Bez celu.

Spacerowała żółtą aleją obserwując spadające liście. Jesień jest taka piękna – pomyślała przeczesując wzrokiem niebo. Z daleka słyszała odgłosy bawiących się ptaków i doszła do wniosku, że życie chwilami może być piękne. Dlaczego, na Boga, nie potrafimy żyć w „tu i teraz” ?

Luiza bardzo rzadko potrafiła skupić się na chwili obecnej, zamiast tego często wybiegała myślami gdzieś bardzo daleko. Często martwiła się o przyszłość, albo rozpamiętywała zagmatwaną przeszłość.

Dziewczyna, pomimo że miała już 24 lata, nie potrafiła znaleźć swojego miejsca w świecie. Próbowała już najróżniejszych rzeczy w życiu. Podróży, trzech kierunków studiów, dziwnych związków i relacji-nawet homoseksualnych. W niczym jednak nie dostrzegała spełnienia ani sposobu na życie. Interesowała ją muzyka, jednak wszyscy wokół powtarzali Luizie, że muzyki może sobie posłuchać po uczciwej, stereotypowej, ośmiogodzinnej pracy. Powinna normalnie iść na studia, znaleźć porządnego mężczyznę i założyć rodzinę – tak co niedzielę powtarzała jej matka.

Jednak Luiza czuła, że każda tego typu rada jest śmieciowa- niczym obiad zjedzony w przydrożnym "fast-foodzie".

Z daleka zobaczyła Jakuba – ten obraz był daleki ideału jaki wymarzyła sobie jej matka. Chłopak był wysokim blondynem zwykle chodzącym z kilku dniowym zarostem i nieokrzesanymi włosami do brody. Jak zwykle miał na sobie ten sam czarny T-shirt z napisem „No job – no problem”.

Jednak Kuba miał w sobie „to coś”, niespotykany luz i czarujący, ale zarazem szczery uśmiech. Kiedy się uśmiechał w lewym policzku pojawiał się uroczy dołeczek, który Luiza tak lubiła.

Na powitanie złożył jej głęboki i namiętny pocałunek w usta. Spojrzał na swoją ukochaną i zapytał : Jak leci?. Kiedy objęła go w pół, miała wrażenie, że znajduje się na właściwym miejscu, czuła się bezpieczna, a przecież tak rzadko czuła się w ten sposób. Doceniała Jakuba, za jego szczery i spontaniczny tryb życia, radość, jaką rozdawał wszystkim, którzy znaleźli się w jego kręgu.

Jednak wiedziała, że znowu nadszedł ten moment. Nie może już dłużej wegetować w jego ramionach. Musi stanąć na własnych nogach.

26 letni mężczyzna spojrzał na swoją dziewczynę lekko skonsternowany. Miał świadomość, że Luiza znacznie różni się od jego wszystkich koleżanek i byłych dziewczyn, jednak to właśnie ta specyficzna „inność” kobiety pociągała go najbardziej.

Skierował na nią swoje przenikliwe, błękitne oczy, po czym wyjął z kieszeni blanta i zapałki.

Chcesz ? - zapytał i delikatnie się uśmiechnął. Dziewczyna pomachała głową. Nie dziś – odpowiedziała.

Znudzony czekaniem podszedł do ławki, wygodnie się rozsiadł i odpalił skręta. No więc? Co masz mi do powiedzenia? - powiedział wypuszczając dym z płuc.

Luiza przysiadła się i oparła głową o jego ramię. Spojrzała mu w oczy : wyjeżdżam, pojutrze o 7.00 mam lot do Berlina.

Kuba powoli odwrócił głowę w jej stronę a spojrzenie z czułego momentalnie zmieniło się na lodowate i kłujące. Słucham ?! - krzyknął na cały głos. To ma być jakiś kiepski żart?!

Wstał i zaczął się przechadzać wkoło. Na ile wyjeżdżasz? - spytał cicho, lecz Luiza wiedziała, że wszystko w nim wrze.

Nie wiem, przecież wiążąc się ze mną wiedziałeś jaka jestem. Wiedziałeś, że nie zostanę tu długo, mówiłam Ci. Tydzień temu zadzwoniła kuzynka matki, w końcu zwolnił się u niej pokój po tej Ukraince.

Luiza co jakiś czas gdzieś uciekała, opowiadała to Kubie, ale odkąd pół roku temu zaczęli się spotykać myślał, że się trochę ustatkuje. On też należał do lekko duchów, ale odkąd poznał tą dziewczynę postanowił się zmienić. Przestał zadawać się z kumplami z więzienia i poważnie wziął się za szukanie jakiegoś normalnego lokum i pracy. A teraz ona mówi, że go zostawia, tak po prostu. Przez krótką chwilę miał ochotę ja uderzyć, jego dawne „ja” wrzało z wściekłości. Przypomniał sobie jednak, że obiecał Bogu, że już nigdy nie podniesie ręki na żadną bezbronną istotę. Luiza na pewno należała do bezbronnych kobiet.

Spojrzał więc na nią po raz ostatni, po czym szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia parku.

Kobieta odprowadziła go wzrokiem, po czym przenikliwy chłód wstrząsnął jej drobnym ciałem.

Znowu poczuła znajome uczucie samotności, a w oczach pojawiły się kłujące łzy. Przecież tak musi być – przekonywała siebie już w biegu powrotnym do domu...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • elenawest 11.01.2016
    "Spacerowała żółtą aleją(,) obserwując spadające liście. (enter, bo to już powinno być od nowej linijki; - )Jesień jest taka piękna – pomyślała(,) przeczesując wzrokiem niebo. Z daleka słyszała odgłosy bawiących się ptaków i doszła do wniosku, że życie chwilami może być piękne. Dlaczego, na Boga, nie potrafimy żyć w „tu i teraz” ?
    Luiza bardzo rzadko potrafiła skupić się na chwili obecnej, zamiast tego często wybiegała myślami gdzieś bardzo daleko. Często martwiła się o przyszłość, albo rozpamiętywała zagmatwaną przeszłość.
    Dziewczyna, pomimo że miała już 24(słownie) lata, nie potrafiła znaleźć swojego miejsca w świecie. Próbowała już najróżniejszych rzeczy w życiu. Podróży, trzech kierunków studiów, dziwnych związków i relacji-(nie myślnik, a przecinek i spacja)nawet homoseksualnych. W niczym jednak nie dostrzegała spełnienia ani sposobu na życie. Interesowała ją muzyka, jednak wszyscy wokół powtarzali Luizie(jej), że muzyki może sobie posłuchać po uczciwej, stereotypowej, ośmiogodzinnej pracy. Powinna normalnie iść na studia, znaleźć porządnego mężczyznę i założyć rodzinę – tak(,) co niedzielę powtarzała jej matka.
    Jednak Luiza czuła, że każda tego typu rada jest śmieciowa(spacja)- niczym obiad zjedzony w przydrożnym "fast-foodzie".
    Z daleka zobaczyła Jakuba – ten obraz był daleki ideału jaki wymarzyła sobie jej matka. Chłopak był wysokim blondynem zwykle chodzącym z kilku dniowym zarostem i nieokrzesanymi włosami do brody. Jak zwykle miał na sobie ten sam czarny T-shirt z napisem „No job – no problem”.
    Jednak Kuba miał w sobie „to coś”,(tu raczej dwukropek) niespotykany luz i czarujący, ale zarazem szczery uśmiech. Kiedy się uśmiechał(,) w lewym policzku pojawiał się uroczy dołeczek, który Luiza tak lubiła.
    Na powitanie złożył jej głęboki i namiętny pocałunek w usta. Spojrzał na swoją ukochaną i zapytał(bez spacji) : (- ; wypowiedzi zawsze zaczynamy od myślnika w nowej linijce))Jak leci?.(bez kropki i od nowej linijki) Kiedy objęła go w pół, miała wrażenie, że znajduje się na właściwym miejscu, czuła się bezpieczna, a przecież tak rzadko czuła się w ten sposób. Doceniała Jakuba, za jego szczery i spontaniczny tryb życia, radość, jaką rozdawał wszystkim, którzy znaleźli się w jego kręgu.
    Jednak wiedziała, że znowu nadszedł ten moment. Nie może już dłużej wegetować w jego ramionach. Musi stanąć na własnych nogach.
    26(Dwudziestosześcioletni) letni mężczyzna spojrzał na swoją dziewczynę lekko skonsternowany. Miał świadomość, że Luiza znacznie różni się od jego wszystkich koleżanek i byłych dziewczyn, jednak to właśnie ta specyficzna „inność” kobiety pociągała go najbardziej.
    Skierował na nią swoje przenikliwe, błękitne oczy, po czym wyjął z kieszeni blanta i zapałki.
    (- )Chcesz ? - zapytał i delikatnie się uśmiechnął. Dziewczyna pomachała(pokręciła) głową. (- ; od nowej linijki)Nie dziś – odpowiedziała.
    Znudzony czekaniem(,) podszedł do ławki, wygodnie się rozsiadł i odpalił skręta. (- )No więc? Co masz mi do powiedzenia? - powiedział(,) wypuszczając dym z płuc.
    Luiza przysiadła się i oparła głową o jego ramię. Spojrzała mu w oczy(bez spacji) : (- Wyjeżdzam pojutrze. O siódmej; od nowej linijki)wyjeżdżam, pojutrze o 7.00 mam lot do Berlina.
    Kuba powoli odwrócił głowę w jej stronę(,) a spojrzenie z czułego momentalnie zmieniło się na lodowate i kłujące.
    (- )Słucham(bez spacji) ?! - krzyknął na cały głos. (- )To ma być jakiś kiepski żart?!
    Wstał i zaczął się przechadzać wkoło. (- )Na ile wyjeżdżasz? - spytał cicho, lecz Luiza wiedziała, że wszystko w nim wrze.
    (- )Nie wiem,(. Przecież) przecież wiążąc się ze mną wiedziałeś jaka jestem. Wiedziałeś, że nie zostanę tu długo, mówiłam Ci(z małej). Tydzień temu zadzwoniła kuzynka matki, w końcu zwolnił się u niej pokój po tej Ukraince.
    Luiza co jakiś czas gdzieś uciekała, opowiadała to Kubie, ale odkąd pół roku temu zaczęli się spotykać myślał, że się trochę ustatkuje. On też należał do lekko duchów(lekkoduchów), ale odkąd poznał tą dziewczynę(,) postanowił się zmienić. Przestał zadawać się z kumplami z więzienia i poważnie wziął się za szukanie jakiegoś normalnego lokum i pracy. A teraz ona mówi, że go zostawia, tak po prostu. Przez krótką chwilę miał ochotę ja(ją) uderzyć, jego dawne „ja” wrzało z wściekłości. Przypomniał sobie jednak, że obiecał Bogu, że już nigdy nie podniesie ręki na żadną bezbronną istotę. Luiza na pewno należała do bezbronnych kobiet.
    Spojrzał więc na nią po raz ostatni, po czym szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia(z) parku.
    Kobieta odprowadziła go wzrokiem, po czym przenikliwy chłód wstrząsnął jej drobnym ciałem.
    Znowu poczuła znajome uczucie samotności, a w oczach pojawiły się kłujące łzy. Przecież tak musi być – przekonywała siebie już w biegu powrotnym do domu..."

    Chociaż jest tu nawet dużo emocji, to czytając ten tekst, jakoś nie potrafiłam się wczuć w akcję, która moim zdaniem jest tak jakoś wyrwana z kontekstu... Gdybym miała ocenić, to pewnie dałabym tylko 3, lecz nie będę zostawiać gwiazdek. Witamy na opowi
  • KarolaKorman 11.01.2016
    Pomysł na opowiadanie mi się podobał. Czytało się przyjemnie, ale zastosuj się do wskazówek co do dialogów. Czekam na cd :) Dam 4, na dobry początek :)
  • Bardzo mi się podobało. Wystarczy poprawić błędy i będzie się lepiej czytało.
    Czekam na kolejną część :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania