Bez Krzyża
Nie było krzyża –
świat bez obietnic cudownego odkupienia,
gdzie każdy czyn był wyryty w marmurze losu,
a odpowiedzialność stanowiła jedyne prawo.
W ciszy starożytnej –
nie istniało zbawienie,
tylko echo własnych czynów,
gdzie życie i śmierć splatały się w jeden węzeł –
bez piekła, bez nieba,
jedynie zimna, nieubłagana sprawiedliwość.
Nie istniała miłość,
która mogłaby wymazać winy innych –
tu każdy niósł swój ciężar,
każda blizna była znakiem dojrzałości,
a każdy błąd stawał się bolesną lekcją.
W cieniu posągów i marmurowych kolumn
nie szukano cudów,
bo jedynie droga własnych czynów
kształtowała duszę;
nie liczyły się obietnice ratunku,
tylko surowy apel do odwagi i cnoty.
Gdy mrok nieuniknionej śmierci zapuka,
nie ujrzysz zbawienia w murach dogmatu –
wtedy odkryjesz, że prawdziwa wolność
rodzi się nie z boskiego przebaczenia,
lecz z ciężaru, który sam niesiesz.
I nagle, w tej bezlitosnej ciszy,
prawda cię zaskoczy:
w odpowiedzialności za swoje życie
kryje się zbawienie,
którego nikt nie może ci dać,
bo ono zawsze było twoje.
Komentarze (7)
Jeśli kto zechce kontestować to poszerzę o przyklady. Teraz mi się nie chce wkręvać żarówek tym co są na tyle swiatli, że im światła aż tyle nie trzeba.
Skąd na koniec radykalnego zaprzeczanua dogmatom odwolywanue się do pośmiertnych doświadczeń? Skąd belkotliwe zapewnienie kolejne objawionej prawdy zasakującej:
"...I nagle, w tej bezlitosnej ciszy,
prawda cię zaskoczy:...
Jakaż to cisza bezlitosna czeka truchlo nieboszczyka.
No ja cie nie moge.
Były pielgrzymki po cuda do świątyń, choćby Asklepiosa w których, na dowód, odkryto inskrypcje i wota dziękujących za takie cuda, jak wyleczenie ślepoty chłopca, albo nagłe pojwwienie się gałki ocznej u mężczyzny, co przed przybyciem miał pusty oczodół, uleczenie epilepsji, paraliżu. Wskrzeszenia także byly, cudowne.
Masz rację – żadna epoka nie daje się sprowadzić do prostych przeciwieństw, a różnice między antykiem a chrześcijaństwem są bardziej złożone, niż sugeruje taki podział. Starożytność nie była jednolita – obok surowej wizji fatum istniały też obietnice uzdrowienia, cudów, a nawet życia po śmierci. Misteria eleuzyjskie, kult Asklepiosa czy wierzenia orfickie pokazywały, że ludzie od zawsze poszukiwali nadziei na coś więcej – na przebaczenie, na ulgę, na przekroczenie granic śmierci.
Chrześcijaństwo nie pojawiło się w próżni – jego idee w wielu miejscach czerpały z wcześniejszych tradycji. Pojęcie odkupienia czy cudów nie było nowością, choć chrześcijańska interpretacja nadała im inny sens.
Być może różnica tkwi nie tyle w istnieniu tych zjawisk, ile w ich interpretacji. W świecie antycznym odpowiedzialność za czyny była nieodwołalna – nawet bogowie podlegali losowi, a człowiek niósł ciężar swoich wyborów sam. W chrześcijaństwie pojawiła się myśl, że ktoś inny może ten ciężar udźwignąć, że istnieje możliwość całkowitego wymazania winy – i to właśnie ta idea stała się dla wielu przełomowa.
Wiersz był próbą uchwycenia pewnego napięcia – pomiędzy światem, w którym człowiek mierzy się z konsekwencjami samotnie, a światem, który obiecuje przebaczenie i łaskę.
Dziękuję za Twoje uwagi – są cenne, bo przypominają, że historia nigdy nie jest czarno-biała, a każdy porządek myślowy ma swoje luki i swoje prawdy.
W starożytnej Grecji i Rzymie idea odpowiedzialności była ściśle związana z porządkiem kosmicznym i społecznym. Jednak już w mitach greckich znajdziemy przypadki, gdzie bogowie interweniują, by ocalić człowieka od skutków jego błędów – np. Heraklesa oczyszczającego się z winy zabójstwa własnej rodziny poprzez dwanaście prac. W misteriach eleuzyjskich obiecywano wtajemniczonym lepszy los po śmierci, co sugeruje możliwość przezwyciężenia skutków doczesnych grzechów lub błędów.
W Rzymie istniała idea *piaculum* – rytuału ekspiacyjnego, który mógł oczyścić z przewinień wobec bogów. Prawo rzymskie znało też pojęcie ułaskawienia (*abolitio*, *indulgentia*), które w pewnych okolicznościach mogło uwolnić od odpowiedzialności karnej.
W tradycjach filozoficznych sprawa była bardziej skomplikowana. Stoicy głosili nieubłagany determinizm – każdy czyn miał swoje konsekwencje, ale mądrość polegała na przyjęciu tych konsekwencji ze spokojem. Z kolei epikurejczycy wierzyli w przypadkowość i możliwość unikania niektórych skutków poprzez rozumne życie. Platon i neoplatonicy rozwijali ideę duszy dążącej do oczyszczenia i powrotu do świata idei, co oznaczało formę duchowego odkupienia.
Krótko mówiąc – w starożytności istniała zarówno koncepcja nieuchronności losu, jak i różne formy odkupienia czy oczyszczenia. To nie była jednoznaczna wizja świata bez litości. Raczej panowało przekonanie, że wina ma swoją cenę, ale istnieją sposoby, by ją złagodzić – choć zwykle wymagały one wysiłku, rytuału lub moralnej przemiany.
Chrystus nie głosił żadnej filozofii starożytnej, tylko najwyraźniej powiedział : «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.<< Tak więc wasze wykrętne filozofie możesz sobie wsadzić do odbytu, który bardzo uwielbiasz . Chrystus świadomie poddał się śmierci krzyżowej ,aby udowodnić, że żadna męka nie jest w stanie zabić nieśmiertelnej Duszy, która ma miejsce przygotowane w Domu Ojca Przedwiecznego. >Błogosławieni co nie widzieli a uwierzyli.< Niech łaska Boża na was spłynie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania