Bank.👤

Nadchodzi.

Pzed nią szarość

na rydwanie.

Za nią cięzko zbrojni,

twardo stąpają, to twe myśli.

Zakute w niezależność,

pewne swego, niczym falanga

prą, niszcząc wszystko.

Uzalezniają, zostałeś niewolnikiem

i nadzorcą, bicz sam

trzymasz w dłoni .

Wtulasz twarz w poduszkę,

nie chcesz, uciekasz, jak

dziecko przerażone.

Nic to!

Dopadną, wgryzają się

w pamięć, chaos czyniąc.

Sen w kącie przerażony

zmartwiał.

Zło, jak kleszcz wczepione,

pompuje swe jady.

Jest w każdym z nas.

Raz obudzone, niszczy

wszelakie dobro w tobie

tkwiące.

Zgorzknialy, robisz

się wredny.

Unikasz ludzi , obojętni

mijają Ciebie.

Klniesz, jak szewc,

przecież jeszcze trwam .

Jestem niewidzialny?!

Milczenie.

Przerażony już wiesz,

jesteś sam.

Gorzko smakuje, to

piołunu smak.

Twoja nagroda, za wszystko,

co już poza tobą .

Myślałeś, że będzie inaczej ?

Błąd!

Życie jest jak Bank,

może dać, ale zabierze

wszystko 👤

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania