "Między ananasem a lamą szykuje się romans", zaskakująca interpretacja :-). Można wyobrazić sobie również właśnie i tak, bo możliwości są (prawie) nieograniczone. Istnieją pewne granice, a mianowicie granice wyobraźni. Granice możliwości interpretacji sięgają tak daleko, jak wyobraźnia czytających. W moich opowiadaniach zazwyczaj właśnie o to chodzi, aby poprawiać nimi humor i wyobraźnię u osób, które je czytają. Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 04.10.2021
    Piotrek P.1988↔Fajne to zdanie, ze spadającym zegarem, który tak się potrzaskał, że wyleciały z niego, wszystkie:
    godziny, minuty, sekundy i nie miał co biedak, odmierzać. Masz racje. Dużo zależy także od wyobraźni czytającego.
    Im bardziej pokręcona, tym Twoje teksty, jeszcze pełniejsze, bo sobie dzięki nim, dowyobrazi swoje↔odczyta więcej.
    Obwicie "siejesz" do mózgu i każdemu, co innego wyrasta:))↔Można się zatracić:)
    Chyba największy ananas był z... ananasa?
    Pozdrawiam:)↔%
  • Piotrek P. 1988 04.10.2021
    Staram się, aby moje opowiadania były podobne do takich gier komputerowych i makiet, które dają dużo możliwości: parodiowanie realnego życia, totalne bujanie w obłokach. Staram się, aby było wiele różnych możliwości wyobrażenia sobie różnych przygód: czy to przebojowo imprezowych, czy to łagodnie relaksujących. Jak kto sobie wyobrazi, tak będzie to widział.

    Można skupić się na różnych wątkach, także pobocznych, i rozpłynąć się w marzeniach. Na przykład wyobrazić sobie, co ciekawego może kryć się za budynkiem, w lesie, czy też pod wodą. Może bajeczna jaskinia, pełna magicznych skarbów? Kto wie?

    Dziękuję i pozdrawiam :-)
  • Trzy Cztery 04.10.2021
    Nie wiem, Piotrek, czy się ze mną zgodzisz, ale ziemniak dodał tym wszystkim kolorowym stworzeniom dodatkowego koloru. I to wcale nie burego. Coś się dzieje fajnego, gdy pojawia się ziemniak. Tak to odczuwam.
  • Piotrek P. 1988 04.10.2021
    Zgadzam się z Tobą. Myślę, że nagle pojawiający się i niejednokrotnie wracający motyw ziemniaka jest zabawny, tajemniczy oraz trochę surrealny.

    Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania