Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Będę biegł aż Cię złapie - wstęp.
Ciepły czerwcowy beztroski wieczór, to tak mogę określić dzień w którym wszystko się zaczęło.
Miałem wtedy 18 lat byłem chłopcem, który szukał miłości, młodzieńczej miłości takiej z książek czy filmów, mimo że nie rozumiałem czym tak naprawdę jest związek gdyż nigdy nie kochalem.
Starałem się na wszelki sposób dopomóc szczęściu i często wybywalem wieczorami na przejażdżki rowerem czy różnego typu zgromadzenia znajomych z nadzieją, że zobaczę gdzies TĄ, która sprawi że na sam widok serce zacznie bić szybciej.
Właśnie tego wieczoru wybrałem się ze znajomymi na potańcówki, grała muzyka ludzie pili tańczyli, czysta sielanka, paru godzinna ucieczka od codzienności. Rozglądając się dookoła nie dało się zaobserwować osoby która siedziała by smutna , oprócz...
Biała bluzeczka, jeansowe spodnie, długie blond włosy, błysk w oku i twarz, której nie mogłem rozgryzc... Była smutna? Zamyślona? Nie wiem... Napewno nie bawiła się jak inni i nie myślała o tym co inni. Byłem ciekaw, zaintrygowala mnie swoją innością. Emmm... Wiecie co jest najgorsze? Że znacie swoje słabe strony, wiecie o nich a jednak nie próbujecie walczyć z nimi. Tego dnia miałem pierwszy raz problem z nieśmiałościa chociaż wtedy jeszcze o tym tak nie myślałem. Nie wiedziałem w jaki sposób zagadać...Stalem tak parę chwil i zastanawiałem się aż w pewnym momencie kolega poklepal mnie po plecach i powiedział :
- Chodźmy sobie usiąść
Popatrzyłem na niego i kiwnalem głowa zgadzając się.
Do dziś nie wiem czy, zrobił to specjalnie czy to było przeznaczenie ale wybrał akurat miejsce obok niej, dając mi szansę na rozpoczęcie dialogu.
Z kroku na krok nogi robiły się cięższe, serce mocniej biło, usta się zaciskaly. Usiadłem, chwila milczenia i w końcu niepewnym głosem zapytałem :
- Zatańczymy?
Chwila grozy, czas dluzyl się i dluzyl, gdy czekałem na odpowiedź. Po chwili odparła, że chętnie, delikatnie chwycilem ją za rękę i poszliśmy na parkiet.
To było magiczne, uczucie nie do opisania, chociaż mimo wszystko przedstawić.
W wieku 18 lat nie zawsze się myśli podczas tańca o zmysłowości i płynących z tego uczuc i emocji. Lecz... Ten taniec ta chwila była magiczna. Muzyka była delikatna, powietrze wilgotne, jej ręce miękkie i ciepłe. Patrząc w jej oczy zapomnialem o wszystkim co się dzieje dookoła. Chciałem tylko patrzeć jak jej włosy unoszą się a jej usta uśmiechają. Tak! Owszem! Uśmiechnęła się i to było hipnotyzujace. Chciałbym wiedzieć o niej wszystko, już nie czułem niepewności i strachu. Chciałem poprostu z nią spędzić jak najwięcej czasu mogę tego wieczoru. Po kilkunastu minutach rozmowy, oznajmiła, że musi już uciekać. Czułem smutek ale cóż innego mogłem czuć gdy byłem świadom że możliwe że to moja miłość i możliwe że gdy odejdzie już więcej jej nie zobaczę. Chciałem jej to powiedzieć lecz hm.... Nie zawsze umie się okazać to co się czuje, pozwoliłem jej odejść. Nie mając gwarancji czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy. Uczucia towarzyszace mi na drugi dzień były mieszanką wybuchową z jednej strony czułem radość błogi spokój z drugiej strony , czułem jakby świat walil mi się na głowę...Czyżby to była miłości od 1 wejrzenia? Czy jeszcze się spotkamy? Czy ona myśli o mnie? Zdawałem Sb te pytania do momentu aż...
Autor : Smutny Wędrowca.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania