Batyskaf
Rozdział I: Martwa strefa
Woda w batyskafie była gęsta i nieruchoma. Nieskończona czerń otaczała ich z każdej strony, a jedynym znakiem życia był słaby, zielonkawy blask monitorów i oddech trójki naukowców. Dr Aris Thorne, znużony i zdeterminowany, usiłował uruchomić awaryjny generator, ale jego palce ślizgały się po wilgotnych przyciskach. Jana Kowalska, twarda jak stal, mierzyła wzrokiem każdy cal metalowej konstrukcji, szukając jakiejś usterki, która nie mogłaby być przyczyną tej totalnej ciszy. Mia Chen, najmłodsza w zespole, wpatrywała się w okno iluminatora, jej oczy były wielkie jak spodek, a w sercu czuła pulsowanie, które nie było jej własnym.
„Nie ma sygnału. Nic” — powiedziała Jana, a jej głos rozniósł się echem w ciasnej kabinie. „Systemy nie odpowiadają. Jesteśmy ślepi i głusi.”
Aris pokręcił głową. „To niemożliwe. Zbudowałem ten batyskaf od podstaw. Jest zaprojektowany, aby przetrwać wszystko.”
„Wszystko, z wyjątkiem czegoś, czego nie ma na żadnej mapie” — odparła Mia, jej głos był prawie szeptem.
Nagle batyskaf drgnął. Metaliczny zgrzyt rozerwał ciszę. Wszyscy zamarli.
„Co to było?” — Aris wstał, jego ruchy były spięte.
„Nie wiem” — odparła Jana, a jej oczy skanowały monitory. „Nie widać nic na sonarze, ale czułam, że coś nas dotknęło.”
Mia wciąż wpatrywała się w iluminator, jej oddech przyspieszył. „Nie coś. Coś. Zaczęło się to dziać od czasu, gdy tu dotarliśmy.”
„O czym ty mówisz, Mia?” — zapytał Aris.
„O tym dziwnym uczuciu” — powiedziała. „Jakby coś nas obserwowało. To nie jest tylko ciemność. To coś jest żywe.”
Nagle batyskafem wstrząsnęło mocne uderzenie, po którym rozległ się głuchy warkot. Monitory zaczęły migać. Aris i Jana rzucili się do paneli, próbując opanować sytuację. Ciśnienie w kabinie zaczęło gwałtownie spadać.
„To nieszczelność! Na zewnątrz!” — krzyknęła Jana. „Ktoś musi to sprawdzić!”
„Nie ma mowy!” — Aris rzucił jej wzburzone spojrzenie. „Jesteśmy dwa kilometry pod wodą. Musimy…”
„Musimy. Inaczej zginiemy” — przerwała mu. „To jedyna opcja. Zostań tutaj i monitoruj systemy, a ja tam pójdę.”
Jana ubrała skafander, jej ruchy były precyzyjne i opanowane. Zanim wyszła, dotknęła ramienia Mii. „Trzymaj się. Wrócę za kilka minut.”
Drzwi śluzy powietrznej zatrzasnęły się za nią. Aris i Mia patrzyli na siebie w milczeniu, ich serca biły w tym samym, szalonym rytmie. Minuty zamieniały się w wieczność. Mia wciąż patrzyła przez okno. I wtedy to zobaczyła. Na powierzchni kadłuba pojawiła się pulsująca, fioletowa błona. Powoli, z jej środka, zaczęły wyrastać macki, które owijały się wokół batyskafu. To nie było nic, co widziała w podręcznikach. To nie było nic z tego świata.
„Aris! Spójrz!” — krzyknęła.
Aris odwrócił się i zamarł. To, co widział, przekraczało jego najgorsze koszmary. Błona zaczęła rosnąć, a macki zaczęły przylegać do metalowej powierzchni batyskafu. Jana nie odpowiadała na wezwania przez radio.
„Zaczęła to wsysać” — szepnęła Mia. „Ona ją wsysa.”
Aris rzucił się do komputera. „Mia, spróbuj uruchomić silniki. Rób cokolwiek. To coś... to coś jest żywe.”
Mia nacisnęła przyciski. Batyskaf wibrował. Ale macki zaciskały się coraz mocniej.
Nagle, zza okna, Aris zobaczył to, co zobaczyła Mia. Dwa czarne, puste jak otchłań, ślepia wpatrywały się w nich. I wtedy usłyszał ten szept, który nie był dźwiękiem, a tylko wibracją. Szept o tym, że prawdziwy dom jest na dnie, a oni… oni są teraz częścią tego domu.
Spis treści:
• Rozdział I: Martwa strefa
• Rozdział II: Echo z otchłani
• Rozdział III: Kosmiczny cień
• Rozdział IV: Ostatni bastion
• Rozdział V: Nowa era
• Rozdział VI: Spadek po otchłani
Rozdział II: Echo z otchłani
Jana Kowalska płynęła przez absolutną czerń, jej światło z lampy ledwo rozpraszało mrok. To, co myślała, że jest nieszczelnością, okazało się czymś zupełnie innym. Zamiast pęknięcia w kadłubie, znalazła pulsującą, fioletową narośl, która rosła na zewnątrz batyskafu. Gdy zbliżyła się, czuła, jak jej kombinezon drży od jakiegoś dziwnego, pulsującego dźwięku.
Dźwięk był tak głęboki, że Jana czuła go w kościach. Nie był to zwykły hałas, ale echo, które wydawało się pochodzić z samego dna oceanu. Nie miała pojęcia, co to było, ale wiedziała, że to nie jest coś, co mogłaby naprawić. Wtedy jej radio ożyło.
„Jana, wracaj! Słyszysz mnie?! Wracaj natychmiast!” — krzyknął Aris, a jego głos był pełen paniki.
„Co tam się dzieje?” — zapytała.
„To nie jest usterka. To nas atakuje!”
Jana próbowała się odwrócić, ale coś złapało ją za nogę. Była to macka, która wyrosła z fioletowej błony. Była miękka, ale niezwykle mocna. Zaczęła wsysać ją w kierunku batyskafu. Jana próbowała się uwolnić, ale macka była zbyt mocna.
„Aris! Ona mnie łapie!” — krzyknęła.
Wtedy macka, która owijała się wokół jej nogi, zaczęła błyszczeć słabym, fioletowym blaskiem, a Jana poczuła, jak jej umysł zaczyna się mieszać. Usłyszała szept, ten sam szept, który słyszeli jej koledzy w batyskafie, szept, który mówił o domu. Ale szept był w jej głowie.
„Jana! Jana! Mów do mnie!” — usłyszała głos Arisa w słuchawkach.
„Ja… czuję... coś” — szepnęła. „To nie jest żywe. To nie jest martwe. To... to jest... kosmiczny cień.”
I wtedy macka wessała ją w całości. Świat Jany stał się fioletowy i pulsujący. Jej umysł został zalany setkami obrazów, które nie miały żadnego sensu: stare cywilizacje, które żyły na dnie oceanu, światy bez słońca, istoty, które żywiły się ciemnością. Szept w jej głowie stał się głośniejszy, aż w końcu, Jana przestała być sobą, a stała się częścią tego kosmicznego cienia.
Rozdział III: Kosmiczny cień
Aris i Mia patrzyli na iluminator, przez który Jana została wciągnięta. Błona, która wessała Janę, rozeszła się, a to, co po niej zostało, to pulsująca, fioletowa powierzchnia, która pokrywała cały batyskaf. Mogli widzieć jej światło nawet w całkowitej ciemności, w której byli.
„Co to jest?” — zapytała Mia, jej głos był przepełniony strachem.
Aris milczał, jego umysł gorączkowo pracował. „To... to nie jest organiczne. To jest jakiś... rodzaj substancji, która żyje.”
„Ale co to jest?!” — nalegała Mia.
„Pamiętasz te stare legendy, które krążą pośród oceanologów?” — Aris wpatrywał się w fioletową błonę. „Legendy o starożytnych istotach, które żyją na dnie oceanu? O istotach, które nie są ani żywe, ani martwe, ale istnieją poza czasem i przestrzenią?”
„To tylko bajki” — powiedziała Mia, próbując się uspokoić.
„Nie” — odparł Aris. „To nie są bajki. To są mity, które są oparte na prawdzie. To, co nas tutaj trzyma, to nie jest morskie zwierzę. To jest... kosmiczny cień.”
W tym momencie batyskaf zaczął się poruszać. Nie w przód, ani w tył, ale w górę. Cień, który ich otaczał, zaczął ich wciągać w górę, w kierunku powierzchni. Aris i Mia wpatrywali się w monitory. Ciśnienie zaczęło gwałtownie rosnąć, co było niemożliwe. Byli na dnie oceanu, a ciśnienie powinno być stałe. Ale ciśnienie rosło, a to oznaczało, że batyskaf płynie w górę.
„Co to robi?” — zapytała Mia.
„Nie wiem. Ale to nie może być dobre” — powiedział Aris.
Wtedy usłyszeli to, czego nie powinni. Szept w ich głowach. Szept, który mówił o tym, że zbliżają się do powierzchni. I szept, który mówił o tym, że powierzchnia jest ich celem.
Rozdział IV: Ostatni bastion
Batyskaf wynurzył się na powierzchnię. Była noc, a wokół nie było żadnego światła. Aris i Mia patrzyli przez iluminatory. Woda była spokojna, a księżyc rzucał na nią blade światło. Wtedy Aris zobaczył to. Na powierzchni batyskafu, gdzie wcześniej była fioletowa błona, teraz było... nic. Batyskaf był czysty. Było to tak, jakby kosmiczny cień po prostu zniknął.
„Co… co się stało?” — zapytała Mia.
„To nas opuściło. Ale po co?” — zapytał Aris.
Nagle batyskafem wstrząsnęło coś, co w ogóle nie było uderzeniem. Był to impuls. I wtedy Aris i Mia usłyszeli szept, który teraz był tak głośny, że ledwo mogli usłyszeć swoje myśli. Szept, który mówił o tym, że ich misja na powierzchni jest tylko początkiem.
„Co to znaczy?” — zapytała Mia, jej głos był złamany.
Aris usiadł, a jego głowa była w dłoniach. „To znaczy, że on… ma plan. Nie chciał nas zabić. Chciał, żebyśmy tu dotarli.”
„Ale dlaczego?” — zapytała Mia.
„Dla nas” — powiedział Aris. „Żebyśmy byli jego głosem. Jego rękami. Żebyśmy przekazali reszcie świata jego wiadomość.”
I wtedy Aris i Mia usłyszeli ten szept po raz ostatni. Szept, który mówił o tym, że oni są teraz jego ostatnim bastionem, a prawdziwa rewolucja właśnie się zaczyna.
Rozdział V: Nowa era
Aris i Mia wylądowali w małym porcie. Wszyscy myśleli, że nie żyją. Opowiedzieli im o tym, co się stało na dnie oceanu, ale nikt im nie wierzył. Ludzie myśleli, że to tylko skutki szoku. Ale Aris i Mia wiedzieli, że to prawda.
Szept w ich głowach nie zniknął. Zmienił się w głos, który mówił im, co mają robić. Zaczęli głosić o tym, co zobaczyli. O kosmicznym cieniu, który żyje na dnie oceanu. O tym, że ludzkość musi zmienić swoje podejście do świata, że musi żyć w zgodzie z naturą.
Nikt im nie wierzył, ale głos w ich głowach był coraz głośniejszy. Pokazywał im, jak budować statki, które są zasilane energią z wody, jak tworzyć leki z roślin, które rosną na dnie oceanu.
Mia była w stanie leczyć ludzi, którzy wcześniej byli uważani za nieuleczalnych. Aris był w stanie budować statki, które były szybsze niż jakiekolwiek inne. Szept w ich głowach pokazywał im, jak tworzyć nową erę.
Rozdział VI: Spadek po otchłani
Aris i Mia stali na szczycie wieży, którą zbudowali. Spoglądali na świat, który zmienili. Ludzie żyli w zgodzie z naturą, statki zasilane energią z wody były wszędzie, a ludzie byli zdrowsi niż kiedykolwiek.
Wtedy Aris usłyszał głos w swojej głowie po raz ostatni. Głos, który mówił mu, że to nie jest koniec. Mówił mu, że to jest dopiero początek. Że kosmiczny cień nie zniknął, ale tylko czeka.
Aris i Mia spojrzeli na siebie. Ich oczy były puste. Szept, który dał im moc, zabrał im coś w zamian. Zabrali im duszę. Aris i Mia nie byli już sobą. Byli tylko pionkami w grze, w której stawką była przyszłość ludzkości.
I wtedy, z oceanu, coś zaczęło się wyłaniać. To nie było nic, co Aris i Mia mogli rozpoznać. To był kolejny kosmiczny cień, który wracał, aby odebrać to, co mu się należało.
I wtedy Aris i Mia zrozumieli. To nie oni zmienili świat. To kosmiczny cień zmienił świat, a oni byli tylko jego narzędziem.
Koniec.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania