Benzyna podpalona ogniem
Wczorajszej nocy widziałem czarno białego wilka
Był wielki i straszny i wył pogrzebową odę, która grzebała mnie w ziemi
A ziemia ta była czarna jak benzyna i zdobiła ją czerwień
A czerwień ta była ogniem, który podpalał tą benzynę
A czerwień ja była płomieniem, który palił 3 osoby o imionach: Patryk, Piotr, Paweł
I myślałem wtedy, że jestem porannym żołnierzem
Żołnierzem, który się budzi bo musi iść na wojnę
Żołnierzem, który się budzi bo musi zabijać innych ludzi
To straszne ale nieraz takie jest moje wnętrze
I nieraz gryf mnie pożera, a potem mną wymiotuje
I tak dalej toczy się moje życie
Życie pełne sprzeczności bólu i trwogi
Ą życie to wisi na skraju mostu
A życie to wisi na skraju skały
A dźwięki ciemności dalej brzmią i mówią do mnie:
Czy to będzie trwać długo, a może chwilę
Czy będzie to dźwięk gwizdka czy śpiew ptaka
Lecz w ciemności dalej trwam i żałuję, że nie jestem z Tobą
Bo jestem tylko lub aż poetą
A pustynia dalej wysycha i dalej mam wiele smutku
A pustynia dalej wysycha i dalej mam wiele lęku
I myślę sobie, może jestem kosmitą mieszkającym na Wenus
A może jestem kosmitą mieszkającym na Marsie
Nikt tego nie rozstrzygnie
Lecz w pogoni za poezją dalej trwam i dalej ją piszę
I w mroku dalej trwam mimo wszystko jestem tylko lub aż poetą
A gwieździsta autostrada dalej się sypie
A kolce nie kłują lecz trawa się wbija jak kolce
I smutek dalej mam w chusteczkach
I nim zajdzie Słońce
Wciąż sobie powtarzam jestem tylko lub aż poetą.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania