Barszcz czerwony i kartofle w mundurkach

Zygmunt Jan Prusiński

 

BARSZCZ CZERWONY I KARTOFLE W MUNDURKACH

 

Piszą:

"Bezpłatny okres próbny 45 dni.

Sprawdź zanim wydasz choćby grosz"!

 

W komunie nie kupowałem książek

w komunie to ja kradłem książki

gdzie popadło najczęściej w księgarni

chodzi mi o poezję - tylko raz zapłaciłem

za mojego kupla sąsiada z Wierzbowej

ten sam rocznik 1948 i ten sam zodiak

Waga z września chodzi o Piotra Sommera.

 

Prawdziwy poeta nie płaci prawdziwy poeta kradnie

bo nie ma pieniędzy na książki.

Jak wspomniałem to za poezję zebraną

zapłaciłem w Warszawie 800 złotych - aż przekląłem

nie Piotra a wydawcę - ale musiałem kupić

honorowo jak żołnierz na froncie!

 

W Otwocku chodziliśmy do jednego przedszkola

w dzielnicy Śródborów i do tej samej szkoły

podstawowej nr 1 na Karczewskiej 14 - przyszli

dwaj poeci z plecakami a w nich same wiersze.

 

Byliśmy tacy niezłomni rycerze z duchem wiatru.

 

Pamiętam jak odwiedzała mnie babcia Katarzyna Sowińska

z Parysowa to zawsze był barszcz czerwony i kartofle

w mundurkach - dzisiaj nikt mi tego nie gotuje.

 

18.09.2025 - Ustka

Wtorek 18:21

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • ireneo 3 miesiące temu
    Bohater, tak pewnie pomyślał pracownik czy kierownik księgarni kiedy po pokryciu strat wyszlo mu, że będzie musiał niedostatek zastąpić kradzionym jedzeniem. Szczęśliwy przy tym jeśli nie wylany.
    Pożytku z kradzionego masz tyle co zero jeśli badziewiane opowiadanko wsadziłeś do szuflady z poezją. Znaczy upodobanie do kradzieży pozostało.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania