Bez nazwy.
Widziałam, jak kobieta pewnym krokiem zbliżała się w kierunku drzwi. Koniecznie musiałam ją wyprzedzić, w końcu „moja sprawa” była dość pilna i nie mogła dłużej czekać. Zaczęłam biec. W ostatniej chwili złapałam za klamkę.
- Przepraszam – wydyszałam – byłam pierwsza.
Mina kobiety była bezcenna. Zapewne, gdybym to ja była na jej miejscu również nie byłabym szczęśliwa. Pieprzyć to, w tej chwili liczyło się dla mnie zupełnie coś innego. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi.
Nie wiem, jak długo tam siedziałam, ale mocne szarpnięcie za klamkę przywróciło mnie do rzeczywistości.
- Zajęte – wychrypiałam, siląc się na normalny ton głosu
-Siedzi tam Pani już ponad piętnaście minut – to była chyba ta sama kobieta, którą tak brzydko potraktowałam – śpieszy mi się odrobinę.
Przewróciłam oczami. Gdzie się podziała ta ludzka życzliwość i wyrozumiałość, o której tyle się słyszy?
- Proszę sobie nie przeszkadzać – odpowiedziałam i wróciłam do załatwiania swojej sprawy.
Znów ktoś szarpnął za klamkę. W myślach policzyłam do pięciu. Głęboki wdech i wydech.
-Pani sobie ze mnie żartuje? - kobieta nie dawała za wygraną.
-Jeszcze dwie minuty – warknęłam w kierunku drzwi.
Dasz radę, dasz radę – powtarzałam sobie w myślach.
Głośne walnięcie pięścią w drzwi, całkiem mnie rozstroiło. Już nic z tego nie będzie.
Wstałam, poprawiłam ubranie, spuściłam wodę i wyszłam. Kobieta na mój widok poczerwieniała.
- Nawet wysrać w spokoju się nie dadzą – wymamrotałam pod nosem.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania