Bazar Różyckiego
„ Flaaaaaki, pyzy gorące ! ‘’
„ Czerwony wygrywa, czarny przegrywa ! ‘’
„Grę obstawiać, bombardować i bankiera nie żałować ! ‘’
„Tutaj panie złociutki kupisz towar świeżutki ! ‘’
Na Bazarze Różyckiego
w czasach gdy kwitło w nim życie.
Inny był tam świat kolego.
Wy już go nie doświadczycie.
Na jednym z trójkątów bermudzkich,
między Targową, Ząbkowską a Brzeską.
Był wszystkim znany bazar towarowy.
Kwitł na nim folklor handlowy.
Przy głównym wejściu gdzie ulica Targowa,
handlarzom przygrywała kapela podwórkowa.
Piosenki o Pradze, Staśku i jego Hance,
o cioci, jej imieninach i tango o czarnej Mańce.
Na środku odchodziła gra
w Benkiel lub trzy lusterka .
Cinkciarz w hazardzie był obeznany
niejeden frajer z kasy oskubany.
Cyganka prawdę ci powiedziała.
blisko Brzeskiej bramy
gdzie co dzień stawała.
„ Kto cię kocha a kto nie.
Daj kochanieńki stówę.
Powim wszystko czy dobrze czy źle „
W czasach komuny kupiłeś tu wszystko.
Śledzie z beczki , strój na wycieczki,
stalowe rury, świeże kury,
złoto i białko na fury,
maść na szczury, garnitury,
weselne buty, klaser zepsuty,
płyty z winylu , stare lornety. I
wymieniłeś się na monety.
Smażone ryby, zegarki , niemieckie marki,
spodnie z zachodu, kubeczek lodu,
książki, komiksy, cytrynki,
świadectwa, dokumenty,
pomarańcze i rodzynki.
Były budy i stragany.
Komisy z pięknymi ciuchami.
Bony, mary i dolary,
szminki, klipsy, okulary.
W alejce złodziei od Ząbkowskiej strony
kupiłeś cały arsenał broni.
Jak byłeś swojak, to nie ma sprawy.
Jak byłeś obcy, to dla zabawy, i
tak dla hecy ,
wysłali cię do jednostki wojskowej,
niedaleko na Stalowej.
Między alejkami chodzili „ ręczniacy „ .
z ciuchami na ramieniu, wyglądali
czy gdzieś za rogiem nie stoją tajniacy.
Wszystkim dobrze znane było targowisko.
Gdy wszedłeś na niego to straciłeś wszystko.
A po zakupach już mocno spłukany,
mogłeś kupić flaczki u rubasznej damy.
Obok stały Baby z gorącymi pyzami.
W szklanych słojach serwowane
z mięsem i ze skwarkami.
Choć Różyc jako bazar
miał mroczne, szemrane oblicze,
każdy chętnie tam pojechał.
Kwitło nań warszawskie życie.
Dziś bazarowe alejki świecą już pustkami.
Ale po mym wierszu wszyscy o tym wiecie ,
takiego targowiska teraz nie znajdziecie.
Niech usłyszy to młody, stary i
turysta co się po Pradze szwęda
Różyc Warszawski to nasza legenda !
Komentarze (19)
To tekst o miejscu z mojego miasta, a jestem ciut sentymentalna. Dzięki.
Pozdrawiam.
Ja głupia myślałam że o wszystkim co w danym momencie mnie zastanowi i pochłonie na chwilę nasze myśli. Pozdrawiam !
Nie dyktuję warunków nikomu, piszę jedynie, że wiersze należy układać, że trzeba dbać o czytelnika, bo skoro publikacje na portalu, to nie piszemy tylko dla siebie. Ty nie zadbałaś o moje wrażenia. Przyszłam i znalazłam relację sentymentalno - wspomnieniową, wyrażoną wierszem, przy czym bez grama poezji. Gdybyś to przedstawiła prozą, myślę, że miałoby to sens, a nawet znalazłoby uznanie czy coś koło tego.
Tymczasem mamy tak prosto upchane info w wersach, że w żaden sposób nie da się tego wierszem nazwać, no chyba że wychodzisz z założenia, że same wersy tworzą już wiersz, a przy tym to już nic nie będę miała do powiedzenia, bo i co?
Również pozdrawiam i również życzę tego i tamtego...
Jest to prawda uniwersalna!
A prawda ma to do siebie, że nawet jeżeli jest wypowiedziana przez Grafomankę, to nadal pozostaje prawdą.
Owszem, jest wiele emocji i uczuć w tych kilku wierszach, które tu dotychczas opublikowałaś pod nickiem KaMaRo, ale są one niestety słabe. Jest w nich trochę rymu i praktycznie zero rytmu. O metrum i średniówce nie wspominając. W rezultacie czyta się to z trudem, bez przyjemności z obcowania z poezją, czy refleksji nad tematem.
Jeżeli decydujesz się na rymy, to bądź konsekwentna. Przyjmij jakieś założenie w kwestii ich układu (np. ABAB lub inne, bardziej wyszukane, jeśli czujesz się na siłach). Często ten układ narzuca nam pierwsza strofa, przynajmniej u mnie tak bywa - jestem amatorem i raczej nie siadam przed kartką mówiąc sobie: teraz napiszę wiersz taki i taki... No ale potem trzeba już się tego trzymać.
Jednocześnie trzeba zadbać o rytm. Spojrzałem przed chwilą wstecz na Twoje publikacje i znalazłem strofy np. w układzie 9-12-9-12, których nie da się płynnie przeczytać. Chcesz, to zacznij od pogardzanego powszechnie ośmiozgłoskowca. Jest łatwy, ale po opanowaniu daje podstawę, żeby w przyszłości pójść dalej. Następnym krokiem jest odpowiednie rozmieszczenie akcentów w poszczególnych wersach. Czasem wymaga to zmiany jednego słowa na inne, czasem poprzestawiania szyku słów.
W każdym razie wszystko to wymaga pracy. Nie tylko pracy nad sobą, nad swoim warsztatem. Pracy nad każdym kolejnym wierszem! O ile chcesz, żeby zasługiwały na to miano.
Przelej emocje na papier pod wpływem chwili, ale potem zrób sobie dzbanek kawy, albo postaw przed sobą flaszkę, zamknij się w pustym pokoju, włącz ulubioną muzykę i... do roboty!
Niestety nie każdy jest Mozartem. Ale i dla nas, Salierich, jest na tym świecie miejsce. Tyle, że my musimy się bardziej starać i więcej napracować.
"Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie, Na moją młodość górną i chmurną "
jadło się za dzieciaka różyckie flaki i pyzy, smakowały.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania