Basen (miejska legenda, creepypasta)

W jednym ze znanych hiszpańskich kurortów znajduje się basen, którego miejscowi unikają jak ognia, uważając, że jest przeklęty. Ciepła, krystalicznie czysta woda, niczym niezmącona toń, która odbija bezchmurne, zawsze jednakowo błękitne niebo, refleksy świetlne, które jawią się tak przepięknie i leniwie – wszystko to zachęca do kąpieli. Lecz co z tego? Wystarczyły trzy nieszczęśliwe wypadki, by ludzie zaprzestali korzystania z la piscina.

Pierwszy z tych wypadków wiąże się z osobą młodego Polaka, który przybył do Hiszpanii wraz z rodzicami z zamiarem osiedlenia się. Człowiek ten, który leczył się psychiatrycznie, uważał, że jest zbyt mało samodzielny i nie wyobrażał sobie życia bez swoich rodziców, a tak się pechowo złożyło, że ci zaraz po przyjeździe do Katalonii zginęli w wypadku samochodowym, osierocając go. Nie minął tydzień od tragedii, a sierota kupił sobie mnóstwo alkoholu w pobliskim sklepie, po czym wybrał się nocą na basen i zaczął ostro drinkować. Miał zamiar upić się i po pijaku utopić. I tak też zrobił. Na drugi dzień ogrodnicy odkryli jego ciało. Na pomoc było jednak oczywiście za późno.

Nad drugim z feralnych wydarzeń unoszą się opary absurdu i tajemnicy, a wszystko przez to, że ktoś – najprawdopodobniej nie z własnej woli – zaćpał się na śmierć i został rano odnaleziony na basenie martwy. Podobno w nocy była jakaś impreza, podobno ktoś chciał, by ofiara przedawkowała, podobno były to gangsterskie porachunki, o których za wiele z perspektywy czasu powiedzieć dziś nie można. A co? Mało to w pięknym kraju Cervantesa i Velázqueza problemowych imigrantów, na przykład takich Rumunów, wśród których szerzy się przestępczość zorganizowana? Jednak po wszystkim nikogo nie zatrzymano, a lokalna policja autonomii – Mossos d'Esquadra – umorzyła śledztwo z braku dowodów.

Ostatnie tragiczne wydarzenie miało miejsce pięć lat temu, a jego bohaterem stał się pewien nieszczęśliwie zakochany Holender, który akurat spędzał w Lloret de Mar – o ironio – miesiąc miodowy. Zdradzony przez swoją wybrankę – rudowłosą piękność – udał się na basen, gdzie powiesił się na rosnącym tam figowcu, mogącym nomen omen uchodzić za symbol słonecznego raju. No właśnie, „Śmierć w raju”... Jest chyba nawet taki kryminał?

Trzy opisane ludzkie dramaty wystarczyły do tego, by obiekt zamknięto. Ale nie ma tego złego! Być może jeśli wybierzesz się do Hiszpanii, do czego cię szczerze zachęcam, basen będzie już czynny i będzie czekał. Na ciebie!

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • RXA ponad rok temu
    Nieprzyjemny posmak zostawia. Sory, ale dla takiego degustatora past jak ja, to plasuje się gdzieś między Kiwi a Colgate.
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    "Na drugi dzień ogrodnicy odkryli jego ciało. Na pomoc było jednak za późno." - jeśli znaleźli go na drugi dzień po tym, jak się utopił, to oczywiste, że nic się nie dało zrobić, więc drugie zdanie jest zbędne.

    Takie tam klimaty miejskich legend, każde miejsce ma swoje :)

    Niestety większych emocji nie wzbudza - być może za mało rozwinięte, w zbyt suchy sposób napisane. Puenta trochę tekst ratuje, ale zbyt mało, żeby historia "kopnęła". 3 ☆ ode mnie.

    Życzliwie pozdrawiam :)
  • Akwadar ponad rok temu
    Takie se
  • maciekzolnowski ponad rok temu
    Dzięki za komentarze! No faktycznie: takie to se. Nie mam jakoś weny w Hiszpanii, za wesoło tu i za dużo słońca. Brakuje klimatycznej polskiej złotej-(nie)złotej jesieni z jej tajemnicą, z demonami, które kryją się za każdym drzewem, za każdym rogiem.
  • maciekzolnowski ponad rok temu
    Ale mówcie, co chcecie, krótkie creepypasty też mogą mieć klimat i być straszne, np. taka "Baletnica" (jak dla mnie, mistrzostwo świata).
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    Oczywiście że mogą. Powodzenia z szukaniem weny w Hiszpanii
  • Izabela 77 ponad rok temu
    takie to nasze życie
  • Exalon ponad rok temu
    Cześć! ;)
    Napisane to całkiem sprawnie, nic mi nie zgrzytnęło podczas czytania, więc tutaj na plus.
    Pomysł na opowiadanie całkiem spoko, więc szkoda, że nie ma tu za bardzo fabuły, ani twistu, ani w zasadzie niczego. Jest to tylko wyliczanka kilku zgonów, które były nieszczęśliwymi wypadkami - w sumie wątpię, czy przez coś takiego faktycznie zamknęliby basen ;D
    Trudno cokolwiek o tej opowieści napisać, bo w zasadzie... Żadnej opowieści tu nie było, żadnych emocji, czy dreszczyku, który powinien towarzyszyć podczas czytania horroru.
    No ale... Jeśli napiszesz kiedyś kontynuacje Nawiedzonego Basenu to chętnie przeczytam.
    Pozdrawiam serdecznie! ;)
  • maciekzolnowski ponad rok temu
    Dzięki, Exalon. Może mój "Missing 411" https://www.opowi.pl/missing-411-a97404/ bardziej przypadnie Ci do gustu. Jest to w zasadzie pomysł na dłuższe opowiadanko. Pozdrawiam również! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania