Bestie i ludzie
- Naprawdę fajnie się z tobą siedzi i gada, ale muszę lecieć do domu. - Uśmiechnęła się promiennie. - Mama chyba myśli, że ciągle jestem uczennicą.
- Może miałabyś ochotę gdzieś wpaść? Na kawę? Na piwo? - spytałem, bo nie chciałem kończyć tego wieczora.
- Szkoda, że nie spotkaliśmy się chociaż wczoraj - powiedziała i usłyszałem w jej głosie autentyczny żal. - Jutro o piątej rano mam autobus. Nie mogę, naprawdę. Ale jak przyjadę następnym razem, obiecuję że ja cię zaproszę. - Wzięła mnie za rękę. - Może tak być?
- No to naprawdę szkoda, że dzisiaj nie jest wczoraj - odparłem spokojnie i miłym głosem pomimo, że po plecach przebiegł mi lodowaty dreszcz.
Boże, wszystko tak miało się skończyć? Dziewczyna, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia i z którą chciałem być do końca życia, miała właśnie wyjechać z Warszawy?
- Odprowadzę cię - zaproponowałem. - Albo odwiozę, jeśli chcesz. Mam tu samochód, zaraz przy ulicy.
- O, to miło, bo mama nagadała mi jakichś strasznych rzeczy. - Machnęła dłonią, najwyraźniej niezbyt przejęta ostrzeżeniami matki.
- Też mi się wydaje, że w Warszawie nie jest tak bezpiecznie, jak kiedyś - przyznałem.
- Uwierz mi, że jak się mieszkało w Stanach, to żadne miejsce na Ziemi nie jest straszne - odparła na poły poważnie, na poły żartobliwie.
Nie byłem nigdy w Stanach, ale oczywiście nie uwierzyłem jej, bo naprawdę znam bardziej okropne miejsca niż tamto.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania