Bankiet
Drapacze chmur w gorącym rytmie
Koszty zabawy nie liczą się wcale
Iskra pryska rumieńcem panien
Na parkiecie świateł, uciech wiele
Elektroniczna muzyka łączy pary
Zabierzcie mnie bym zawył z wami
Wszystko idzie zbyt szybko i łatwo
Gwałt okala nasze młode ciała
Nie słychać krzyku choć twarz wykrzywiona
Przyszłość moja odległa i zamglona
Niespełnione ambicje parzą dłonie
Pochowane w rękawach i nieporadnie w garści
Chrystus zstąpił na naszą ziemię
Patrzył przed siebie i w obojętne niebo
Gastronomia gościła brzemieniem w kościołach
Tam gdzie wcześniej modlono się do Matki Boga
Słońce promieniami nie ogrzewało łona
W mleku matki nie gościła łaska pańska
Pewność jutra stanęła na kruchym lodzie
Nie przez brak powietrza lecz jego zatruwanie
Jeśli moja gwiazda jest na niby
Jutrzejszym krokiem przejdę do historii
Niczym kursor delikatnej rączki
Będę wolny i jednocześnie obcy
Albo stworzę własne nakazy i zakazy
Wszystko zatrzymam i wrócę do podstaw
Podaruję z serca dobre słowo
By nie zostały same wspomnienia
Komentarze (1)
Załączam pozdrowienia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania