Bez celu
I wybuduję mur, i zamek, a wszystko to nie z cegieł, lecz z niespełnionych marzeń.
I drzewa zasadzę, i stworzę lasy. Choć nie mam nasion, tylko Twe łzy.
Zbuduję świat! I kosmos! I więcej!
Zamykam oczy, unoszę ręce, a myśli pędzą, jak materialne.
Więcej, chcę więcej.
Ambicja.
Zabawne.
Już zapomniałam, jak to jest:
marzyć.
I modlić się bez bożej twarzy jako dowodu, że jeszcze jestem, że mnie nie zostawił.
Jeszcze.
Bo może kiedyś, gdy już mu się znudzę – w końcu czym jestem, jak nie twarzą w tłumie – może wprost przyzna, że szeptów nie słyszy, że woli ciszę, niż słuchać życzeń.
Powinnam przestać marnować mu życie.
Boże, przepraszam, przestanę się modlić.
Przepraszam, człowiek z natury jest podły.
Amen.
Już dość zgrzeszyłam. Nie trafię do nieba, cokolwiek zrobię.
Nie mam ambicji, gdy rajskie drzewa kwitną, a ja mogę tylko patrzeć.
Smutno patrzeć.
Patrzeć, nie myśląc i nie mając już marzeń.
Komentarze (7)
I drzewa zasadzę, i stworzę lasy. Choć nie mam nasion, tylko Twe łzy." Wspaniały fragment! Ode mnie 5, tylko troszkę mi nie pasuje 'Amen' tak w środku; odrywa ostatnią część (jest na prawdę piękna!) od całości :/
Końcówka jest odcięta, bo jest już tak po prostu, w przestrzeń, do nikogo konkretnego.
Ale dzięki, że czuwasz :D Dziękuję ^-^
Strasznie przykry ten wiersz, troszkę jak taka ostatnia deska ratunku, podmiot już powoli nie wie, jak odnaleźć się w życiu i odnaleźć jakiekolwiek wskazówki. Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania