Szpilka ja się boję pająków, myszy, szczurów, jaszczurek, a co dopiero takiej bestii ? pewnie narobiłabym wrzasku nie z tej ziemi i uciekła w podskokach, o ile miałbym taką możliwość, po tym spotkaniu ??
Jaszczurki cudne są, kilka dni temu widziałam zieloniutką, myszki też fajoskie, szczury mniej, dzięki pająkom możemy oddychać, tyle owadów zjadają. Nic się nie bój, te stworzenia bardziej się Ciebie boją niż Ty ich.
Szpilka ja to wszystko wiem, że to niewinne i śliczne stworzonka, ale to tkwi we mnie od małego i już tak jest ?♀️
Dziękuję ślicznie, miłego wieczoru i meczu ?
Rzadko się zdarza jak pyton w muszli klozetowej, mnie dwa razy osa dziabnęła i raz trzmiel, trzmiela przydusiłam niechcący, czyli moja wina, na jedną osę nadepnęłam, też niechcący, a drugą rozeźliłam, dogoniła i dziabnęła w ramię, więcej nic mnie nie użarło, komarów nie liczę, można się czymś wysmarować i krwiopijce nie ruszają ?
Aha, aha, gzy raz przypuściły atak, ale szybko się wyniosłam z tego miejsca, takie piękne jezioro, wokół lasek, krzaczki i gzy ?
Mnie kilka lat temu coś gryzło w nocy w domu i zostawiało ślady wokół oczu.
Wybiłam, co się dało wybić i skończyło się podjadanie.
Na szczęście żadna osa, pszczoła, bąk, czy trzmiel mnie nie dosięgnął. Ufff.
A gzy, chyba tak. Dawno.
Widocznie mam trującą krew i się boją ?
Kilka lat temu podczas miodnej imprezy, wstępnych zaręczynach mojej córci. szwagroszczak opowiadał jak koledzy zrobili pijanemu kumplowi kawał zaciskając mu obręcz kłódki na genitaliach . I kiedy opowiadał jak to spuchło, Agatka krzyknęła: O Jezu!
Haha :)))
Dawno nie czytałam tak udanego limeryku. Uśmiałam się, choć użytkownikowi klozetu zapewne do śmiechu nie było. Koleżanka, która jakiś czas pracowała na zalipiu na przedmieściach, też miała fajną przygodę. Poszła do toalety i gdy otworzyła tron, wyskoczył na nią szczur.
Skończyło się dobrze, ale pracę rzuciła.
Limeryk mistrzowsko skomponowany, oszczędny w słowach, lecz treściwy.
Bez jaj może i bezpiecznie, ale niepolitycznie. W czasach PRL-u drugiego i trzeciego kandydata na liście wyborczej nazywano „jajami”. Dlaczego? Ponieważ biorą udział, ale nie wchodzą :)
Hahhahahaha, ale kapitalny dowcip, nie znałam ? Dzięki za wizytę i pochwalne słówko, kiedy zapodasz jakąś marynarską opowiastkę, hę? Summertime, a ja nie mam co czytać ?
Szpilka Tu masz historyjkę, która mi się nasunęła zaraz po przeczytaniu Twojego małego arcydzieła:
Kilka lat temu chłopak mojej córki wyjechał za granicę i poprosił, żebyśmy się zaopiekowali jego przyjacielem. Ten przyjaciel mieszkał w akwarium, tylko bez wody. Cały dzień spał zwinęty w kłębek pod kawałkiem suchego drewna. Nie mieliśmy z nim żadnego kłopotu, dopóki nie zgłodniał, co oznajmił wypuszczaniem długiego, ruchliwego języczka, rozdwojonego na końcu. Wtedy ze sklepu zoologicznego przynieśliśmy mu obiad — dużego szczura. Szczur był nieżywy i tutaj pojawił się mały problem — trzeba było tym zdechłym szczurem poruszać jak kukiełką w teatrzyku dla dzieci. W końcu pyton go połknął, strawił, a to co wyleciało z drugiej strony wyrzuciłem do pojemnika z kompostem.
Innego razu mój kot zauważył coś w kępie krzaków przed domem. Sąsiad zawołał mnie, bo sądził, że to tiliqua (taka jaszczurka o niebieskim języku), ale wkrótce ujrzeliśmy mulgę zwyczajną, jedną z najdłuższych żmij na świecie. Ta akurat była ani długa, ani jeszcze całkiem brązowa, bo młoda, ale takie są najbardziej jadowite. Na nasz widok uniosła łeb pół metra do góry i syczała gotowa do skoku. Teść złapał mojego syna, który wtedy miał cztery lata i zabarykadował się w domu. Zadzwoniłem po gajowego, bo żmija jest pod ochroną, choć i tak bym jej nie zabił. W końcu mój dom stoi na jej terenie i to ja jestem intruzem. Nim gajowy przyjechał, żmija jakimś cudem się ulotniła, choć przez cały czas z sąsiadem nie spuszczaliśmy oczu z krzaczorów.
Żyję wśród mnóstwa najbardziej jadowitych węży świata (przy nich żmija zygzakowata to dżdżownica), ale nie widzę ich często, bo panicznie boją się człowieka i zmykają zanim się je zauważy. Trzeba mieć wielkiego pecha, żeby zostać ukąszonym. Nie węży należy się obawiać, lecz „mądrych” ludzi, którzy wierzą w swą nieomylność i chcą nas uszczęśliwiać na siłę.
Specjalnie dla mnie? Jestem kontenta i to jak! I dzięki piękne ?
Bardzo ciekawe, łyknęłam ze smakiem jak poranną kawusię, konkluzja bardzo mi bliska, nie bójmy się więży, tylko mądrych inaczej, co nam z butami w życie chcą wejść. Jeszcze raz dziękuję ?
Szpilka Specjalnie dla Ciebie jeszcze jedna refleksja:
Twój limeryk jest tak zabawny w wymowie, że przypomniał mi wypadek w zakładzie penitencjarnym w Iławie, podczas którego jakiś więzień przybił sobie członka gwoździami do stołu. Wieźli go razem z tym stołem aż do szpitala w Ostródzie, a on miał wielką przyjemność obserwować reakcje żeńskiej części personelu, kiedy mu te gwoździe wyciągali. Oto wynik resocjalizacji.
O tym wypadku, jak również innych ciekawych epizodach z życia więźniów dowiedziałem się od dziewczyny, której ojciec pracował w zakładzie karnym. Kiedyś w tajemnicy przed ojcem przyniosła porno pisane przez więźniów. Niestety z przykrością muszę przyznać, że nawet na Opowi nie czytałem niczego równie wspaniałego. Ale jak powiadają — głodnemu chleb na myśli :)
Też bym poczytała takie porno, ale go nie bolały te gwoździe? Musiał chyba trafić między ciała jamiste.
Więźnia spotkałam podczas robienia inwentaryzacji /wrrrr, ale ciulowa praca/, odsiedział 25 lat, miał mi pomagać przy przenoszeniu towarów, ale pot się z niego lał ciurkiem i poleciłam mu się gdzieś zaszyć w kątku, żeby odpoczął, poradziłam sobie sama, dyć jak krzepka kobitka...
Ten wiersz jest dowodem na to, że można nauczyć się warsztatu, pisać wiersze, ale są one tak mechaniczne, takie bez uczuć, że aż to poraża i nie mam na myśli tematyki. I jedno co rwie mi się na usta, to apel, żeby nikt nie pisał bez weny, bo wtedy takie potworki wychodzą. Przygnębiające.
Komentarze (50)
Wesołe bardzo tak, jak lubię :)))
Ano, na Małysza! Dobry pomysł! Dziękuję za wesołe ?
Hahahahahha, aleś mnie rozbawiła ? Se wyobraziłam ?
Ano, możemy czuć się bezpiecznie, a panowie na Małysza za potrzebą ?
Warto sprawdzić, co nasz sąsiad hoduje, zanim przelizie jakieś śliskie do nas ?
A widziałaś go? Zamieszczono foto, chyba bym spanikowała, gdybym zobaczyła u siebie ?
Jaszczurki cudne są, kilka dni temu widziałam zieloniutką, myszki też fajoskie, szczury mniej, dzięki pająkom możemy oddychać, tyle owadów zjadają. Nic się nie bój, te stworzenia bardziej się Ciebie boją niż Ty ich.
Idę na mecz, udanego wieczoru ?
Dziękuję ślicznie, miłego wieczoru i meczu ?
Rzadko się zdarza jak pyton w muszli klozetowej, mnie dwa razy osa dziabnęła i raz trzmiel, trzmiela przydusiłam niechcący, czyli moja wina, na jedną osę nadepnęłam, też niechcący, a drugą rozeźliłam, dogoniła i dziabnęła w ramię, więcej nic mnie nie użarło, komarów nie liczę, można się czymś wysmarować i krwiopijce nie ruszają ?
Aha, aha, gzy raz przypuściły atak, ale szybko się wyniosłam z tego miejsca, takie piękne jezioro, wokół lasek, krzaczki i gzy ?
Hahhahahaha, dałyście do pieca z Kigją - na Małysza i z telemarkiem ?
Mnie kilka lat temu coś gryzło w nocy w domu i zostawiało ślady wokół oczu.
Wybiłam, co się dało wybić i skończyło się podjadanie.
Na szczęście żadna osa, pszczoła, bąk, czy trzmiel mnie nie dosięgnął. Ufff.
A gzy, chyba tak. Dawno.
Widocznie mam trującą krew i się boją ?
Ano tak, jak się jakaś gryząca zaraza zagnieździ, to ubić trzeba, nie ma to tamto ?
widziałem
w internecie
wzmiankę
o tym incydencie,
pozdrawiam, pięć na pięć
:-)
I jak tu teraz do toalety iść?
Chimeryczna byłaby jeszcze gorsza. I tak ma szczęście.
Pozdrawiam:)↔%?
Dawno nie czytałam tak udanego limeryku. Uśmiałam się, choć użytkownikowi klozetu zapewne do śmiechu nie było. Koleżanka, która jakiś czas pracowała na zalipiu na przedmieściach, też miała fajną przygodę. Poszła do toalety i gdy otworzyła tron, wyskoczył na nią szczur.
Skończyło się dobrze, ale pracę rzuciła.
Dziękuję za udany ?
Bez jaj może i bezpiecznie, ale niepolitycznie. W czasach PRL-u drugiego i trzeciego kandydata na liście wyborczej nazywano „jajami”. Dlaczego? Ponieważ biorą udział, ale nie wchodzą :)
Hahhahahaha, ale kapitalny dowcip, nie znałam ? Dzięki za wizytę i pochwalne słówko, kiedy zapodasz jakąś marynarską opowiastkę, hę? Summertime, a ja nie mam co czytać ?
Kilka lat temu chłopak mojej córki wyjechał za granicę i poprosił, żebyśmy się zaopiekowali jego przyjacielem. Ten przyjaciel mieszkał w akwarium, tylko bez wody. Cały dzień spał zwinęty w kłębek pod kawałkiem suchego drewna. Nie mieliśmy z nim żadnego kłopotu, dopóki nie zgłodniał, co oznajmił wypuszczaniem długiego, ruchliwego języczka, rozdwojonego na końcu. Wtedy ze sklepu zoologicznego przynieśliśmy mu obiad — dużego szczura. Szczur był nieżywy i tutaj pojawił się mały problem — trzeba było tym zdechłym szczurem poruszać jak kukiełką w teatrzyku dla dzieci. W końcu pyton go połknął, strawił, a to co wyleciało z drugiej strony wyrzuciłem do pojemnika z kompostem.
Innego razu mój kot zauważył coś w kępie krzaków przed domem. Sąsiad zawołał mnie, bo sądził, że to tiliqua (taka jaszczurka o niebieskim języku), ale wkrótce ujrzeliśmy mulgę zwyczajną, jedną z najdłuższych żmij na świecie. Ta akurat była ani długa, ani jeszcze całkiem brązowa, bo młoda, ale takie są najbardziej jadowite. Na nasz widok uniosła łeb pół metra do góry i syczała gotowa do skoku. Teść złapał mojego syna, który wtedy miał cztery lata i zabarykadował się w domu. Zadzwoniłem po gajowego, bo żmija jest pod ochroną, choć i tak bym jej nie zabił. W końcu mój dom stoi na jej terenie i to ja jestem intruzem. Nim gajowy przyjechał, żmija jakimś cudem się ulotniła, choć przez cały czas z sąsiadem nie spuszczaliśmy oczu z krzaczorów.
Żyję wśród mnóstwa najbardziej jadowitych węży świata (przy nich żmija zygzakowata to dżdżownica), ale nie widzę ich często, bo panicznie boją się człowieka i zmykają zanim się je zauważy. Trzeba mieć wielkiego pecha, żeby zostać ukąszonym. Nie węży należy się obawiać, lecz „mądrych” ludzi, którzy wierzą w swą nieomylność i chcą nas uszczęśliwiać na siłę.
Specjalnie dla mnie? Jestem kontenta i to jak! I dzięki piękne ?
Bardzo ciekawe, łyknęłam ze smakiem jak poranną kawusię, konkluzja bardzo mi bliska, nie bójmy się więży, tylko mądrych inaczej, co nam z butami w życie chcą wejść. Jeszcze raz dziękuję ?
Twój limeryk jest tak zabawny w wymowie, że przypomniał mi wypadek w zakładzie penitencjarnym w Iławie, podczas którego jakiś więzień przybił sobie członka gwoździami do stołu. Wieźli go razem z tym stołem aż do szpitala w Ostródzie, a on miał wielką przyjemność obserwować reakcje żeńskiej części personelu, kiedy mu te gwoździe wyciągali. Oto wynik resocjalizacji.
O tym wypadku, jak również innych ciekawych epizodach z życia więźniów dowiedziałem się od dziewczyny, której ojciec pracował w zakładzie karnym. Kiedyś w tajemnicy przed ojcem przyniosła porno pisane przez więźniów. Niestety z przykrością muszę przyznać, że nawet na Opowi nie czytałem niczego równie wspaniałego. Ale jak powiadają — głodnemu chleb na myśli :)
Też bym poczytała takie porno, ale go nie bolały te gwoździe? Musiał chyba trafić między ciała jamiste.
Więźnia spotkałam podczas robienia inwentaryzacji /wrrrr, ale ciulowa praca/, odsiedział 25 lat, miał mi pomagać przy przenoszeniu towarów, ale pot się z niego lał ciurkiem i poleciłam mu się gdzieś zaszyć w kątku, żeby odpoczął, poradziłam sobie sama, dyć jak krzepka kobitka...
byłam kiedyś, dziś jakby mniej ?
Bardzo udany limeryk, z ukrytym bohaterem, co jest tu jak najbardziej na... miejscu.
Hahhahahahaha, ano, ciekawe, co sobie pyton myślał, patrząc na to wiszące coś ?
Dzięki piękne za udany ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania